Artykuły

Komu służy Konkurs Moniuszkowski?

Osiem lat temu, kiedy Maria Fołtyn powoływała do życia Międzynarodowy Konkurs im. Stanisława Moniuszki, odpowiedź na to pytanie była łatwiejsza. Warszawska impreza przede wszystkim miała służyć promocji twórczości swego patrona i w ogóle muzyki polskiej - pisze Bartosz Kamiński w Ruchu Muzycznym

Miała stać na straży spuścizny naszego największego romantycznego kompozytora muzyki wokalnej, którego znają niby wszyscy, lecz mało kto poważnie się nim interesuje. Niezależnie od indywidualnej oceny jego twórczości, do dziś niestety możemy się wstydzić, w jak niewielkim stopniu jest ona przedmiotem badań i pracy, zmierzającej do przywrócenia jej oryginalnego kształtu (w Ruchu Muzycznym nr 26/2009 pisała o tym Małgorzata Komorowska). Nikt chyba nie miał złudzeń, że Moniuszko zawojuje świat, ale fakt, że każdy śpiewak stający do Konkursu, musi przygotować pieśni i arie kompozytora lub inne polskie utwory, ma niewątpliwie walor promocyjny. Konkurs Moniuszkowski, jak każdy, ma też służyć promocji talentu. I tu zaczyna się kłopot, bo wystarczy pobieżnie spojrzeć na listę laureatów poprzednich Konkursów, by stwierdzić, że niewielu zawdzięcza nagrodzie w Konkursie możliwość występów, szlifowania warsztatu i zdobywania nowych doświadczeń. Do dziś nie wypracowano mechanizmów spożytkowania zdolności wyróżnionych śpiewaków w polskich teatrach operowych; niewiele zmienia propozycja, którą w tym roku złożyła kilku uczestnikom Konkursu dyrekcja Opery Śląskiej (o czym wspomina Józef Kański) oraz nagroda specjalna Opery Bałtyckiej w postaci udziału w przedstawieniu tego teatru.

Przecież nie narzekamy na nadmiar talentów wokalnych na polskich scenach, w tym także - a może przede wszystkim - na scenie narodowej. Kolejne dyrekcje Teatru Wielkiego w Warszawie, gdzie od dwunastu lat odbywa się Konkurs, nie opracowały strategii wykorzystania jego potencjału. Strategii - bo młodych śpiewaków, często o niewielkim doświadczeniu scenicznym, nie można obsadzać od razu w wielkich rolach, trzeba dać im możliwość rozwoju - przejścia od mniejszych partii do coraz bardziej odpowiedzialnych zadań.

Wśród tegorocznych laureatów jest wszak parę osób, które wydają się gotowe podjąć poważne wyzwania. Przede wszystkim laureatka I nagrody Aleksandra Kubas z Wrocławia, która ma 26 lat, ale już spore doświadczenie sceniczne - równie pięknego, świetnie wyszkolonego głosu koloraturowego dawno nie słyszałem na krajowych scenach. Adam Palka z Gdańska, o imponującym głosie basowym i wielkiej kulturze wokalnej, to również talent, o który powinny zabiegać polskie sceny, w tym Opera Narodowa. Białoruski tenor Jury Haradzecki powinien wyjechać z Warszawy z kontraktem, bo jego piękny głos, znakomity warsztat wokalny i ujmująca powierzchowność czynią zeń doskonałego wykonawcę wielu partii lirycznych, do których znaleźć śpiewaka tej klasy nie jest dziś łatwo. Życzyłbym sobie słuchać z polskich scen także Geleny Gaskarowej z Rosji i - pominiętej przy rozdziale nagród - Edith Borsos z Rumunii, która w finale nie znalazła wprawdzie klucza interpretacyjnego do arii Halki, ale bardzo trudną arię "Leise, leise" z Wolnego strzelca Webera zaśpiewała olśniewająco, głosem o srebrzystej barwie, dając dowód nie tylko umiejętności wokalnych, ale też niezwykłej muzykalności. W przypadku triumfatorki Konkursu, Elizy Kruszczyńskiej, nie ma wątpliwości, że to diament, wymagający wszak odpowiednich szlifów - ręki wrażliwego i kompetentnego dyrektora teatru oraz dobrego reżysera, który pomoże rozwinąć jej talent na scenie; jej głos, o włoskiej barwie i wielkich możliwościach, już mógłby być ozdobą niejednego przedstawienia na scenach europejskich.

Na koniec: żal do organizatorów, którzy mając na względzie promocję tegorocznego Konkursu umieścili na plakacie wielkimi literami sławne nazwiska laureatów z lat poprzednich, sugerując w ten sposób, że wezmą oni udział w galowym koncercie tegorocznych zwycięzców; napis dużo mniejszymi literami rozwiewał te nadzieje. A przecież byłoby to możliwe - gdyby tylko Konkurs przygotowywano z większym wyprzedzeniem i organizacyjnym wysiłkiem, nie tylko Marii Fołtyn, dzięki której ta impreza i powstała, i regularnie się odbywa, a obecnie jest jednym z czterech najważniejszych konkursów muzycznych w Polsce, obok Konkursu Chopinowskiego, Konkursu Wieniawskiego i Konkursu Fitelberga. Pora poważniej zastanowić się komu powinna służyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji