Artykuły

Kraków, Paryż, piosenka

Wczoraj [24 lutego] w Starym Teatrze MARTA STEBNICKA wśród przyjaciół, kolegów i uczniów obchodziła swoje 80. urodziny.

Była to właściwie przygrywka do urodzin Marty Stebnickiej, bo wypadają one 22 marca, a krakowska PWST szykuje już na nie bogaty program.

W Starym Teatrze zagrała około 30 ról - ostatnio mogliśmy ją oglądać podczas festiwalu baz@rt, w sztuce Noëlle Renaude "Pani Ka". To była bardzo przyjemna i artystycznie udana niespodzianka, bo Marta Stebnicka od 20 lat (ostatnia jej rola w Starym Teatrze to Księżna Olivarez w "Don Carlosie" Schillera w reżyserii Laco Adamika) nie występowała na scenie. Za to w krakowskiej szkole teatralnej można było oglądać wyreżyserowane przez nią spektakle dyplomowe - ostatnio graną z wielkim powodzeniem i przy zawsze pełnej widowni "Zieloną Gęś" według tekstów Gałczyńskiego. "Zielona Gęś" grana będzie w PWST w marcu, a 21 marca na tejże scenie gościnnie wystąpi teatr z Torunia ze spektaklem według scenariusza i w reżyserii Marty Stebnickiej "Franciszek Villon na dworcu w mieście K." z muzyką Abla Korzeniowskiego.

Przygoda Marty Stebnickiej z teatrem rozpoczęła się od konspiracyjnego zespołu Tadeusza Kantora. Gdy w 1941 r. lwowianka z urodzenia przeprowadziła się do Krakowa, zapisała się do Kunstgewerbeschule, w której uczyło się wiele przyszłych gwiazd sztuk pięknych. Przez kolegów poznała Tadeusza Kantora, zagrała w dwóch jego spektaklach - Skierkę w "Balladynie" i Telemaka w "Powrocie Odysa". Po wojnie uczyła się aktorstwa w Studio przy Starym Teatrze (jej kolegami byli m.in. Tadeusz Łomnicki, Andrzej Szczepkowski, Marian Cebulski). Debiutowała w teatrze TUR rolą Elwiry w "Świętoszku". Całe swoje życie artystyczne związała z Krakowem - Starym Teatrem (z przerwą na Teatr im. Słowackiego w latach 1954-1960), kabaretem Jama Michalika i szkołą teatralną. Zafascynowana piosenką - zwłaszcza francuską z początków XX w., trochę niemodną, zapomnianą - zaczęła tworzyć własny teatr piosenki. I od ponad 40 lat uczy studentów krakowskiej szkoły teatralnej śpiewania i interpretowania tych niewielkich, stylowych utworów.

Przygotowała kilka dyplomów, m.in. "Evviva l'arte", "Titina", "Bal w operze", "Fotel", "Księżycowe pierroty i nocne kolombiny". Z "Balem w operze" studenci odwiedzili Lyon i Paryż. W Paryżu w tamtejszej szkole teatralnej Stebnicka wyreżyserowała spektakl "Komedianci" (w 1989 r., na 200-lecie rewolucji francuskiej), za co została odznaczona medalem mera Paryża. Wychowankami Marty Stebnickiej są m.in. Anna Seniuk, Jan Nowicki, Elżbieta Zającówna, Beata Rybotycka, Alicja Bienicewicz.

***

Z książki Ludwika Jerzego Kerna, "Moje abecadłowo"

Nie udało mi się dotrzeć do Lwowa (chociaż w czasie wojny byłem już bliziutko), wobec tego Lwów przyszedł do mnie, i to w nadzwyczaj atrakcyjnej postaci. W postaci istoty rodzaju żeńskiego, urodzonej właśnie w tym uroczym mieście. Sądząc po jej budowie, łatwo mi uwierzyć, że było to miasto pięknie zbudowane, za którym można tęsknić przez całe życie.

x x x

(...) z paroma jeszcze kolegami wierszokletami znalazłem się w omnibusiku (...) kiwającym się na wszystkie strony. Do tego samego omnibusiku załadowała się także ekipa aktorów z Teatru Słowackiego. Teatr Słowackiego to była wtedy potęga. Wśród kilku pań znajdowała się również - Ona. Do głowy by mi nie przyszło, że mogę ją kiedyś poznać. Grała same główne role, a uroda i młodość aż z niej kipiały. Okazało się, że obie ekipy mają ze sobą występować i że te występy odbędą się w szkole podstawowej w miejscowości Gdów. O Gdowie wiedzieliśmy tylko jedno, mianowicie że tam urodził się Ludwik Solski (...). To wystarczyło zupełnie do pierwszej nic nie znaczącej wymiany zdań. Potem każdy wykonał swój repertuar. Ona recytowała Mickiewiczowską Panią Twardowską, rozdano nam po kwiatku, pani kierowniczka w gorących słowach podziękowała i znów znaleźliśmy się w skrzypiącym omnibusie, żeby pokonać te 30 km od Krakowa. (...) Dojechaliśmy szczęśliwie, był wieczór i nie bardzo nam się wszystkim chciało iść do domu. Poszliśmy potańczyć. Bajka zaczynała żyć własnym życiem.

Szały szałami, impulsy impulsami, ale pobraliśmy się dopiero po czterech latach.

x x x

Miewaliśmy również wspólne występy. Po jednym z nich, kiedy opowiadaliśmy na pytania zadawane z sali i atmosfera była dość swobodna, jedna z pań zapytała: - Proszę pani, czy pani może mi powiedzieć, jak to jest z poetą w łóżku? Marta na to odpowiedziała w ciągu sekundy: - Proszę pani, tak samo jak z każdym innym, tylko poeta w trakcie tego - rymuje.

x x x

Ma doskonały gust, jeśli chodzi o garderobę. W kuchni też. Gotuje świetnie, chociaż muszę przyznać, ze potrafi, na szczęście rzadko, wyprodukować wysokogatunkowy czarny węgiel z najlepszego gatunku polędwicy.

x x x

Nie jest po prostu w stanie dobrać odpowiedniego kalibru pokrywki do rozmiaru garnka. Wskutek tego te pokrywki bez przerwy spadają z garnków, robią potworny huk, lądując na posadzce, i przy okazji defasonują się kompletnie. Stają się kwadratowe, ośmiokątne czy nawet dziesięciokątne. Bezpowrotnie tracą te swoje okrągłości, tak charakterystyczne dla pokrywek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji