Artykuły

Dlaczego mówi o nim właśnie teraz?

- Uważam, że jeżeli człowiek chce w życiu coś osiągnąć, musi iść o własnych siłach - mówi JADWIGA JAROSIEWICZ.

Kto nie jest skromny, ten jest śmieszny - mówił Witold Lutosławski. Słowa te są moim życiowym credo. Uważam, że jeżeli człowiek chce w życiu coś osiągnąć, musi iść o własnych siłach - mówi Jadwiga Jarosiewicz, wybitna malarka i scenograf, której prace znane są na całym świecie.

Pewnie dlatego nigdy nie wykorzystała sławy swojego męża, Bogusława Kaczyńskiego. Jest rok 1980. Teatr Wielki w Warszawie. Pani Jadwiga robi scenografię do Pani Stanisława Moniuszki. Któregoś dnia w teatrze spotyka pana Bogusława... Długie rozmowy o sztuce, wspólne poglądy na wiele spraw. Zaprzyjaźnili się. Wyswatali ich wspólni przyjaciele, oni byli zbyt nieśmiali, by podjąć decyzję o małżeństwie. Ślub był skromny. Pieniądze na wesele pan Bogusław, przy pełnej aprobacie żony, przeznaczył na cele charytatywne.

Nie zgadłam tytułu opery i zepsułam nastrój

- Byliśmy dobrym małżeństwem, ale nie tradycyjnym. Już w związku nadal najważniejsza była dla nas praca i pasja. I te emocje... przy nich na domowe, zwyczajne sprawy nie było miejsca - wspomina pani Jadwiga. Okazało się, że miłość do opery nie wystarczyła, by stworzyć małżeństwo, które przetrwa. Rozstali się po 5 latach. Ale pani Jadwiga ciepło wspomina byłego męża: - Jest człowiekiem staroświeckim, nawet konserwatywnym, ale w pozytywnym znaczeniu. Z trudem akceptował nowinki techniczne. Nie lubił płyt kompaktowych. Potrafił za to bardzo konsekwentnie realizować założone cele. Po czterdziestce zaczął prowadzić samochód. Bardzo go za to podziwiam. Najbardziej jednak szanuję Bogusia za jego niezwykle ciepłą i serdeczną więź z rodzicami. Mamy, niestety, nie poznałam, zmarła kilka miesięcy przed naszym ślubem. Był do niej bardzo przywiązany.

Trzymał słoik malin, które zrobiła, i powiedział, że nigdy tych konfitur nie otworzy...

- Nie kłóciliśmy się. Chociaż ... kiedyś zrobił wspaniałą kolację. Nastawił płytę z fragmentami oper Wagnera. Nie odgadłam tyułu. Był oburzony! I to zepsuło resztę wieczoru.

W domu są tylko książki, płyty i farby

Z rozwodem podobnie jak ze ślubem nie afiszowali się. Nawet najbliższa rodzina nie wiedziała, że się rozstali. Zachowali dla siebie szacunek i przyjaźń.

Pani Jadwiga nie czuje się samotna. - Mam to szczęście, że jestem pogodzona z sobą. Mam kochającą się rodzinę: mamę, siostrę, siostrzeńców. Mieszkamy w starym domu, w którym są tylko książki, płyty i farby. Dom prowadzi siostra, ja gotuję wyłącznie dla psów. Nie zgłaszają zastrzeżeń - śmieje się malarka.

Żartuje, że jest etatowym moniuszkowskim scenografem Marii Fołtyn (...).

Ostatnio pani Jadwiga robiła scenografię do Bajadery (Teatr Wielki w Warszawie). - To była fascynująca realizacja. Pracowałam z największą primabaleriną naszych czasów Natalią Makarową. Namalowałam jej portret. Mam nadzieję, że się jej podoba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji