Artykuły

Pieniądze

- Włodzimierz Sokorski mianował mnie głównym reżyserem TV. Przez pierwsze miesiące grosza mi nie płacili, pisząc za każdym razem: w ramach obowiązków - mówi ADAM HANUSZKIEWICZ.

Gdy debiutowałem jako reżyser w TVP jej dyrektorem naczelnym był Jan Marcin Szancer, wybitny rysownik i ilustrator. Robiłem właśnie trzy jednoaktówki: Maupassanta, Prusa i Twaina.

Na drugi dzień wezwał mnie Naczelny i zagaja tak: Powiem Panu krótko, Panie Hanuszkiewicz, Pan masz talent. Pan mi tu zrobił więcej niż Pana poprzednicy przez rok. Ile Pan za to żąda? Zgłupiałem podwójnie, bo całe życie słyszę: Nie można Panu odmówić talentu, a tu nagle po raz pierwszy (i ostatni!) ktoś tak bezpośrednio. I jeszcze chcą mi za to, co zrobiłem, zapłacić?! W głowie się nie mieści...

- Ja jestem tak szczęśliwy, że zrobiłbym to chętnie za darmo - wybąkałem. A Szancer na to: - Amatorszczyzna! I dalej usłyszałem: - Niech Pan sobie to na całe życie zapamięta. Studiowałem w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Rzeźbę. Egzamin końcowy - cały Senat i rektor Laszczka, stary rzeźbiarz, na czele. I onże powiada: Przychodzi do mnie wdowa w żałobie i zamawia u mnie nagrobek dla świeżo zmarłego męża, który musi wyrażać: a) moją najgorętszą do niego miłość, b) mój żal po jego stracie, c) moją jak najgorętszą chęć szybkiego połączenia się z nim. Co Pan na to odpowiada ? - zwraca się do mnie JM Rektor Laszczka. - To musi kosztować - stwierdziłem. - Z niego nigdy nie będzie artysta! - wykrzyknął Rektor i patrz Pan - mówi do mnie Szancer z uśmiechem: - Prorok! Szancera zwolnili później z TV. Podejrzewam, że dziś, w kapitalizmie naszym, też by z posady wyleciał. Potem na wniosek wszystkich redaktorów działów Włodzimierz Sokorski mianował mnie głównym reżyserem TV. Przez pierwsze miesiące grosza mi nie płacili, pisząc za każdym razem: w ramach obowiązków. Gdy im po pół roku zwróciłem uwagę, że reżyseria to dodatkowa praca, trochę inna niż opieka artystyczna nad programem, przyznali mi najniższą stawkę, bo byłem Naczelnym. Na mieście zaś mówiono: Koledzy reżyserzy, jeśli my za debiut dostajemy tyle pieniędzy to ile on bierze?!

Chyba w "Tygodniku Powszechnym" w 1990 roku przeczytałem, że większość robotników chciałaby wprowadzić u nas amerykański kapitalizm, ale z poprawką: bogatym pieniądze odebrać i dać je biednym. Byłem dyrektorem Teatru Narodowego. Przy końcu roku każdy dyrektor w Warszawie dostawał z Ministerstwa Kultury sumę na nagrody dla zasłużonych pracowników. Obowiązkiem moim była konsultacja z reprezentantami związków zawodowych, egzekutywy, ZASP, Radą Zakładową. Zebranie, czytam nazwiska: Eichlerówna, Kucówna, Dykiel, Chodakowska, Opaliński, Olbrychski, Kolberger, Zborowski po 10 tys. zł (to była zupełnie inna suma niż dzisiaj), po 7 tys. dla mniej zasłużonych i po 3 tys. dla młodzieży (mieli niskie gaże). Wstaje przedstawiciel aktorów i mówi: - Myślę, Adamie, że ci najbardziej zasłużeni i najciężej pracujący, bo grający główne role, zarabiają dodatkowo w TV i filmie. Proponuję, aby im wręczyć dyplomy uznania, a najwyższe nagrody dać jako ekwiwalent tym, których noga na scenie w tym roku nie stanęła! Tak będzie sprawiedliwiej - zakończył. Wydawało mi się, że śnię. Oni dostają pełne gaże przez rok za to, że ich nazwisko figuruje na liście płac! Ekwiwalent za to, że nie grają?! Wszyscy stwierdzili, że jest w tym coś słusznego i żebym się zastanowił. Zastanowiłem się i podziękowałem za konsultacje. Na szczęście decydowałem ja!

Na zdjęciu: Adam Hanuszkiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji