Artykuły

Warszawa. Życie towarzyskie

Kto był na trzecich urodzinach Teatru Sabat i imieninach jego szefowej, Małgorzaty Potockiej, a kto w Hotelu Sobieski na Festiwalu nalewek zdradza Piotr Ostrach.

Cekiny, boa, różnokolorowe pióra i smukłe tancerki królowały na scenie Teatru Sabat. Specjalny, trzeba przyznać udany, program złożony z różnych spektakli przygotowano z okazji trzecich urodzin rewii i imienin jej szefowej, Małgorzaty Potockiej. Po wejściu na widownię, gdy spojrzało się na gości siedzących pod sceną, początkowo mogło się mieć wrażenie, że trafiło się do zakładu żywienia zbiorowego dla wycieczek zwiedzających Warszawę. Przy długich stołach objadali się uczestnicy jakiejś zorganizowanej grupy. Dominowały panie w garsonkach, których fasony nie pojawiają się od lat na stołecznych imprezach. Jednak po rozejrzeniu się głębiej, oczom ujawnili się przedstawiciele elit. Przy jednym stoliku uśmiechnięty słynny amator co ładniejszych adeptek prawa - minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas, w otoczeniu chyba z siedmiu młodych dam (ciekawe czy to aplikantki), przy innym - Marek Borowski z małżonką, która ochoczo podśpiewywała "Viva Espagna". Nieco z boku rytmicznie podrygiwał cesarz PRL-owskich rautów, Zygmunt Broniarek, a na końcu sali siedział najgłośniejszy widz, czyli Jacek Gmoch. Czułem się dobrze w tym towarzystwie. Chociaż raz byłem jednym z najmłodszych. Solenizantka, jak na damę przystało, kilka razy zmieniała stroje. Wszystkie w stylistyce adekwatnej do miejsca i okazji. Pochwalić należy śpiewający zespół teatru (no, może poza występem tancerki w roli Britney Spears). "Dziwny jest ten świat" w ich wykonaniu to majstersztyk.

Faceci dominujący na imprezie kosmetycznej to ewenement. Tym razem żony, kochanki, konkubiny i aplikantki zostały w domach. Panowie, w wyremontowanym Polonia Pałace Hotel, w ciszy i skupieniu słuchali przedstawicielek Shiseido i... Krzysztofa Ibisza. Firma kosmetyczna postanowiła zadbać o płeć tak zwaną brzydszą.

Równie oryginalną imprezę zorganizowano w Hotelu Sobieski. Festiwal nalewek ukontentował niejednego smakosza. Prawdziwe męki decyzyjne przeżywali członkowie jury. Wiem coś o tym, bo jako członek tego szacownego towarzystwa kosztowałem ponad 30 trunków. Po takiej degustacji Tadeusz Drozda, Michał Fajbusiewicz ("997") i Cezary Żak [na zdjęciu] ("Miodowe lata") wyglądali jak sklonowani bracia. Dobrze, że był wśród nich Robert Leszczyński. Tego nie można pomylić z nikim innym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji