Artykuły

Kostka

Autor-Narrator Aktu przerywanego przypomina opisywaną przez siebie muchę, która łazi po kostce cukru. Ta kostka cukru, to teatr. Ograniczone "czterema ścianami" pudełko, w którym ma się odegrać dramat. Dla pisarza jest ono zamknięte. Różewicz chodzi wokół, zastanawia się, kpi, podejrzewa coś, podgląda przez dziurkę od klucza. Zaczyna przypuszczać, że w środku nie ma nic. Że "akcja dramatyczna" i gra aktorów wcielających się w wymyślone przez pisarza postacie nie ma sensu. Może być każda i może być żadna.

Akt przerywany to małe arcydzieło podejrzliwości, nieufności, wobec teatru, wobec dramatu, wobec samego siebie. W tej krótkiej, składającej się głównie z odautorskich rozważań i didaskaliów sztuce zawarła się cała tragedia dramaturgii z lat sześćdziesiątych, poczucie bezsiły pisarza wobec teatru, brak zaufania, czy raczej absolutne rozczarowanie do wszelkich kanonów rządzących dramatem, a w konsekwencji - rozbicie formy, bezkształt, chaos, brak kryteriów - odejście dramaturgów od teatru.

Różewicz jednak nigdy nie należał (choć go często o to pomawiano) do pisarzy, którzy przyjęli pozycję obrony negatywnej, których pisarstwo ograniczyło się do destrukcji zastanych form dramatu, lub do tworzenia pastiszów. Różewicz napisał Akt przerywany, a potem Przyrost naturalny w obronie dramaturgii. Przeciwko inscenizatorom zbyt łatwo wypychającym dramaturgów ze sceny. Bezsilność pisarza wobec teatru jest tu tylko pozorna. Różewicz okazuje ją przez przekorę. W istocie jest prawdziwie złośliwy i okrutny wobec reżyserów, którzy zdecydują się na karkołomne wygibasy i łamańce przy wystawianiu Aktu czy Przyrostu. A te dwie sztuki są zapewne najważniejszymi tekstami jakie u nas napisano na temat dramatu w teatrze. Różewicz nie jest pierwszym dramaturgiem, który w ten sposób rozprawia o dramacie i teatrze. Jego poprzednicy przeważnie jednak rozpisywali swoje rozważania na głosy, a Różewicz stworzył dramaciki, których wystawianie może być prawdziwą przygodą dla każdego sensownie myślącego i pomysłowego (w dobrym znaczeniu) inscenizatora.

Wszystko, co tu napisałem o Akcie przerywanym i Przyroście naturalnym, jest właściwie streszczeniem tego, co na temat sztuk Różewicza pisywałem kilkanaście lat temu. Przez cały czas jaki upłynął nie widziałem żadnego przedstawienia Przyrostu i tylko jedno Aktu.

Teraz w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie zrobił inscenizację Aktu przerywanego reżyser, który w czasie gdy Różewicz napisał tę sztukę chodził jeszcze do szkoły, i zrobił inscenizację znakomitą. Dopomógł mu w tym młodszy o rok scenograf. Przede wszystkim jest to przedstawienie, w którym widać, że jego twórcy dobrze zrozumieli o co naprawdę Różewiczom i chodzi, że napisał on swoją sztukę-rozprawę nie przeciwko dramaturgii i nie przeciwko teatrowi, ale jako próbę dotarcia do tajemnicy zjawiska, które nazywa się przedstawieniem sztuki na scenie. Udramatyzował (chyba tak trzeba to nazwać) proces analizy tego fenomenu, analizy pozornie empirycznej, a w rzeczywistości prowadzącej ku odkrywaniu "istoty" dramatu i teatru. W gorzowskiej inscenizacji nie zginęło nic z myśli Różewicza, ani też, co równie ważne, z jego złośliwości, humoru i ironii. Od samego początku widać jak poważnie i sensownie zostało to przedstawienie przemyślane i że reżyserowi i scenografowi nie brak własnej inwencji i dowcipu. A co najważniejsze, że jest to przedstawienie gdzie wszelkie pomysły i chwyty inscenizacyjne wynikają z analizy tekstu: nie są budowane ani nad nim, ani pod nim, ani obok. Wystawić Akt przerywany tak, żeby nie zgubić nic z tego, co w nim Różewicz mówi, a jednocześnie, żeby zachować miejsce dla własnej scenicznej kompozycji, to prawdziwa sztuka. I tutaj się to w pełni udało.

Na scenie stoi kwadratowe pudło zbite z blejtramów, wyglądające jak dekoracje oglądane od tyłu. Pudło zaczyna się obracać. Aktor grający Autora-Narratora mówi z rusztowania umieszczonego nad widownią komentarz Różewicza. Pudło zaczyna się obracać. Jest ze wszystkich stron takie samo, zamknięte i jak kostka cukru. Po pewnym czasie otwiera się jedna ze ścian. Okazuje się, że wnętrze pudła to pokój w mieszkaniu Konstruktora. Zwyczajny, obstawiony regałami.

Do wnętrza sześcianu wchodzą aktorzy odgrywający scenki z uporczywie przerywanej przez Różewicza i na nowo puszczanej wprzód i do tyłu, jak magnetofon, akcji. I tutaj widać prawdziwą klasę inscenizacji Cybulskiego. Do złośliwych powtórzeń scen dodaje on jeszcze więcej - każdą ze scenek powtarza podwójnie każąc odgrywać je dwóm aktorkom. W różny sposób pokazującym tę samą postać. Przewrotna gra polegająca na bezustannym pytaniu: a może by to pokazać tak ? Może w ten sposób? A może jeszcze inaczej? - doprowadzona jest do granic wytrzymałości widza, do absurdu, a jednocześnie utrzymana w znakomitym rytmie, i przy zmiennym tempie gry, przemianach nastroju, w atmosferze podrażnienia i napięcia raz po raz rozłamywanej przez dowcipne rozegranie sytuacji.

Świetna jest scena inscenizacji "surrealistycznej" ze zjazdem Archanioła (Jarnuszkiewicz jedyny raz wprowadza tu kolorowe światło - czerwoną poświatę i żółte oświetlenie wnętrza sześcianu), a potem wejście Archanioła do wnętrza pokoju w otoczeniu gromadki maleńkich, gołych chłopaczków i miotająca się Czerstwa Kobieta przemieniona w Murzynkę.

Bardzo mądre i dowcipne jest to przedstawienie i dobrze też jest grane przez doskonale poprowadzonych aktorów, z których wyróżnić trzeba Janinę Bocheńską - Czerstwa Kobieta I (jest w tej inscenizacji i Czerstwa Kobieta II, ale to owa Murzynka grana przez Marka Pudełko). Nie jest to spektakl aktorskich popisów, ale przykład na to, że jeśli inscenizatorzy wiedzą o co im chodzi, jeśli reżyser umie naprawdę poustawiać role, a zespół chce pracować, to świetna inscenizacja może powstać w każdym, w dobrym zrozumieniu tego słowa, ambitnym teatrze.

A na wrocławskim festiwalu było tyle dobrych i znanych teatrów i tak mało naprawdę dobrych i ambitnie zamierzonych przedstawień. Nagrodzono słusznie reżysera i odtwórcę jednej z głównych ról Hubnera i Kowalskiego) w Odpocznij po biegu (warszawski Teatr Powszechny), bo spośród spektakli konkursowych ten stał z pewnością na najwyższym poziomie. O innych ciekawych przedstawieniach, które (poza konkursem) we Wrocławiu można było obejrzeć, warto jeszcze napisać osobno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji