Artykuły

Listy pomorskie

Teatralia toruńskie. - Odwaga dyr. Brackiego. - Trzykrotny jej dowód. - "Niebieska komedia" i ,,Nie- boskie migdały". - Po "Nieboskiej'' "Wesele". - Drzwi przybytku sztuki naścieżaj otwarte. Toruń, w grudniu.

,,Audaces fortuna juvat" - powiedział sobie dyrektor Ziemi Pomorskiej, p. Wład. Bracki i raz po raz składa dowody swojej naprawdę nieprzeciętnej odwagi.

Pierwszym z tych dowodów było podjęcie się w trzecim z rzędu sezonie prowadzenia sceny toruńskiej "na własny strach i ryzyko; dyr. Bracki i którzy z nim - kapłanowie Melpomeny - ofiarnie oddawszy się służbie dla sztuki pod znakiem nie tyle Arystofanesa ile raczej Klepibidesa, poraz trzeci z rzędu odważnie wsiedli na okręt, zwący się "Teatr Ziemi Pomorskiej" i nastawiwszy żagle na nigdy niepewne i bardzo zmienne podmuchy wiatru usposobienia i upodobań publiczności i tej toruńskiej i tej prowincjonalnej - jako że teatr toruński zawsze jeszcze jest teatrem objazdowym - "wesoło żeglują, wesoło".

Po raz drugi dyr. Bracki manifestuje swoją niepowszednią odwagą, otwierając ten swój trzeci sezon "Nieboską" Krasińskiego. Wprawdzie dziś już "Nieboska" to nie jest "quantité inconnue" ani "négligeable". Ten wybitnie niesceniczny utwór znalazł już swoje adaptacje sceniczne nawet "na szerokim świecie", na scenach Wiednia i Budapesztu, nie mówiąc już oczywiście o inscenizacjach krajowych. Cóż tu nowego może mieć do powiedzenia mała scenka małego teatru prowincjonalnego? A jednak... Nawskroś oryginalna inscenizacja "Nieboskiej" W. Małkowskiego, reżyseria Piekarskiego oraz gra artystów z dyr. Brackim, jako doskonałym Pankracym na czele, złożyły się na całość w dużej mierze wolną od niewolniczego naśladownictwa gotowych już wzorów a stojącą na bardzo wysokim poziomie. Ba, z samej stolicy zjechali na premierę toruńskiej "Nieboskiej" różni dygnitarze, że choćby wspomnę naczeln. wydz. kul. i sztuki, p. Zawistowskiego, aby zapoznać się z tą nową oryginalną krew z krwi i kość z kości, toruńską inscenizacją "Nieboskiej". Nawet koryfeuszkę sceny polskiej "samą" Stanisł. Wysocką tenże sam cel zwabił do Torunia. Było na co patrzeć...

Najważniejszym zaś pod względem, że tak po wiem, efektu moralnego jest to, że nowy sezon otwarto właśnie "Nieboską komedią" a nie np. "Trafiką pani generałowej", albo "Niebieskimi migdałami". Było to jakby zamanifestowaniem przez dyrekcję teatru jej credo repertuarowego. Wprawdzie potem przyszłe kolej i na "Trafikę pani generałowej". I rzecz dziwna, sztuka ta, która w Warszawie w teatrze Malickiej przez długie miesiące nie schodziła z afisza, w Toruniu jakoś się "nie przyjęła". De gustibus... Widocznie Toruń i Warszawa na skali upodobań zajmują dosyć od siebie wzajem odległe miejsca.

Takie oto ".prowincjonalne" zachodziły tutaj nieporozumienia. Zanim jeszcze "Nieboska komedia" zeszła z afisza grano już "Niebieskie migdały". ,,Czy wybiera się pani do teatru," - "Tak, na "Niebieską komedię" - "A ja na "Nieboskie migdały''. Trochę się im, biedaczkom, cała ta komedia z migdałami pokiełbasiła.

Nabrawszy w ten sposób "rozpędu", dyr. Bracki porywa się na trzeci "odważny" krok - wystawia "Wesele" Wyspiańskiego a wystawia je (w reżyserii Piekarskiego) z całym przeogromnym pietyzmem, należnym wielkiemu dziełu genialnego poety. Tu nie robi się żadnych eksperymentów ani nie wprowadza inowacyj. Pietyzm dla dzieła znajduje swój wyraz także w poszanowaniu woli autora, która przecież jeszcze świeża jest we wspomnieniach tych, oo oglądali pierwsze krakowskie "Wesele" oraz żyje w zapiskach ludzi, którzy wspólnie z Wyspiańskim pracowali nad wystawieniem "Wesela". Tu tylko już żywe słowo, kowane w marmurze wyniesionej na szczyty doskonałości deklamacji i gra aktorów stają się czynnikami, co porywają widza i słuchacza, unosząc go z przyziemnych regionów na szczyty wzniosłości. Wiadomo, jakiej "Wesele" potrzebuje pod względem liczebnym obsady. Nie stać na taką teatru toruńskiego. To też większość wykonawców ofiarnie gra w "Weselu" po dwie role, a wielu z naszych artystów ma tu sposobność do wykazania rozległości skali swego talentu.

Olbrzymia więc jest zasługa dyr. Brackiego, że z raz wytkniętej linii repertuaru nie zbacza, że przez "Nieboską", przez "Wesele" otwiera przed publiczmością toruńską (i prowincjonalną) naoścież drzwi przybytku prawdziwej sztuki, zapraszając ją do wnętrza. A publiczność to zaproszenie wdzięcznym sercem przyjmuje i chodzi na "Wesele" tak, jak dawniej chodziła może tylko na "Rozkoszną dziewczynę" lub na "Polaków w Ameryce."

[artykuł niedatowany, podana data premiery]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji