Artykuły

W operetkowych rytmach

Nikt bodaj - poza Witoldem Gombrowiczem właśnie - nie ośmieliłby się wpisać pięćdziesięciu paru lat najnowszej europejskiej historii w operetkowe schematy i konwenanse? Zwłaszcza, że autorskie tendencje są szlachetnie, choć i abstrakcyjnie zarazem, humanistyczne. W finale tryumfuje wszak wspaniała nagość Haliny Rasiakówny. Nagość jako skrót myślowy, symbol niemal... Nagość, a więc wyzwolenie od wszystkiego co może krepować naturalny, spontaniczny gest człowieka. Kiedy już w trumnie złożone zostało najdosłowniej wszystko, kiedy nawet hrabia Hufnagiel vel fagas Józek rozstał się z ideałami swej lokajskiej rewolucji, a "nasz dobry ksiądz proboszcz" pozbył swego "dobrego Parna Boga", jawi się goluteńka Albertynka- ----czystość, prawda, absolut.

Odrzućmy pokusę konfrontowania łódzkiej "Operetki" Kazimierza Dejmka z wrocławskim spektaklem Kazimierza Brauna. Są to dwa samoistne, oryginalne przedstawienia i jakiekolwiek porównania mogłyby mijać się z celem. Może tyle tylko, te pierwsze wydało mi się bardziej zadziorne i drapieżne. W przedstawieniu wrocławskim zaś można mówić o pewnych spadkach napięcia. Obok scen naprawdę znakomitych spotykamy partie jakby "puszczone" (dla przykładu w akcie III między świetnym tańcem, a efektownym finałem tworzy się rodzaj "dziury"). Uwagi te nie mogą zmienić faktu, te jest to przedstawienie, chyba nie tylko na tle średnio fortunnego sezonu, wybitne. Zasługa w tym Kazimierza Brauna, który na czele (patrz nota) licznego zespołu współpracowników do spraw rozlicznych, spektakl ten przygotował.

Godzi się podkreślić, że chociaż na scenie oglądaliśmy cały niemal zespół Teatru Współczesnego jest to widowisko bez "białych plam" aktorskich. Oczywiście były to kreacje bardziej lub mniej ciekawe, wszyscy wykonawcy pełnili przecież z honorem postawione zadania, niekiedy nawet zaskakując zgrabnymi propozycjami Przypomniały mi się czasy realizacji Jarockiego... Bez zgrzytów obyło się także w partiach wokalnych, i choć oczywiście chóry były zdecydowanie lepsze, także delikatnie pastiszowe "solówki" brzmiały interesująco. Niech więc wolno będzie wymienić tych, którzy z różnych względów najgłębiej zapadli mi w pamięć: Teresa Sawicka i Wiktor Grotowicz (Księstwo Himalaj), Bogusław Kierc (Fior), Edwin Petrykat (Szarm), Paweł Nowisz (Profesor), Eugeniusz Kujawski (Generał), Stanisław Jaskułka (Hufnagiel) no i oczywiście wspomniana już uprzednio Halina Rasiakówna (Albertynka.). Wszystkim pozostałym kłaniam się zbiorowo tylko ze względu na "objętościowe limity" recenzji. One właśnie sprawiają, te nie podejmuję pełniejszego opisu zjawiska, za jakie uważam wrocławską premierę "Operetki". Najgoręcej więc tylko spektakl ten rekomenduję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji