Artykuły

10 wyskoków Karolaka

Jak brzmi lekcja Karolaka artysty, celebryty, przedsiębiorcy? Żeby przetrwać, trzeba zawierać rozsądne kompromisy i zawsze szykować się do wielkiego skoku - o aktorze i dyrektorze Tomaszu Karolaku pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Czy istnieje taki zawód - komik z misją? Czy można pokochać telewizyjnego amanta, który jest równocześnie zgrywusem? Czy aktor może być wiarygodnym partnerem w interesach? Jak zostać siódmym warszawskim wcieleniem Arnolda Szyfmana? Na postawione wyżej pytania nie ma natychmiastowych odpowiedzi. Tomasz Karolak nie ułatwia zadania komentatorom polskiego życia kulturalnego. Krytycy teatralni kiepsko znają jego dorobek serialowy. Krytycy filmowi nie widzieli jego ról teatralnych z początku obecnej dekady. Reżyserzy telewizyjnych show z jego udziałem nie mogą zrozumieć, jak można inwestować ciężko zarobione przed kamerami pieniądze w prywatny teatr. W marcu 2010 roku bowiem Karolak otworzył w Warszawie Teatr IMKA [na zdjęciu premiera spektaklu "Opis obyczajów 3".] Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu prywatnych teatrów prowadzonych przez popularnych aktorów jest już w stolicy od groma. Sęk w tym jednak, że nikt z branży o takie ambicje Karolaka nie posądzał.

Przypomina mi się dialog dwóch wyrzutków z powieści Gide'a "Lochy Watykanu". Obaj siedzą w zakładzie poprawczym prowadzonym przez zakonników i jeden pyta drugiego: "Chłopie, co ty tu robisz?". "Jak to co? - Biorę rozmach".

Było kilka takich momentów w życiu Karolaka, kiedy mógł się podeprzeć właśnie tym zdaniem. Przedstawię je poniżej w porządku absolutnie niechronologicznym, żeby jeszcze bardziej pogmatwać ścieżki celebryty, co się teatrom nie kłaniał.

1. Mało kto wie, że Tomasz Karolak - jeszcze na studiach albo zaraz po - miał grać Tadeusza w przygotowywanym przez Mikołaja Grabowskiego telewizyjnym serialu według poematu Mickiewicza. Bohater narodowy ze szparą między zębami? Kochanek w wersji wesoło-plebejskiej? W telewizji powiedzieli, że mistrz Wajda ma pierwszeństwo, i tyle wyszło z projektu Grabowskiego. Karolak został na lodzie. I zamiast sarmackiego antidotum na dawny serial Hanuszkiewicza mieliśmy kolejne wcielenie bohatera romantycznego, czyli Michała Żebrowskiego. A przecież na plakatach wieszanych w panieńskich pokojach przez zakochane nastolatki mógł wisieć nieoczywisty, krytyczny, może trochę prześmiewczy bohater Karolaka.

2. Mikołaj Grabowski, pedagog Karolaka w krakowskiej szkole teatralnej, zabrał go razem z grupą aktorów z jego roku do łódzkiego Teatru Nowego, którego właśnie został dyrektorem. Kierownikiem literackim był tam Tadeusz Słobodzianek. Karolak do dziś mówi o tamtym okresie jak o raju utraconym. Podobnie jak młodzi reżyserzy: Remigiusz Brzyk, Łukasz Kos, Ireneusz Janiszewski, jak sam Grabowski, jak współtowarzysze z aktorskich pokojów gościnnych Nowego: Oskar Hamerski, Andrzej Konopka, Magdalena Boczarska. Grabowskiemu udało się stworzyć fenomenalną atmosferę pracy. Wszyscy dyskutowali jak równy z równym, aktorzy poprawiali reżyserów, reżyserzy poprawiali Grabowskiego, Grabowski ścigał się z aktorami... Kiedy Grabowski odszedł z Łodzi do krakowskiego Starego, Karolak został sierotą po Nowym. Nie poszedł na etat do żadnego teatru. Szukał swojego miejsca a to w projektach warszawskiego Narodowego, a to u Słobodzianka w Laboratorium. Głównie jednak zainwestował w kino i telewizję.

3 Na dużym ekranie zadebiutował rolą złodziejaszka Goldiego pracującego dla niejakiego Wazy w filmie "Ciało" Koneckiego/Saramonowicza (2003). Perypetie nieudacznika usiłującego za wszelką cenę pozbyć się przypadkowych zwłok pokazały, że w Karolaku drzemie potencjał. Mógł być z niego następca etatowego odtwórcy ról wielkomiejskich cwaniaków Zbigniewa Buczkowskiego. Były i ślady uroku Zdzisława Maklakiewicza. Karolak nie udawał, że jest w tej roli mądrzejszy od bohatera, z pokorą zgadzał się na własny nadwiślański pech.

Kino polskie obsadziło go niemal na stałe w takich rolach, jak gdyby ufając, że Karolak najlepiej uchwyci sens polskiego udawania eksperta od wszystkiego, człowieka, dla którego nie ma sytuacji bez wyjścia. A Karolak kompromitował swoich bohaterów z wdziękiem, jakby mówił: oni wiedzą, że przegrają, więc przynajmniej upadają z przytupem, wierząc, że jak narobią zamieszania, to ich niekompetencja zginie w natłoku innych absurdów.

W komediowym serialu "Mamuśki" opowiadającym o konflikcie dwóch rodzin, inteligenckiej i robotniczej, na tle mezaliansu popełnionego przez ich dzieci rozśmieszał jako syn Stanisławy Celińskiej żyjący na garnuszku mamusi, pozbawiony własnego zdania, ale z łatwością zapalający się do cudzych najgłupszych pomysłów. W roli Szczepana Żałody, średnio rozgarniętego, aczkolwiek uczciwego i pełnego pasji policjanta w serialu "Kryminalni" (emisja 2004-2007), jako jedyny z całej obsady ironizował, obniżał status swego bohatera, celowo nawiązywał do postaci ślamazarnych asystentów porucznika Borewicza z kultowej serii "07, zgłoś się". A jednak nie jest tak, że Karolak tworzy nowy kanon polskiego głupka, choć parę występów w polskich komediach romantycznych bardzo go do tego przybliżyło (filmy "Ciacho", "Nie kłam, kochanie"). W jego rolach polski głupek ma zawsze i drugą twarz - nadwiślańskiego amanta.

4. Tak, tak, Karolak to także amant polskiego kina i telewizji. Taką pozycję wyrobił sobie rolą w serialu "39 i pół", nowej wersji "Czterdziestolatka". Następca inżyniera Karwowskiego był rozbrajająco niedorosły, mógłby być synem tamtego. Kobiety pokochały Karolaka, bo kochają wiecznych chłopców. A zwłaszcza chłopców przebierańców.

Dariusz Jankowski, którego Karolak grał trzy sezony, to były punkowiec, ojciec dorastającego syna walczący o uczucie byłej żony, muzyk, który ciągle nie zrobił kariery. Irokeza już nie ma, został mu stary polski fiat i skórzana kurtka. Tajemnica tej postaci polega jednak na tym, że Jankowski Karolaka został punkowcem nie dlatego, że w to wierzył - no futurę i te rzeczy - ale po to, żeby go ludzie lubili, dostrzegali jego oryginalność, próby zostania nonkonformistą.

Jakim typem amanta jest więc Karolak? W komedii dell'arte oprócz jednej pary kochanków była też druga - komiczna, przedrzeźniająca tę pierwszą, ukazująca w krzywym zwierciadle jej wyznania i afekty. W komediach Goldoniego Karolak grałby wyłącznie w tej drugiej parze. Bo to półamant do potęgi, nieustannie podkreślający rozdarcie między komikiem a kochankiem.

5. Sprzed łódzkiego okresu najlepiej zapamiętałem rolę Karolaka (Adam) w "Obywatelu Pekosiu" Słobodzianka-Grabowskiego z krakowskiego Teatru Słowackiego z 1997 roku. Upupiony przez natręctwa językowe, ale trzymający fason elegant z Zamościa, 18-latek, co już na kawalerkę chodzi - Boże, jako on się starał, żeby mankiety koszuli nie wystawały mu spod marynarki! Fachowo stukał w dno butelki i pił wódkę z gwinta, jakby salutował marcowym generałom. Prowincjusz jak z encyklopedii. Dobry chłopak, który nie rozumie nic z wielkiej historii przetaczającej się obok niego. Może sięi skundli, może i przepadnie, ale nigdy ze złego serca, raczej z naiwności.

Grabowski wychwycił kanciastość Karolaka poruszającego się po scenie, jego walkę z własną posturą, z chwytanym w mig przez widzów podejrzeniem o misiowatość. Karolaka - tak jak kiedyś Grabowskiego - kocha polska prowincja: Zielona Góra, bo jest fanem Falubaza, miejscowej żużlowej drużyny, Radom, bo tam się urodził. Nie przypadkiem to Karolak był jednym ze spiritus movens kolejnego powrotu Grabowskiego do sławnego "Opisu obyczajów" sprzed 20 lat. Karolak tę obecną, trzecią część wyprodukował i wypisał na sztandarach Teatru IMKA. Zagrał w niej awansowanego plebejusza w jasnym garniturze, co to niby po francusku mówi i zatańczyć potrafi, ale co to jest kołtun, wie aż za dobrze.

6. Karolak zawsze był gadułą i bratem łatą, zawołanym kawalarzem. Kiedy grał w 1995 roku w swoim szkolnym przedstawieniu dyplomowym, "Biesach" w reżyserii Ludwika Flaszena, jako przechadzający się między scenicznymi mansjonami mistrz ceremonii miał więcej wolności niż inni koledzy aktorzy. Rola mu nie do końca leżała, bo musiał zachowywać powagę, ale i tak dokazywał w spowitych sceniczną ciemnością interludiach. W jednej scenie podłożył na stół samobójcy Kiryłowowi, który właśnie gotował się do trudnego monologu, parę czarnych skarpetek. Musimy dodawać, że tamtego wieczoru kolega tej sceny po prostu nie zagrał?

Anegdotą stały się też opowieści Karolaka o tym, jak to za czasów studenckich miał pięć narzeczonych w różnych punktach miasta i miast studiować wiersz, skupiał się głównie na randkowej logistyce.

7. Karolak świadomie chce być anty-Żebrowski. Złości go komercyjny program Teatru 6. Piętro. Podobno nakrzyczał na pana Michała, że to, co robi, to zdrada, zdrada i jeszcze raz zdrada. Sam chce stworzyć z IMKI teatr 40-latków po przejściach; będą tu reżyserować - lub już reżyserują - Artur Tyszkiewicz, Piotr Kruszczyński, Łukasz Kos, Remigiusz Brzyk. Aktorem udziałowcem jest Piotr Adamczyk. Za mentorów i profesorów robią Mikołaj Grabowski i Krzysztof Materna.

Karolak wie, że dyrektor musi bywać, przyciągać do siebie ludzi z kręgów biznesu i telewizji, polityki. Dlatego nauczył się sprawnie poruszać po salonach Warszawy.

8. Grał u Kosa, Wiśniewskiego, Miśkiewicza, Dejmka i Spisaka. U Glińskiej w "Testosteronie" stworzył frapującą postać Fistacha, chamowatego gitarzysty rockowego, z którego wyłazi skrzywdzony kochanek, wrażliwiec, który zbudował sobie pancerz gbura, żeby już nigdy żadna kobieta nie zmiażdżyła go zdradą. Kto wie, czyjego najważniejszą rolą po Arturze w "Merlinie" w Narodowym nie był Kjell w "Ellingu" Michała Siegoczyńskiego, reżysera świetnie pracującego z aktorami. Karolak razem z Jarosławem Boberkiem grali parę pensjonariusz}' zakładu zamkniętego, którzy zaczynają wspólne życie w ramach resocjalizacyjnego eksperymentu. Zakochany w byłej hipisce Kjell to upośledzony, wielki, silny chłop o gołębim sercu.

Karolak nie wypiera się swojej teatralnej drogi. Wie, że niekoniecznie była najefektowniejsza, ale trudno odmówić jej konsekwencji. Nie miał w swoim dorobku ról jak dzwon, ale miał role solidne. Nie posiada nieograniczonej skali ekspresji, ale tym, co ma, gospodaruje mądrze. Jak więc brzmi lekcja Karolaka artysty, celebryty, przedsiębiorcy? Żeby przetrwać, trzeba zawierać rozsądne kompromisy i zawsze szykować się do wielkiego skoku.

9. Narzekałem swego czasu, że Mikołaj Grabowski nie ma ucznia. Że jego niezwykła smykałka do robienia teatru na pograniczu kultury wysokiej i plebejskości, w zwarciu inteligenta z prowincjuszem, z aktorem w ruchu między Gombrowiczem a Schaefferem, nie zostanie nikomu przekazana. To już nieaktualne. Spadkobiercą drogi Grabowskiego ogłosił się właśnie Tomasz Karolak. Jeszcze trochę i zacznie reżyserować.

10. Jakby ktoś jeszcze się nie zorientował, o jakim Karolaku opowiadamy, to przypomnę: o tym samym, który był czwartym wesołym jurorem w programie "Jak oni śpiewają". A do niedawna zasiadał w jury show "Tylko nas dwoje" w Polsacie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji