Artykuły

Triumf bladego krętka

Fermentacja bladego krętka -- tak dosadnie wyraził się o twórczości nie jakiego Izydora Ducasse, Francuza dziewiętnastowiecznego żyjącego w młodości w Urugwaju, używającego pseudonimu Lautreamont, bo tatuś nie życzył sobie by kalać niegodziwościami spływającymi spod pióra synka rodowe nazwisko - sam Maeterlinck. Verlaine uważał Lautreamonta za poetę wyjącego, Camus twierdził, że jego twórczość - to śmiech ust przeciętych brzytwą.

Słowem, człowiek uważany przez Francuzów za czołowego i pierwszego surrealistę w literaturze, przeklętego, obyczajowego potwora i - jednak, dziś: klasyka - pojawił się w polskim teatrze i stołecznym życiu towarzyskim tej jesieni raptem, brawurowo w nie lada towarzystwie.

Teatr STUDIO od dawna ma opinię ekskluzywnego warsztatu wykuwania awangardy wedle polskiej modły, jak sobie to obmyśli jego szef, Jerzy Grzegorzewski.

Tłumów tu nfiema, poza premierami, no, bo... awangarda.

A teraz nagle - szał. Warszawa na klęczkach przed bladym krętkiem. Premiera triumfalna, bankiet, ludzie walą a walą do kas, bo poszedł hyr, że na scenie: Olgierd Łukaszewicz jako Czarny Anioł; że Peszek (gościnnie) schudł aż 15 kilo, tak morderczo ćwiczył go reżyser; że Malajkat jest piękny jak sen; że to w ogóle rzecz o tym, jakie bywa zło, niekiedy też piękne, że pedały, że lesbijki, że przepiękne kostiumy, że scenograf, to aż Andrzej Majewski z Wielkiego; że to takie muzyczne i takie malarskie i Chodakowska gra nie żadną osobę a, wyobraźcie sobie, Włos i... Samicę Rekina; że jest tu Lohengrin i Bóg, Grabarz i Bankier i, że w ogóle to nie ma żadnego sensu, ale piękne jest nadzwyczaj, wprost nie do uwierzenia.

Jeżeli poszczególni partyjni cen zorzy nie wtrącą się, po raz pierwszy od dawna uda się w stolicy prawdziwie artystyczna prowokacja.

Lautreamont zmarł w 1870 roku, ja ko izolujący się od bliźnich, oddany wyłącznie pisaniu, dwudziestoczterolatek. Właściwie zostawił tylko parę listów i dzieło jedyne - Pieśni Maldorora. Tak jakby pieśni Złego, Kreatora Zła.

No i Mariusz Treliński, młodociany debiutant, dotąd autor jednego filmu (o Witkacym, Pożegnanie jesieni) pokazał zblazowanej i dosyć ostrożnej Warszawie, że Zło bywa Pięknem, Dobrem, innością, i że tylko to ma sens, co kwestionuje, neguje i pyta. Nawet bluźnierczo.

Co to się nie działo! Tańce erotyczno-poetyckie na granicy obsceniczności, czernie i czernie scenografii jako jedyny kolor człowieczego losu, dziewczyny poprzebierane, porozbierane, półnadzy chłopcy, majaczący, nieprzytomny Malajkat (Lautreamont) i jeszcze całkiem serio wadzenie się i Bogiem. I ta Budzisz-Krzyżanowska, która nagle posuwa się po scenie jakby ją ktoś, leżącą i bezwładną ciągnął po sznurku.

Technika, maestria aktorów, wyobraźnia, dyscyplina - no, dawno się tak nie cieszono czymś, co jest właściwie po nic.

Na widowni byli wszyscy. Prezydenta nie było, fakt, ale już prezydent Warszawy, a jakże. Choć przeżywa ciężkie dni, wielu radnych domaga się jego dymisji, ma mu się wszystko za złe, jak to w Ojczyźnie.

Pito obficie popremierowe zdrówka, nie przekąszano, ale zaproszono na wino wszystkich, cały tłum. Jakiś nowy zwyczaj, trzeba powiedzieć, że szybko się przyjmujący i integrujący w duchu, na bazie, czy jak tam się to teraz określa.

Przy tym wydarzeniu blednie reszta, choć sporo jej, jak dobry szampon z telewizji, day by day cóś.

A to Bratkowski, nie minister, były prezes Czytelnika, Stefan, promuje z przejęciem książeczkę Mariusza Urbanka Zły Tyrmand, która już robi furorę; a to, wiadomo, goni się za książką Anastazji Potockiej alias Marzeny D., ale to już jednak odgrzewane kluski po takiej reklamie jaką jej zrobiła prasa, od Polityki poczynając.

A to ogląda się wzorowe meble biurowe proponowane przez nowy magazyn Just Office (bardzo ekskluzywny), a to Twój Styl (nadal ekskluzywny) propaguje bankietowe zwierzenia żony bywszego marszałka Sejmu, Dominiki Kozakiewicz - Jak zarobić na posadzie męża - mąż notabene odcina się od tych zwierzeń, bardzo dobry reklamowy chwyt - słowem jest co robić wieczorową porą.

Strach tylko wracać do domu, i to niezależnie od środka lokomocji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji