Artykuły

Odnaleziony list Jaracza: Nie ma Warszawy, teatr zostanie

Otrzymałam list od Joanny Jurandot, która, porządkując listy, dokumenty i fotografie z archiwum swojej zmarłej niedawno matki, Stefanii Grodzieńskiej, znalazła podniszczoną kartkę maszynopisu z tekstem Stefana Jaracza napisanym 3 października 1944 r. - pisze Beata Kęczkowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

I - jak wynika z dopisku - odczytanym przez Stefanię Grodzieńską w lubelskim radiu, w którym była wówczas spikerką, następnego dnia. Ten list to świadectwo wielkiej miłości do miasta i, przede wszystkim, do teatru.

Tekst Stefana Jaracza

Piszę te słowa w chwili osobliwej. Jest 3 października 1944 r. Z prawej strony Wisły stoją wojska sowieckie. Warszawa jest jeszcze w ręku Niemiec, a tajny komunikat donosi, że powstanie w Warszawie dogorywa. Tytuł tego komunikatu brzmi:'Ave Patria, morituri te salutant'. Wieści aż nadto prawdopodobne głoszą, że miasto Warszawa, stolica Państwa Polskiego - nie istnieje. Setki tysięcy ofiar w ludziach i gruzy, gruzy, gruzy. Trudno to objąć myślą, a nawet wyobraźnią. Serce się tłucze w trwodze o bliskich, a myśl ślizga się po krawędziach obłędu. Siedzę w Otwocku, gruźlik po oświęcimskim obozie, pociski rwą się od czasu do czasu, ale to wszystko już nieważne.

'Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje, pieśń ujdzie cało'. Chyba to ważne. Zginęła Jeruzalem Święta, w proch padły mury Akropolu, czas strzaskał dumne kolumny Rzymu - nie ma i Warszawy. Ale święte księgi żydowskie, myśl i śpiew Ajschylosa, Sokratesa i Platona, Wirgiliusza i Horacego - uszły cało i zapalać będą ciągle na nowo ducha ludzkiego. Naród mój wydał Mickiewicza i Szopena. Ich pieśń będzie na zawsze świadectwem ducha narodu. Nie ma Warszawy, może kiedyś nie będzie narodu Polskiego, ale Mickiewicz i Szopen zostaną, jak zostały ślady tamtych z zamarłej przeszłości. Oto jedyna otucha dla umęczonego tą straszną wojną mego istnienia.

I oto przyszła mi do głowy myśl, daruj mi Boże - może zuchwała. Uratować coś z pieśni mego życia.

A pieśnią mego życia był polski Teatr.

Jaracz już nigdy nie wyjechał z Otwocka: zmarł w sierpniu 1945 r. Ale w Warszawie znów istnieje jego ukochany Teatr Ateneum, którego nazwę uzupełnia dodatek: im. Stefana Jaracza. Stoi tam, gdzie stał, na przedwojennej ulicy Czerwonego Krzyża, która obecnie nosi nazwę ul. Stefana Jaracza.

To od początku powojennego istnienia znakomity teatr.

Pieśń życia Stefana Jaracza uszła cało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji