Artykuły

Alceście, wróć!

Trzeba żyć w świecie takim, jaki jest? Przymykać oczy na jego podłości? Otóż niekoniecznie. Tekst "Mizantropa" Moliera, wciąż odczytywany na nowo, tę konstatację sceptyków podważa. Nawet jeśli nie uda się zmienić świata, co wielu próbowało czynić z różnym skutkiem, nie musimy usprawiedliwiać swego konformizmu tak zwaną niemożnością! Znany to i powszechny wykręt z okresu "błędów i wypaczeń"!

Możemy natomiast, dla komfortu własnego sumienia i ku rozpaczy fałszywych przyjaciół, uprawiać nonkonformizmy, jak czyni to Alcest, zupełnie zwyczajny, zupełnie nieheroiczny w najnowszej interpretacji Wojciecha Malajkata, tytułowy bohater "Mizantropa", w ostatniej premierze Teatru Studio.

A jaką cenę przyjdzie zapłacić? To już inna sprawa. Wojciech Malajkat płaci za to utratą względów długonogiej Joanny Trzepiecińskiej, która użycza swoich wdzięków scenicznej Celimenie.

Niestety, wybranka jego serca czuje się najlepiej wśród ludzi, którymi Alcest dogłębnie pogardza.

Miast prawić salonowe dusery, Alcest wyrzuca z głębi swego jestestwa dyktowane oburzeniem słowa: "Jedni są podli i złośliwi, drudzy bez charakteru i godności". Wtedy błękitne oczy Celimeny stają się nie tylko puste, ale i wrogie!

Więc znikąd pomocy? Skąd czerpać pewność, że właśnie tak trzeba?

I czy jest to postawa wygodna? Ależ nawet bardzo niewygodna. Niepraktyczna, jak powiedziałaby praktyczna Celimenka.

Mówić, co się myśli o kontredansach obłudników, pozbawionych talentu pismakach, zginających kark pochlebcach - kto to widział! Nawet jeśli posiada się urok Malajkata!

Ta gra o prawdę to gra z własnym losem, dlatego spektakl w Teatrze Studio jest tyleż gorzki, co zabawny.

Reżyser Ewa Bułhak poprzez eklektyczną dekorację nadaje treściom sztuki walor ponadczasowy. Dopomaga w tym świetny przekład prozą Jana Kotta, który napisał w teatralnym programie: -"Celimena wróciła właśnie z Paryża w najnowszym modelu od Diora, Oront nosi marynarki od Armaniego. Akast kupił sobie nowego mercedesa".

Nic więc dziwnego, że i Wojciech Malajkat nosi kostium niemal współczesny. Tylko na chwilę wkłada perukę "z epoki", jakby po to, by zrobić oko do kolegi sprzed z górą trzystu lat: "Jesteśmy w domu, stary! Tak było, jest i będzie!".

Jeszcze przed chwilą Alcest drukował z zapałem broszury drugiego obiegu, jeszcze wierzył w sens swego buntu. A dziś? Czy naprawdę pozostaje mu tylko, jak mówi molierowski bohater, "odejść" - tam, gdzie nie ma ludzi?

Wierzę, że Alcest wróci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji