Artykuły

Punkt kulminacyjny

OTO punkt kulminacyjny, ospale i nudno zdążającego do półmetka sezonu teatralnego. Przedstawienie wybitne, czyniące radość prawom sztuki i rzeczywistości. Taki moment, szczególnie teraz, kiedy teatr stoi pod pręgierzem jako zastępczy oskarżony naszych czasów, musi być zanotowany złotymi zgłoskami. Wystawienie "Pawła Pierwszego" na otwarcie 61. sezonu teatru "Ateneum" jest ze wszech miar wydarzeniem, o czym na coraz mniejszym skrawku miejsca, racjonowanego dla tematyki kulturalnej mimo wszystko postaramy się napisać.

Najpierw jest to odkrycie repertuarowe. Odkurzenie tekstu, który - wraz z autorem - przeżywał los "półkownika" już w chwili narodzin, czyli w roku 1908. Zabroniony z ukazu carskiego, potem z woli generalissimusa był na indeksie. Zawinił tekst - negliżujący mechanizm politycznej zbrodni, i autor - po ucieczce z Rosji porewolucyjnej uchodzący za luminarza białej emigracji, co przecież nie było komplementem.

Dymitra Mereżkowskiego inaczej przecież traktował polski teatr. "Paweł Pierwszy" może nawet być uznany za szlagier Dwudziestolecia (trzy tłumaczenia, mistrzowskie wystawienia, wielkie kreacje). Summa sumarum przywołanie tego tytułu jest nawiązaniem do godnych tradycji polskiej sceny, nie pozbawionym posmaku sprawiedliwości dziejowej.

Sam dramat, jest równie zajmujący jako "car-story" i jako lustro historii, w którym z łatwością odbija się wykrzywiona maska strachu, żałosne kulisy walki o władze, zbrodniczość wszelkiego totalitaryzmu. Mereżkowski opowiada ostatnie dni "cara-szaleńca'', Pawła, odtrącanego syna Katarzyny, wielkiej zagadki historii po dziś dzień (został zamordowany w wyniku spisku, misternie przygotowanego przez polityków i rodzina).

Krzysztof Zaleski, przenosząc dramat na scenę, zrealizował piękne, perfekcyjne, błyskotliwe i mądre przedstawienie. Historia zdarzeń z łatwością zyskuje, w mim wymiar filozofii historii, fakt zwiastuje system, pozostawiając cały bagaż przemyśleń. Sensacyjny wręcz wątek konfliktu dworskich koterii wokół osoby cara, na scenie pokąsany jest z mistrzostwem realizatora suspensu. Wreszcie - wyborne prowadzenie aktorów, w najdrobniejszych rolach. Rzadko dziś - co przychodzi przypominać z przykrością, inscenizator zdobywa się na taki stopień profesjonalizmu, nie gubiąc po drodze artyzmu i... przyjemności widza.

Spektakl w Ateneum toczy się w wysmakowanych wnętrzach pałacu, wzniesionego na scenie przez Wiesława Olko, który wraz z Ireną Biegańska stworzył twórczy tandem proponujący od kilku sezonów najwybitniejsze scenografie w polskim teatrze, tak w dramacie jak i w operze. Mechanizmy dworskie z czasów carskich - obracają się w rytmie niepokojącej, fascynującej muzyki Jerzego Satanowskiego, która śmiertelnemu uściskowi polityki i moralności przydaje oddechu metafizycznego.

Oto kontekst, w którym błyszczą aktorzy. Wszyscy. Ale dwaj, zgodnie z literą tekstu, dają popis kunsztu najwyższej miary.

Cara gra Jerzy Kamas, aktor wybitny na tej scenie twórca niejednej kreacji. Przecież rola Pawła jest z pewnością ukoronowaniem dorobku artysty. Kamas zaskakuje żelazną konsekwencją w budowaniu portretu człowieka miotanego rozdwojeniem uczuć i charakteru. Z jakąż łatwością potrafi aktor to rozdarcie emocjonalne narysować zatrzymanym w pól gestem, nieoczekiwanym grymasem, modulacją barwy głosu. Jest tyranem i tchórzem jednocześnie, nosząc obie te maski jako wyraz charakteru.

Wielkim partnerem cara, katalizatorem scenicznych działań sztuki Mereżkowskiego jest generał gubernator hrabia Piotr Pahlen. Trzeba by kilka razy obejrzeć ten spektakl, żeby podpatrzeć jak koronkowo buduje swoja rolę Marian Kociniak. Nieprzenikniony makiaweliczny półuśmiech, skrywający z trudem hamowane poczucie siły, moment zawahania polityka i autora zamachu stanu, niesamowita wręcz świadomość scenicznej sylwetki, w której załamują się jednakowo lisi spryt i tłumiona wielkość. Marian Kociniak osiągnął wyżyny dojrzałości artystycznej i możliwości kreacyjnych w tej, jakby dla niego napisanej roli.

A swoją drogą, jak to dobrze, kiedy znaleźć można przykład siły twórczej teatru w czasach, kiedy kondukt pogrzebowy okadza różne sceny krajowe. Na pohybel im wszystkim. Mamy dobry teatr. W Warszawie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji