Artykuły

Kutz ma 76 lat

- Jestem czuły na kobiece wdzięki. Podoba mi się co druga, no powiedzmy, co czwarta - zwierzał się KAZIMIERZ KUTZ, reżyser i jubilat, świętując 76. urodziny.

Za co Kutz [na zdjęciu] tak kocha prawie wszystkie kobiety? Ano za opiekuńczość, czułość i ciepło. No i ten wdzięk i seks! - Och, kobiety bywają piękne! - wzruszał się Kutz, wnosząc oczy ku niebu. I wzdychał: - Trzeba tylko wiedzieć, jak sobie z nimi poradzić, bo to są potwory. Ja wiem, jak je podejść, zaczarować, przytulić.

Gościom urodzinowego spotkania opowiedział o swych ostatnich reżyserskich fascynacjach. W Annie Przybylskiej podziwia ponętne kształty i murzyńskie oko (podobno podziwiał je także Czesław Miłosz, oddając się przyjemności zgłębiania serialu Złotopolscy), a w Joannie Brodzik - "całokształt". - Kiedyś jej nawet zaproponowałem, że popluskałbym się w takim brodziku, ale ona odpowiedziała krótko: - Nie Pan jeden - wspominał.

Gospodarze wczorajszego [21 lutego] spotkania - Instytucja Filmowa "Silesia Film" i Antena Górnośląska - nie zadbali, niestety, o zaproszenie którejś z wyżej wymienionych ponętnych aktorek. Zafundowali za to Jubilatowi inne atrakcje. Zauroczyli dysertacją naukową na temat... feminizmu Kazimierza Kutza, a zaskoczyli wywodem o tym, jakimi cechami charakteru mogą pochwalić się zodiakalne Ryby. Gdy senator gwałtownie zaoponował, że on jest przecież Wodnikiem (spod znaku, w którym urodził się Fryderyk Chopin i Kalina Jędrusik!), usłyszał zdecydowaną ripostę swej asystentki Krystyny Klaczkowskiej: - Nieprawda, jest Pan prawie Rybą.

No, bo wiadomo, Ryby są wrażliwe, dowcipne, inteligentne, ale jak się uprą, to trudno je przekonać, że nie mają racji. - Święta prawda, cały On - przytakiwali goście.

Okazało się też, że na Śląsku odkryto nowe lekarstwo, które leczy smutki, depresje, a nawet kryzys w gospodarce, obyczajach i kulturze. To Kutzopiryna - reklamowana jako dobra na wszystko. Jubilat nieco zawstydzony odebrał instrukcję, jak ją zażywać i kiedy jej unikać.

"Gazeta Wyborcza" też zaskoczyła Jubilata - od kilku miesięcy stale obecnego na swych łamach felietonistę. Podarowaliśmy mu bowiem cegłę wykutą własnoręcznie przez jednego z naszych dziennikarzy z familoka, w którym urodził się Janosch, i o którego uratowanie walczymy. Do podarunku przewiązanego gustowną bordową wstążeczką dołączyliśmy certyfikat jego autentyczności.

Tekst na certyfikacie brzmi:

Mocie czorno na biołym, że ta bergowa, co jom widzicie, my 7 lutego 2005 r., jak pizło 8 i poł, tymi gołymi ryncami łoderwali z chałpy, co stoła jeszcze wtedy w Zobrzu na ul. Piekarski. Tam tyż prziszoł na tyn świat i zgobił za bajtla pisorz Horst Eckert, zwany Janoschem.

Jak już zwalom cołko chałpa Janoscha, bydzie po ptokach. Ale niy całkym, bo łostanie nom ta bergowa na pamiontka, że na naszym Ślonsku rodziył się ftoś tak wielki.

Ku naszej wielkiej radości Jubilat zachwycił się prezentem (mieliśmy wrażenie, że bardziej niż wszystkimi innymi prezentami skrzętnie ukrytymi w długich, wąskich reklamówkach). Nawet nas pobłogosławił: - Walczcie tak dalej o tę naszą śląską tradycję.

Uradowani pogrążyliśmy się w ziemskich rozkoszach. A uczta była prawdziwie śląska: piwo i prosiak w zasmażanej kapuście!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji