Artykuły

Kopciuchy z Falenicy

- Nie znam aktorów, którzy potrafiliby tak zagrać. Bardzo się wzruszyłem, a ja się już w ogóle nie wzruszam od wielu lat. Nie przepadam za patosem, ale była to dla mnie chyba najważniejsza inscenizacja "Kopciucha". Była to też jedna z tych rzadkich chwil, gdy autor czuje, że to, co pisze, ma sens - powiedział Janusz Głowacki po spektaklu w Schronisku dla Nieletnich i Zakładzie Poprawczym w Falenicy.

Dziewczyny siedzą na materacach. Czytają horoskopy z kolorowej prasy. "To miesiąc miłości, jak najszybciej zaplanuj spotkanie z ukochanym. Najlepiej przy lampce wina". Śmieją się szyderczo. W sobotę [5 marca] wychowanki schroniska w Falenicy pod opieką artystyczną Jagi Dal wystawiły "Kopciucha" Janusza Głowackiego. Z zewnątrz kilkupiętrowy budynek wygląda przygnębiająco. Szare, odrapane ściany, kraty w oknach, wokół wysoki mur. Więzienie - tak musi pomyśleć ktoś, kto tak jak ja przychodzi tu po raz pierwszy. Tymczasem w środku oglądam przytulne trzyosobowe pokoje. Dziewczyny same wybierały i kładły tapety, wykładały parkiety. Na ścianach powiesiły obrazki wykonane podczas zajęć plastycznych. Na korytarzu wiszą gablotki. Zdjęcia z obozów wakacyjnych, informacje o kursach fryzjerskich, krawieckich, o zajęciach z haftu i gotowania.

- Schronisko jest ich domem. Innego nigdy nie miały - słyszę od dyrektora Romualda Sadowskiego.

- Tu mamy wszystko podetknięte pod nos. Chuchają na nas i dmuchają, troszczą się. Czasem, gdy wychodzę na przepustkę, to po dwóch godzinach już chcę wracać. Na zewnątrz jest bardzo ciężko - zwierza się jedna z dziewcząt grających w spektaklu.

Dojrzałość i dziecięca wrażliwość

Sztuka Głowackiego rozgrywa się w poprawczaku, gdzie dziewczęta wystawiają bajkę o Kopciuszku. Przyjeżdża ekipa filmowa. Reżyser (Małgosia Grabowska) zamierza nakręcić dokument, który przyniesie mu za granicą laury. Tyle że historie, które słyszy, są dla niego za mało wstrząsające. "Panie Dyrektorze, niech pan mnie zrozumie. Nie szukam łatwej sensacji. A propos: czy jest tutaj ta trzynastoletnia dziewczyna, która zabiła swego kochanka w czasie stosunku, kiedy dowiedziała się, że ją zdradza?". "Kopciuch" to rzecz o manipulacji mediów, ale przede wszystkim o buncie skazanym na klęskę. W roli Kopciuszka, dziewczyny, która chce dochować wierności sobie, wystąpiła świetna Katarzyna Żurek. Mówi, że w przeciwieństwie do granej przez siebie postaci, zwykle podporządkowuje się innym.

Sadystycznego Zastępcę przekonująco zagrała Karolina Zacharska: - Dobrze wiedziałam, co to za typ. Spotkałam już kiedyś takiego człowieka w Pogotowiu Opiekuńczym.

W Księcia, który rządzi drugim życiem zakładu, wcieliła się Magda: - Gardzę wszystkimi, którzy innym chcą narzucić swoją wolę.

Nie jest łatwo zadawać pytania. Ale muszę wiedzieć, kim są dziewczyny obsadzone w przedstawieniu.

- Jeszcze dwadzieścia lat temu większość trafiała do schronisk za kradzieże, teraz coraz częściej zostają skazane za rozbój - mówi dyrektor.

- Po wyjściu z zakładu chcą wrócić do rodzin, ale odbijają się od nich jak piłeczka pingpongowa i znów trafiają tu - opowiada Jaga Dal, która w zakładzie prowadzi koło teatralne. - Mają dopiero 13 - 15 lat i ogromny bagaż doświadczeń. Jest w nich i wielka dojrzałość, i dziecięca wrażliwość. Wobec mnie są szczere, to dla mnie powód do wielkiej dumy.

Mail od Kopciuchów

To właśnie Jaga Dal wpadła na pomysł wystawienia "Kopciucha". Było to we wrześniu zeszłego roku.

- Zastanawiałam się, skąd Janusz Głowacki zna tak dobrze realia zakładu poprawczego. W sztuce uchwycił atmosferę poprawczaka: osaczenie, walkę o przywództwo - opowiada Dal. - Przeszło mi przez myśl: Głowacki musiał tu kiedyś przyjechać i wszystko zobaczyć na własne oczy. Nie byłam więc zdziwiona, gdy w jego autobiografii przeczytałam, że pomysł sztuki powstał właśnie w Falenicy.

Wtedy próby trwały już na dobre. Jaga Dal z konieczności zdecydowała się na skróty w sztuce, tekst Głowackiego czytała jako historię konfliktów wewnątrz zamkniętej społeczności. Dziewczyny ćwiczyły trzy razy w tygodniu, po kilka godzin dziennie. Powstał spektakl przejmujący. Nie zapomnę Gosi Sowińskiej, jednej z Córek, i poniżanej przez Księcia Pestki, Reżysera i Dobrej Wróżki.

- Dzięki tej sztuce mogły się oczyścić - mówi ksiądz Czesław, duszpasterz schroniska. - Prace nad "Kopciuchem" obserwowałem od samego początku. Widziałem, jak w pewnym momencie dziewczyny przestawały grać i zaczynały mówić "od siebie".

Również widownię stanowiły wychowanki zakładu. Na początku słyszałem ich śmiechy, entuzjazm wzbudziła Gosia, która huknęła na wścibskiego Operatora. Potem widownia cichła. W chwili, gdy Kopciuszek otwierał sobie żyletką żyły, za plecami słyszałem tłumiony szloch.

Janusz Głowacki, który był gościem na spektaklu, dzień później dostał od dziewczyn z Falenicy mail: "Płakałyśmy, śmiałyśmy się. Dodało nam to sił do życia. Serdecznie pozdrawiamy. Kopciuchy".

Nna zdjęciu: Schronisko dla Nieletnich i Zakład Poprawczy w Falenicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji