Artykuły

Końcówka

Ludzkość nie doczekała się Godota i dogorywa w bunkrze osaczonym pustym krajobrazem... Powolne osuwanie się w śmierć, ostatnie wydłużające się godziny i dnie rozciągnięte w nieskończoność nudy, słabości i zniecierpliwienia tego wszystkiego co robi okrucieństwo słabych.

KOŃCÓWKA BECKETTA najnowsza premiera na Scenie Kameralnej - Teatru Starego jest przedstawieniem zbudowanym, chciałoby się powiedzieć z żelazną konsekwencją, za cenę znużenia widza powolną, rozciągniętą akcją. I przy jednorodności, nastroju i kolorytu jest jednak tak bogata w znaczenia, dająca tak możliwości interpretacyjne, że cierpliwie towarzyszymy osuwaniu się w pustkę, w śmierć bohaterów Becketta. W centralnym punkcie sceny wielki Hamm, niewidomy paralityk w świeckim fotelu, władca na tej pustej przestrzeni, spadkobierca po rodzicach skulonych w kubłach na śmiecie, ale jeszcze bardziej bezbronnych niż on, a przecież umiejących posłużyć się swoją złośliwością wobec syna i tyrana. Grają ich Halina Kwiatkowska (Nell) i Roman Stankiewicz (Nag).

Slov, sługa, przyjaciel, towarzysz nieszczęścia, wróg. Drobny zapewne ruchliwy, śmiesznie i posuwiście drepczący na chorych, jakby spętanych nogach. Tę zniecierpliwioną i chromą ruchliwość podkreśla Leszek Piskorz, tak, Wiktor Sadecki - żałosna władczość Hamma. Hamm jest kreatorem, poetą tworzącym w ciemności tę koszmarną rzeczywistość oczekiwania na koniec, uprawia sztukę słów, które wywołują "przeszłość", może nie mniej beznadziejną, bo zmierzającą do końca, ale też bogatą w kształty i barwy. Dlatego Sądecki jakby recytuje niektóre kwestie Hamma wydobywając z nich walor poetycki.

Pietyzm dla tekstu, dla którego każde drgnięcie głosu jest ważne i konsekwencja w ukazywaniu sztuki jako wielu okazji do skonfrontowania tej koszmarnej wizji końca świata i schyłku naszej świadomości, to podstawowe i konsekwentnie realizowane założenia gościnnie reżyserującego tę sztukę Waltera Asmusa, wieloletniego asystenta reżysera sztuk Becketta, których realizatorem był sam autor.

Półkolistą sfałdowaną ścianą otoczył scenograf miejsce akcji, zatrzymując się między bunkrem a pustym wnętrzem wysychającej ludzkiej świadomości. Przedstawienie niełatwe w odbiorze do którego będzie się wracało. A jednak to dziwne, że właśnie "Końcówka" ostała im jedyną premierą jubileuszowych uroczystości Teatru Starego wobec konieczności zrezygnowania z "Hamleta", który wypadł z nurtu okolicznościowych przedstawień, zastąpiony kolejnym spektaklem "Wyzwolenia".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji