Artykuły

Za rok o tej samej porze

Koniec VII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach omawia Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Z żalem żegnamy teatralne święto, ważne nie tylko dla sprawdzających swoje umiejętności młodych twórców, ale i dla publiczności. Smutek rozstania ze wspaniałą atmosferą i doznaniami artystycznymi osłodził nam wszakże nieoczekiwanie prezydent Katowic. Piotr Uszok, zamykając VII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej oświadczył, że spotkamy się za rok. I nie było to bynajmniej przejęzyczenie; decyzją radnych miasta Interpretacje nie będą się odbywać co dwa lata, lecz właśnie co rok. W magistracie decyzje zaklepano, pracownicy Estrady Śląskiej (organizator festiwalu) szykują się do nowych zadań, a Jacek Sieradzki - dyrektor artystyczny Interpretacji powiada, że zastępy młodych, zdolnych reżyserów już szykują się do kolejnego boju o Laur Konrada.

Laur Konrada dla Przemysława Wojcieszka

To się zdarzyło pierwszy raz w historii Interpretacji. Jurorzy wyłonili laureata VII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej w Katowicach w sposób bezdyskusyjny, bo przygniatającą większością głosów, choć z różnym uzasadnieniem swoich werdyktów. Triumfatorem tegorocznych

Interpretacji został PRZEMYSŁAW WOJCIESZEK, nagrodzony Laurem Konrada za inscenizację autorskiego spektaklu "Made in Poland" w Teatrze im. H. Modrzejewskiej w Legnicy, a w Katowicach prezentowanym w Galerii "Szyb Wilson". Sukces tym większy, że spektakl jest debiutem teatralnym reżysera. Laureat był tak uradowany i zaskoczony, że po ostatniej nominacji (gdy było już jasne, że wygrał) zszedł ze sceny... zapominając o odebraniu nagrody głównej. A miała ona tym razem wyjątkowy wydźwięk - Wojcieszek otrzymał ją dokładnie w 30 rocznicę śmierci Konrada Swinarskiego, patrona katowickiego konkursu.

Dziennikarze i widzowie też głosowali

Przy Interpretacjach akredytowała się wielu dziennikarzy z całego kraju, którzy ufundowali, przy wsparciu katowickiej galerii Parnas, własną nagrodę. Wybór był trudny; w czasie liczenia głosów prowadzenie obejmowali na zmianę Przemysław Wojcieszek i Paweł Miśkiewicz. Ostatecznie wygrał twórca spektaklu "Made in Poland". Przemysław Wojcieszek otrzymał od nas grafikę absolwentki katowickiej ASP - Ewy Kutylak.

Swojego faworyta wybrała też publiczność, która wyróżniła Maję Kleczewską - reżyserkę "Lotu nad kukułczym gniazdem" w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym. Nagrodę tę (10 tys. zł) ufundował Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, a wręczył marszałek - Michał Czarski.

Popiół i cierpienie

Ostatnie z konkursowych przedstawień - "Kamień i popioły" Daniela Danisa w reżyserii Iwony Kempy - to powrót do tradycji teatru, opartego na budowaniu emocji widza przez dotarcie do jego wyobraźni. Tekst to skrajnie niesceniczny. Nie dość, że oparty na opowiadaniu, a nie na "dzianiu się", to w dodatku jest historią, którą poznajemy od końca. Cofanie się postaci w głąb własnych myśli i rekonstrukcja wydarzeń wyłącznie poprzez relacje poszczególnych bohaterów (w spektaklu są zaledwie cztery dialogi!) pokazane zostało przez reżyserkę i zespół Teatru Polskiego w Bydgoszczy frapująco. W ascetycznej przestrzeni pustej sceny czwórka aktorów długo opowiada swoje odrębne historie; nie kontaktując się nawet wzrokiem i nie nadając głosom żadnej identyfikacji emocjonalnej. To jakby głośne czytanie spisanych, beznamiętnych zeznań. Ale w którymś momencie przeżycia bohaterów zaczynają się nakładać, a sytuacje zazębiać. I wtedy postacie zaczynają "żyć", bo w ich martwych wnętrzach odskoczyło wieko przygniatające wspomnienia. Spod spopielałych przez tragedię twarzy zaczynają wyzierać miłość, gniew, zazdrość, namiętność i współczucie. Przybywa rekwizytów; tylko tyle, by uwiarygodniły bieg zdarzeń, choć i one sprowadzone są do rangi symbolu. Potem następuje eksplozja. W dziewięćdziesięciominutowym spektaklu trwa tylko kwadrans, ale widz nie musi już czekać na ukonkretnienie akcji. W ciągu poprzedniej godziny, prowadzony przez aktorów, zdołał zbudować ich świat w swojej wyobraźni. Spektakl Iwony Kempy staje się przez ten kwadrans czystym teatrem - sztuką umowności i porozumienia z odbiorcą. Zdyscyplinowany, przemyślany i dobrze zagrany pokazuje, że można stworzyć wizję nieistniejącego świata bez gadżetów, fajerwerków i nachalnych dopowiedzeń.

Z kogo się śmiejecie?

Na zakończenie tygodnia teatralnych wrażeń, a przed ogłoszeniem wyników konkursu, widzowie Interpretacji obejrzeli tzw. przedstawienie mistrzowskie. Tym razem były to "Narty Ojca Świętego" Jerzego Pilcha, zrealizowane przez Piotra Cieplaka w warszawskim Teatrze Narodowym. Kontrowersyjny temat potencjalnej abdykacji papieża stał się dla autora pretekstem do refleksji nad naszym prawdziwym stosunkiem do nauk Ojca Świętego i jego przestróg. Nie ma w tej opowieści zajadłej kpiny i szyderstwa z powierzchownego katolicyzmu, ale nie ma też pobłażania dla Polaków, którym łatwiej przychodzi wielbić Jana Pawła II słowami niż żyć bez pijaństwa, małżeńskich zdrad i zysków z handlu "papieskimi kabanosami". Wyraźnie publicystycznemu (i nierównemu dramaturgicznie) tekstowi Jerzego Pilcha bardzo pomogła reżyseria Cieplaka - ongiś kandydata do Lauru Konrada! - oraz kreacje Janusza Gajosa (ksiądz Kubala) i Jerzego Radziwiłowicza (Jan Nepomucen Wojewoda).

Dylematy jurorów

To nie była okolicznościowa kokieteria.

Każdy (bez wyjątku) z jurorów, nim przyznał nagrodę, komplementował wcześniej przynajmniej kilka konkursowych spektakli. Kłopot z wyborem był ewidentny, bo też były to Interpretacje o bardzo zróżnicowanym repertuarze. Ale cóż, dola jurora zapisana jest w regulaminie i werdykty ostateczne paść musiały. Oto one:

Grzegorz Jarzyna - laur dla Przemysława Wojcieszka, reżysera autorskiego spektaklu "Made in Poland". Za to, że odważył się zrealizować przedstawienie radykalne w formie, odważne w przesłaniu i ryzykowne w tematyce. I za to, że efekt pracy okazał się niezwykły, bo poruszający emocje widzów bez względu na ich teatralne preferencje.

Anna Augustynowicz - laur dla Pawła Miśkiewicza, reżysera spektaklu "Podróż do wnętrza pokoju" Michała Walczaka w Teatrze Telewizji. Za fachowość, doskonały

warsztat i wyobraźnię. A także za to, że ukazał rozpad osobowości młodego człowieka w sposób wstrząsająco poważny.

Wojciech Marczewski - laur dla Przemysława Wojcieszka, reżysera autorskiego spektaklu "Made in Poland". Za to, że opowieść o życiu blokersów pokazał bez efekciarstwa, uniknął powielania obiegowych schematów, a bohaterowi dał szansę. Także za to, że ta "bajka" zrealizowana została z poszanowaniem reguł reżyserskiego zawodu.

Mikołaj Grabowski - laur dla Jana Klaty, reżysera "Rewizora" Mikołaja Gogola w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Za to, że znalazł i udowodnił paralelę między przekupnym i okrutnym światem rosyjskiego klasyka a równie strasznym światem Polski lat 70. Juror nie do końca zgodził się z kształtem inscenizacji, ale przyznał swoją nagrodę za odwagę tej interpretacji.

Władysław Kowalski - laur dla Przemysława Wojcieszka, reżysera autorskiego spektaklu "Made in Poland". Za to, że młody reżyser wyrwał go z wygodnego oswojenia się z narastającym problemem społecznym i potrząsnął jego sumieniem. Także za to, że Wojcieszek zaimponował mu pracą z aktorami; w konkretnych rolach i w tworzeniu kreacji zbiorowej.

Maciej Englert - laur dla Przemysława Wojcieszka, reżysera autorskiego spektaklu "Made in Poland". Za "spakowanie życia w tekturowe pudła" (aluzja do scenografii przedstawienia), za wrażliwość w pokazywaniu trudnej polskiej rzeczywistości i za odwagę w dawaniu nadziei.

Na zdjęciu" "Made in Poland w reż. Przmysława Wojcieszka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji