Artykuły

Strach i nędza III Rzeszy

Ma swoistą wymowę fakt, że właśnie w Warszawie Teatr Żydowski gra sztukę o strachu i i nędzy III Rzeszy. Żydzi grają hitlerowców, Żydzi komentują zdarzenia tamtych lat. Nie udało się Hitlerowi wymazać Warszawy z mapy świata, nie udało mu się zlikwidować Żydów. Dziś staje hitleryzm przed sądem żydowskiego teatru. Któż ma większe prawo osądzać ten nieludzki system?

"Strach i nędza III Rzeszy" nie jest sztuką teatralną w normalnym tego słowa znaczeniu. Jest to raczej kronika historyczna, faktomontaż, reportaż sceniczny, złożony z 24 scenek i obrazów, napisanych przez Brechta na podstawie relacji naocznych świadków i wycinków z gazet. Autentyzm poszczególnych scen jest więc urzekający. Wyrasta z nich obraz prywatnego życia mieszkańców III Rzeszy. Co więcej: utwór Brechta wyjaśnia nam przyczyn, dla których udało się Hitlerowi bez większego wysiłku sterroryzować naród niemiecki, tłumaczy nam dlaczego opór wobec hitleryzmu był w Niemczech tak słaby. Strach powszechny i absolutny - oto podstawowa przyczyna nędzy III Rzeszy.

Ten motyw przewodni wybrał trafnie Konrad Swinarski, jako ideę nadrzędną przedstawienia i pod tym kątem widzenia ułożył ciąg poszczególnych scen i obrazów, poczynając od wymuszonego plebiscytu za Hitlerem, kończąc na zadowoleniu bezrobotnego, który otrzymał pracę dzięki temu, że jego bracia giną na frontach, a przemysł wojenny potrzebuje nowych rąk roboczych. Strach przed aresztowaniem, strach przed utratą pracy, strach przed przeniesieniem na gorsze stanowisko, strach przed własnym dzieckiem wreszcie - oto przemożne motywy postępowania Niemców, przedstawionych w sztuce Brechta. Ale Swinarski poszedł jeszcze dalej. Spośród 124 scen "Strachu i nędzy III Rzeszy" wybrał wprawdzie tylko, 10 (i mógł chyba jeszcze odrzucić dwie lub trzy), uzupełnił jednak przedstawienie prologiem oraz cytatami z hitlerowskich aktów urzędowych i projekcją filmów dokumentalnych, ilustrujących hitlerowskie barbarzyństwa, hitlerowskie ludobójstwo. Zaostrzyło to wyraźnie wymowę przedstawienia i było bardzo w duchu brechtowskiego teatru, który przecież zastosował podobny chwyt przy inscenizacji "Matki" Gorkiego. Spektakl ukazał dzięki temu nie tylko przyczyny i źródła łatwych zwycięstw hitleryzmu nad narodem niemieckim, lecz również skutki tych zwycięstw wobec narodów, nad którymi się hitlerowcy znęcali, które i mordowali i gnębili.

Przedstawienie jest rozwiązane starannie i pomysłowo. Na małej scence Teatru Żydowskiego rozgrywają się poszczególne sceny sztuki, przedzielone projekcją filmową, która umożliwia szybką i sprawną zmianę dekoracji. Kurtynka z hitlerowskich sztandarów i swastyk wprowadza nas od razu w klimat sztuki. Ramą spektaklu jest prolog i epilog Krzysztofa Harlana, co dodaje jeszcze pikanterii temu wieczorowi. Pamiętamy przecież, że jego ojciec Veit Harlan był reżyserem słynnego antysemickiego filmu "Żyd Sus", a teraz syn naprawia grzechy ojca, solidaryzując się słowem i czynem z postawą antyfaszystów. Prolog i epilog wygłasza i godnie ABRAHAM MOREWSKI. Z całego wieczoru największe wrażenie wywierają sceny: "Praworządność", "Żydowska żona" (znakomita gra IDY KAMIŃSKIEJ), "Biały krzyż" i "Szpicel''. Kierowniczka artystyczna Teatru Żydowskiego gra jeszcze w tym spektaklu dwie role, każdą inaczej, każdą świetnie. Spośród zespołu występującego w ; tym przedstawieniu wymienić jeszcze należy SZYMONA SZURMIEJA (bardzo dobrego, "niemieckiego" SA-manna i dyskretnie zarysowanego Prokuratora), RUTH TARU-KOWALSKĄ (lekko ironicznie potraktowaną niemiecką mieszczkę w "Szpiclu" i gosposię Sędziego w "Praworządności"), KAROLA LATOWICZA (Robotnik z "Białego krzyża"), JAKUBA CHASZ GRODNERA i SAMUELA RETTIGA (Sędzia i Inspektor z "Praworządności'), RYWĘ SZYLER (Mleczarka ze "Starego bojownika"). MARIAN MELMAN dał bardzo interesujące studium psychologiczne przerażonego Sędziego. Wydaje mi się jednak, ze styl brechtowskiego teatru wymaga gry bardziej powściągliwej, bardziej opanowanej. Melman trochę "przerysował" tę postać. Rzetelną robotę aktorską prezentują ponadto w mniejszych rolach: RUTH KAMIŃSKA, ZOFIA SKRZESZEWSKA, CHAIM NYSENCWAJG, MICHAŁ RAJSKI i BRUNO FINK. Wyraźne zdolności aktorskie wykazuje oznaczony trzema gwiazdkami chłopiec, który gra Klausa Heinricha, domniemanego szpicla, postrach własnych rodziców.

Wadą przedstawienia jest jego zbyt słabe tempo i pewne dłużyzny. Warto jeszcze popracować i nad usunięciem tych usterek i gdyż w całości jest to pozycja bardzo cenna i zasługująca na upowszechnienie nie tylko wśród Żydów, lecz również wśród polskich widzów, co teraz nie przedstawia żadnych formalnych trudności, skoro - przypominam - teatr jest zradionizowany i widz odbiera przez słuchawki polskie tłumaczenie. Sztuka Brechta okazała się dziś bowiem nad wyraz aktualną. Kto śledzi uważnie rozwój wydarzeń w Niemieckiej Republice Federalnej, temu skojarzenia narzucą się sami przez się. Widząc działanie tamtego mechanizmu zdajemy sobie sprawę, jak znowu wciągi się dziś Niemców w tryby neomilitaryzmu, tworzenia nowego Wehrmachtu, odbudowy niemieckiej floty wojennej i przygotowywania nowej wojny. A lekcje historii bywają bolesne. Przypomnijmy więc jeszcze na koniec słynną metaforę Brechta: Kartagina prowadziła trzy wojny. Po pierwszej była jeszcze silna, po drugiej - zamieszkała. Po trzeciej nie można jej było więcej odnaleźć...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji