Artykuły

Chciałbym, żeby Malta była jajkiem na twardo

- Dzięki Malcie mogę robić to, co jest moją pasją. Jestem fanem kultury, dzięki festiwalowi tkwię w niej po uszy - mówi MICHAŁ MERCZYŃSKI, dyrektor maltafestival.

Jeden z najważniejszych festiwali artystycznych od 20 lat pokazuje, jak zmienia się sztuka, i sam jest wzorce tego, jak sztukę prezentować. - Jestem fanem kultury. dzięki malcie tkwię w niej po uszy - mówi Izie Szymańskiej szef maltafestival Michał Merczyński [na zdjęciu].

Kiedy pierwszy raz był pan nad Jeziorem Maltańskim?

Michał Merczyński: Podczas mistrzostw świata w kajakarstwie w 1990 roku. Kiedy dziś pojedzie pani nad jezioro, zobaczy pani fantastyczny obiekt, jedno z ważniejszych miejsc rekreacji w Poznaniu. Są tam ścieżki rowerowe, pola do minigolfa, stok narciarski, tor saneczkowy, ludzie biegają, uprawiają sport}' wodne. Wokół park, zoo, restauracje, galeria handlowa, mnóstwo zieleni. A wtedy nie było nic. Po mistrzostwach zapytano: "Co dalej?"

I wtedy pojawił się pomysł wystawiania tam spektakli plenerowych?

- Zarówno w Poznaniu - Teatr Ósmego Dnia właśnie wrócił z emigracji - jak i na świecie istniała duża grupa artystów, którzy pracowali w plenerze. A w Polsce na początku lat 90. przestrzeń publiczna dopiero zaczynała być przez nas wszystkich oswajana. Wcześniej była dedykowana albo manifestacjom religijnym, takim jak procesje w Boże Ciało, albo politycznym, co często kończyło się tragicznie.

Zwłaszcza w Poznaniu.

- Tak. Chcieliśmy zmienić jej funkcję. Malta zapraszała ludzi na wielkie widowiska nad jezioro, ale też wyszła na rynek, plac Wolności - mówiliśmy, że teatr jest takim "połykaczem" artystycznym, bo podczas spaceru po mieście przypadkowo można było się natknąć na Teatr Ósmego Dnia, który grał spektakl "Mięso". Początek lat 90. to był czas romantycznego przekraczania mentalnych barier. Malta pełniła też wtedy funkcję integrującą. Doktor Juliusz Tyszka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza napisał tekst "Sztuka bycia razem" o tym, że ludzie szli na Maltę, bo chcieli być ze sobą. Leszek Raczak, dyrektor artystyczny, wygłosił z kolei słynne zdanie: "Na spektakle maltańskie przychodzi więcej widzów niż na mecze Lecha". Myślę, że dziś taką rolę odgrywa gdyński Open'er. Nieważne, co znajduje się w programie, który przeważnie jest bardzo dobry, ale ważne jest, żeby pewna wspólnota się spotkała.

W Poznaniu mówi się, że Malta zmieniła oblicze miasta.

- Z perspektywy 20 lat możemy tak powiedzieć. Poznań to było najbardziej zachodnie miasto w Polsce, ale w kontekście biznesowym. To była zasługa Targów Poznańskich, przyjeżdżali tu ludzie z całego świata. Natomiast kanony sztuki były zawsze bardzo klasyczne, poznańska kultura niezależna nie była dominująca.

Z Maltą wyrosła grupa artystów poznańskich, na przykład Biuro Podróży, Porywacze Ciał, Strefa Ciszy.

- Często wspieraliśmy ich produkcje, zapraszaliśmy na premierowe pokazy w czasie festiwalu. Dobry festiwal musi się zakorzenić w lokalnym środowisku: współpracować z artystami i budować społeczność, community. Dziś zaczynamy pracę z kolejną generacją poznańskich artystów, jak Movements Factory - kilkadziesiąt osób będzie brało udział w ich projekcie podczas tegorocznej edycji festiwalu.

Malta wprowadziła na polski rynek wielu zagranicznych artystów. Dzięki festiwalowi w Polsce zaistnieli Goran Bregović czy Antony and the Johnsons.

- Koncert Gorana w Polsce w 1997 roku był przełomem i dla mego, i dla nas: to był pierwszy tak wielki koncert, przyszło ponad 30 tysięcy widzów, Goran ich wszystkich zachwycił. Bardzo istotny był dla nas również projekt Americana z 2006 roku. Pokazaliśmy zjawisko, które wchodziło na światowy rynek. Spotkałem się z Antonym w Nowym Jorku, by zaprosić go do Poznania. On na to: "Ale chciałbym wystąpić z moimi przyjaciółmi". "Czyli z lam?" - zapytałem. Wymienił Coco Rosie, Devendrę Banharta i Animal Collective. Okazuje się, że oni wcześniej nie spotkali się na scenie. W Poznaniu mieliśmy więc naprawdę magiczny wieczór.

Tak samo na nasze zaproszenie po raz pierwszy do Polski przyjechał Elvis Costello, którego uważam za jednego z najważniejszych artystów naszych czasów. Staramy się zawsze szukać twórców, których nasza publiczność nie widziała. W tym roku pierwszy koncert w Polsce zagra Charlotte Gainsbourg.

Co dla pana, osoby, która od 20 lat kieruje tym festiwalem, jest największym sukcesem?

- Zaufanie ze strony publiczności, która w liczbie 130-150 tysięcy odwiedza maltafestival i Poznań. A prywatnie - że dzięki Malcie mogę robić to, co jest moją pasją. Jestem fanem kultury, dzięki Malcie tkwię w niej po uszy.

20 lat Malty mogłoby być punktem wyjścia do wykładu pod tytułem "Sztuka w czasach rodzącego się kapitalizmu". Przeszliście przez wszystkie sposoby finansowania - od instytucji (początkowo festiwal organizowano w ramach Teatru Polskiego) do pozarządowej fundacji. Prezentowaliście też różnorodne formy sztuki: od wielkich widowisk teatralnych do kameralnych, interdyscyplinarnych projektów. W tym roku kolejna zmiana, wprowadzacie "Idiom".

- "Idiom" to temat, linia przewodnia, która w jakiś sposób będzie nas wyróżniać. Chcemy podjąć próbę zeskanowania jednego zjawiska czy tematu. Zaczynamy od teatru flamandzkiego, ale nie dlatego, że chcemy geograficznie patrzeć na Flandrię. Zwracamy uwagę na fenomen, który zaistniał w latach 80. Wtedy pięć-sześć osób w jednym momencie, tworząc własne języki teatralne, bardzo silnie weszło w świat estetyki teatru i przekroczyło jej granice, tworząc coś między teatrem, performance'em a tańcem.

Program teatralny przygotował Norweg Sven Birkeland. Dlaczego właśnie on?

- Nie wystarczy pokazać wybitne zjawiska teatru europejskiego. Zaprosiliśmy kuratora, który patrzy na to wszystko ze swojego fiordu w Bergen, od ponad 20 lat jest jednym z najważniejszych partnerów flamandzkiego teatru. Ma wiedzę eksperta i dystans zarazem.

Pokażemy spektakle Jana Fabre'a, który jest jednym z najważniejszych twórców naszych czasów zarówno w sztukach wizualnych, teatrze, jak i performansie. Drugi ważny twórca Luk Perceval często bywa w Polsce, ale zależało nam, żeby przyjechał teraz, bo w ubiegłym roku objął dyrekcję Thalia Theater w Hamburgu. Spektakl o Kennedych, który pokażemy, to jego pierwsza produkcja z tym zespołem.

Prezentując tych wielkich, zastanawiamy się, czy jest następna fala. A że ważna jest refleksja, która towarzyszy takiej prezentacji, zaproponowaliśmy cykl warsztatów, w tym jedne, które są fenomenalne: Jan Fabre poprowadzi zajęcia z polskimi tancerzami. Dwoje zaangażuje do nowego przedstawienia, którego maltafestival jest koproducentem. Będzie też forum, na którym będziemy gościć minister środowiska, natury i kultury Flandrii Joke Schauvliege oraz ministra Bogdana Zdrojewskiego.

Czekają nas też duże koncerty - w tym ten najbardziej zaskakujący - Tercetu Egzotycznego.

- Tercet i pani Izabella Skrybant to swoiste królestwo kiczu, a kicz jest bardzo silną częścią kultury. Kiedy patrzę na nich, to jakbym widział kadr z filmu Almodóvara. Zarówno my, jak i sam zespół podchodzimy do tego z pewną ironią. Myślę, że to może być interesujące, robimy to z czułością. Poza tym taki koncert doskonale wpisze się w obiekt, jakim dziś jest Jezioro Maltańskie.

W tym roku nastąpiła jeszcze jedna zmiana - dostojny Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Malta" przekształcacie w zwarty maltafestival Poznań 2010.

- Właściwie wszyscy mówią: maltafestival. Poza tym to nie jest już tylko wydarzenie teatralne. A Poznań w nazwie dlatego, że ten festiwal jest bardzo silnie związany z miastem, to był nasz wybór, władze niczego nam nie narzuciły. Chciałbym, żeby to brzmiało jak Festival Edynburg czy Avignon.

Gdyby Malta była dziewczyną, wchodziłaby w życie. Czego można życzyć 20-letniemu festiwalowi?

- Dwóch rzeczy: żeby sam był silnym idiomem, jednoznacznie dobrze się kojarzył widzom i artystom. A z drugiej strony - by przestrzegał słów Witolda Gombrowicza: "Literaturze (...) grozi niebezpieczeństwo, iż stanie się jajkiem na miękko zamiast być - co jest jej powołaniem - jajkiem na twardo". Chciałbym, żeby Malta była jajkiem na twardo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji