Ptaki, które kalają...
Widowisko wg Arystofanesa na scenie Teatru Dramatycznego
"Ptaki" Andrzeja Jareckiego i Agnieszki Osieckiej, pary uzdolnionych autorów scen studenckich, niewiele mają wspólnego z genialną komedią Arystofanesa, od którego zapożyczono tytuł i kontur akcji.
Oczywiście nie robię bynajmniej zarzutu z tego pretekstu wg, którym się posłużyli sympatyczni autorzy. Ich prawo - jak mówi młodzież. Szkoda tylko, że dobrego pomysłu nie poparli równie dobrą inwencją. Nie stało dowcipu - jak mawiał pan Zagłoba. Poza tym dowcip to (choć śmiejemy się z niego) nie najcieńszy i recenzent "Sztandaru Młodych" niewątpliwie przesadził bijąc w bęben zachwytu nad "intelektualną zabawą" widowiska. Niestety i intelektu i zabawy jest tam o wiele za mato jak na możliwości doprawdy wyjątkowe.
Właściwie najlepsza w tym widowisku jest chyba muzyka Stanisława Prószyńskiego: śmieszne łączenie krakowiaka z boogie-woogie, przekręcanie Roty ("nie będzie człowiek pluł nam w dziób") albo znanego krakowiaczka na "albośmy to jacy ptacy" - itd.
To "kalanie" naprawdę Jest dowcipne i w pierwszym akcie zapowiada o wiele więcej, niż dają dwa następne. Szkoda. Całość dość rozwleczona w tempie i właściwie bez pointy, bez skonkretyzowanego kierunku uderzenia. A, jak już powiedziałem, okazja była wyjątkowa widowisko trafiło przecież na zawodową scenę - i to teatru najlepszego chyba w Warszawie. (Czy słusznie - to inna sprawa).
Konrad Swinarski skomponował widowisko w stylu nieomal operowym, chór ptasi rozmieszczając na praktykablach w głębi sceny.
Dekoracja Andrzeja Sadowskiego bardzo piękna, przestrzenna, nasycona atmosferą (w tym dosłownym znaczeniu) - natomiast kostiumy nie udały się. Tylko orły, słowiczek i Herakles są zabawne i pomysłowe.
I znowu - do znudzenia - powtarzam: taka okazja, taka okazja... zmarnowana.
Aktorsko przedstawienie oczywiście jest dobre. Jedyny zarzut - że aktorzy (tak jak my) za mało się bawili.
W krótkiej recenzji niemożliwe jest omówienie gry wszystkich, ograniczę się więc tylko do dwojga najlepszych.
Przede wszystkim kilka słów o Barbarze Kraftównie. Jej "słowiczek", to małe arcydzieło, to wspaniała miniatura inkrustowana diamencikami wdzięku i humoru. Kraftówna ujawniła nieprzeczuwane dotąd talenty parodystyczno-estradowe. Ten epizod pamięta się długo.
Drugą rewelacją "Ptaków" jest Wiesław Gołas. Zaryzykowałbym twierdzenie, że dla sceny polskiej narodził się nowy świetny talent.