Artykuły

Wiatr od morza. Rozmowa z Ingmarem Villqistem

- Na początku października odbędzie się Pierwszy Przegląd Dramaturgii Samuela Becketta. Pokażemy na nim dwa nasze spektakle, a także kilka zaproszonych z Polski, z ostatnich sezonów. W przyszłym roku przegląd będzie już międzynarodowy. W listopadzie natomiast czeka nas piąta edycja festiwalu R@port. Już w tym roku międzynarodowa - zapowiada Ingmar Villqist w rozmowie z Justyną Jaworską

Justyna Jaworska: Realia pańskiej jednoaktówki są nadmorskie, zresztą nie po raz pierwszy. Przenosi pan Ellmit do Gdyni?

Ingmar Villqist: Wygląda na to, że gdziekolwiek się ruszę, Ellmit depcze mi po piętach. Więc kiedy stoję wieczorem nad brzegiem Bałtyku albo spaceruję po orłowskim molo, zastanawiając się, co zrobić w tym roku ze Sceną Letnią w Orłowie, bowiem zeszłoroczny październikowy sztorm zniszczył Stare Łazienki, wokół których budowaliśmy Scenę Letnią, kontekst topograficzny moich jednoaktówek wydaje mi się nieco zabawny.

Pytam, bo od prawie dwóch sezonów jest pan dyrektorem Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni, jak podsumowałby pan ten czas?

To niewątpliwie moje dotychczasowe najważniejsze doświadczenie zawodowe. Przyjdzie jeszcze pora na refleksje, ale teraz nie czas na posumowania, tylko na dalszą pracę. Jesteśmy dokładnie w połowie obchodów jubileuszu pięćdziesięciolecia teatru.

Szalony rok!

Tak, za nami, od października zeszłego roku, aż siedem premier jubileuszowych: "Tramwaj zwany pożądaniem" w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego, moje "Beztlenowce" i "Kostka smalcu z bakaliami", "Kamienie w kieszeniach" Marie Jones w reżyserii Zbigniewa Brzozy, "Fantazy" w reżyserii Piotra Cieplaka, "Ostatnia taśma Kruppa" w reżyserii Katarzyny Deszcz i "Scenariusz dla trzech aktorów" w reżyserii Waldemara Raźniaka. Niedługo Grażyna Kania zacznie próby do dramatu Ferenca Molnara "Liliom", w lecie Piotr Kruszczyński zabiera się do sztuki "W imię ojca i syna" Szymona Bogacza, finalisty ostatniej edycji Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej ["Dialog" 11/2009,] a Agnieszka Błońska rozpoczyna pracę nad "Szczęśliwymi dniami", no i przygotowujemy spektakl zamykający obchody w październiku. Szykujemy na finał "Ślub", reżyserować będzie Waldemar Śmigasiewicz.

Poza tym w kwietniu otworzyliśmy w Muzeum Miasta Gdyni wystawę jubileuszową, na której zaprezentowaliśmy materiały z archiwum teatru, fotografie, plakaty, projekty scenografii, makiety, wydawnictwa, nagrania muzyki komponowanej do prawie trzystu spektakli, a także zachowane kostiumy. Siódmy już numer wydawanej przez nas od 2008 roku "Gazety Teatralnej Ferdy Durkego" posłużył tym razem jako przewodnik po tej wystawie. Pracujemy też nad wydaniem albumu, który zawierać będzie pełną dokumentację spektakli wystawionych przez teatr przez ostatnie pięćdziesiąt lat.

Na początku października odbędzie się Pierwszy Przegląd Dramaturgii Samuela Becketta. Pokażemy na nim dwa nasze spektakle, a także kilka zaproszonych z Polski, z ostatnich sezonów. W przyszłym roku przegląd będzie już międzynarodowy. W listopadzie natomiast czeka nas piąta edycja festiwalu R@port. Już w tym roku międzynarodowa, bowiem zaprezentujemy na nim dodatkowo zagraniczne spektakle na podstawie polskich sztuk. Dyrektorem artystycznym tegorocznego R@portu pozwoliłem sobie mianować Pawła Wodzińskiego.

W dalszej perspektywie jest też przeprowadzka.

Wiosną przyszłego roku rozpocznie się budowa Nowego Teatru w Gdyni, nowoczesnego gmachu, znakomicie wyposażonego i bardzo przez wszystkich wyczekiwanego. Ale to już inna historia, której obecny czas naszego teatru będzie, wierzę w to, znaczącą częścią...

A pańskie plany jako autora?

Właśnie zakończył się montaż mojego debiutanckiego filmu fabularnego. Scenariusz napisaliśmy wspólnie z Adamem Sikorą, razem reżyserowaliśmy, Adam robił także zdjęcia. Muzykę komponuje Olo Walicki. Zdradzę tylko, że film dzieje się na Górnym Śląsku i opowiada o prawdziwej miłości - tak prawdziwej, że aż trudno w nią uwierzyć. Kończę teraz jednoaktówkę dla Teatru Polskiego w Bielsku Białej i dla Teatru Bagatela w Krakowie, no i wreszcie muszę napisać krótką sztukę dla mojego przyjaciela i znakomitego kolekcjonera malarstwa, Leonarda Pietraszaka.

Jednym słowem, złapał pan wiatr od morza?

Czy złapałem wiatr od morza? To raczej ten wszechobecny gdyński wiatr złapał mnie i mocno mną telepie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji