Artykuły

Zmarła dama polskiego humoru

Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że sławna satyryczka i pisarka STEFANIA GRODZIEŃSKA miała jeszcze jedną pasję. Były nią wędrówki po górach, które uprawiała przez całe lata.

W wieku 95 lat w Skolimowie odeszła Stefania Grodzieńska, pisarka i gwiazda kabaretów. Miała 95 lat.

Pierwsza dama polskiego humoru dożyła imponującego wieku - jesienią skończyłaby 96 lat. Trudno zliczyć dziedziny, w których dała się poznać wielbicielom, była: poetką, pisarką, autorką tekstów satyrycznych dla teatrów, kabaretów, prasy, radia i telewizji, a ponadto tancerką, aktorką estradową, a nawet konferansjerką. Była też świadkiem epoki, która już dawno odeszła w przeszłość. - Przez tyle lat oglądałam świat ze wszystkimi jego urokami i cieniami, że najwyższy czas odpocząć - mówiła rok temu w jednym z radiowych wywiadów, obchodząc swoje 95. urodziny. Dla rodaków stłamszonych PRL-owską szarzyzną elegancka, wykwintna i posługująca się nienaganną polszczyzną Stefania Grodzieńska stanowiła wyrocznię w kwestii smaku, dobrych manier i życiowej witalności.

Jej życiorys zaś dobrze oddaje zmienność ludzkiego bytu. Grodzieńska urodziła się 2 września 1914 r. w Łodzi. Ale potem jej rodzina zdążyła jeszcze zamieszkać w Moskwie i Berlinie, aby ostatecznie w 1933 r. osiąść w Warszawie. - Ze wszystkich miast, jakie poznałam, w Warszawie czuję się najlepiej - mawiała przez całe życie. Jako że dość wcześnie odkryto u niej talenty baletowe, od najmłodszych lat kształcona była do królowania na scenie. Od dzieciństwa ćwiczyła zatem w szkołach baletowych, co po latach kwitowała krótko: mordęga. Ale to właśnie dzięki scenicznemu obyciu znalazła pracę m.in. w słynnym warszawskim teatrzyku Cyganeria, a potem w Teatrze Kameralnym.

Można powiedzieć, że świat przedwojennych kabaretów znała jak mało kto. Na scenie Qui Pro Quo zasłynęła jako niezrównana tancerka, a do legendarnego ''Cyrulika Warszawskiego'' angażował ją sam Fryderyk Járosy, konferansjerska i reżyserska sława dwudziestolecia. Przyjaźnili się (plotka mówi, że to on wymyślił dla niej przezwisko: szarpio afrikanske), a po latach Grodzieńska poświęciła Járosy'emu wspomnieniowy tom ''Urodził go >>Niebieski Ptak<<''.

W 1937 r. w ''Cyruliku'' Stefania Grodzieńska poznała także swego przyszłego męża Jerzego Jurandota, satyryka i komediopisarza, autora m.in. piosenki ''Ada, to nie wypada'', z którym przeżyła 42 lata, aż do jego śmierci w 1979 r. - Poznałam Jerzego w czasie pracy nad programem ''Słońce''. Pobraliśmy się zaraz potem, choć Járosy starał się, jak mógł, przekonać mnie, że byłby o wiele lepszą partią - żartowała Grodzieńska, wspominając szczęśliwe przedwojenne czasy w jednej ze swych barwnych autobiograficznych gawęd.

Kres okupacyjnego koszmaru Jurandotowie powitali w Lublinie. 1945 r. to także nowa odsłona w życiu Stefanii Grodzieńskiej - została najpierw pierwszą powojenną spikerką Polskiego Radia, a zaraz potem felietonistką w ''Szpilkach''. Była autorką wielu ciętych tekstów, monologów i skeczy pisanych samodzielnie lub wspólnie z mężem. O popularności jej pisarstwa niech świadczy fakt, że przez lata jej skecze wykonywali najlepsi polscy aktorzy, m.in. Hanka Bielicka, Adolf Dymsza, Alina Janowska, Kalina Jędrusik, Loda Halama, Bogumiła Kobiela czy Irena Kwiatkowska. Od polityki z założenia stroniła, skupiając się bardziej na satyrycznym podglądaniu nadwiślańskiej obyczajowości i dziwactw realnego socjalizmu. Do legendy przeszedł jej radiowy cykl ''Mąż i żona'' (tytuł pożyczono od słynnej sztuki Aleksandra hr. Fredry), którego niezrównanymi interpretatorami byli przez długi czas Magdalena Zawadzka i Wiktor Zborowski.

Poszukiwaczom czaru jej dowcipu pozostały dziś zbiorki sygnowane jej nazwiskiem, którymi przez całe życie hojnie obdarowywała czytelników. Do najpopularniejszych należą: ''Dzionek satyryka'', ''Jestem niepoważna'', ''Brzydki ogród'', ''Felietony i humoreski'', ''Rozmówki'' czy "Plagi i plażki''. Humor poprowadzony jest tu delikatną, zwiewną kreską, a całość przenika rzadka dziś życzliwość do ludzi. - Człowiek nie jest znów takim bydlęciem, aby ciągle mu o tym przypominać. Lepiej próbować go rozśmieszyć. Okaże się wtedy całkiem sympatyczny - tłumaczyła pisarka przewrotnie w jednym z wywiadów w latach 80. Dodajmy do tego, że swoich sił jako satyryk Stefania Grodzieńska próbowała też w świecie srebrnego ekranu. Przez kilkanaście lat pracowała bowiem w redakcji rozrywki TVP przy Woronicza.

Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że sławna satyryczka i pisarka miała jeszcze jedną pasję. Były nią wędrówki po górach, które uprawiała przez całe lata. - W górach od razu się zakochałam. A jak się od razu zakochuję, to już kocham do końca życia. Właściwie Tatry znałam jak swoje mieszkanie - tłumaczyła w 2006 r. Ewie Stanek, dziennikarce RMF Classic. Należała nawet do ekipy wspinaczkowej zdobywającej szczyty w Wysokich Tatrach i mającej swą bazę w Morskim Oku. Dziś trudno sobie wyobrazić zwieszoną na tatrzańskiej ścianie szacowną damę od kabaretowych ironii, ale świadczy to doskonale o jej niebywałym temperamencie i żywiołowości.

Dodajmy zatem do jej portretu także to, że miała też w życiorysie epizod filmowy. W 1992 r. wspominała: - Kocham film i zawsze marzyłam, żeby zagrać w filmie. Ale nie udało mi się nigdy.

Wyjaśnijmy, że do końca nie jest to prawda. Stefania Grodzieńska pojawiła się filmie, choć tylko raz. Nie chodziło o żadną sensacyjną czy miłosną fabułę, lecz o dokument Ignacego Szczepańskiego z 2001 r. zatytułowany "Minio" będący opowieścią o satyryku i poecie Januszu Minkiewiczu. Grodzieńska pokazała się na ekranie jako jedna z wspominających go przyjaciółek.

Ale nie znaczy to, że Stefania Grodzieńska nie otarła się o X muzę w inny sposób. Annały kinematografii odnotowują, że była autorką dwóch scenariuszy filmowych. W 1953 r. spod jej ręki wyszła zaangażowana społecznie ''Sprawa do załatwienia'' wyreżyserowana przez duet Jan Rybkowski i Jan Fethke (komedia o codziennych bolączkach warszawian wymierzona przeciwko spekulantom, bumelantom i biurokratom), a cztery lata później napisała tekst do ''Deszczowego lipca'' Leonarda Buczkowskiego (obyczajowa małżeńska kołomyja z udziałem popularnych wówczas aktorskich sław: Urszuli Modrzyńskiej i Ryszarda Barycza).

Po śmierci męża jej wena satyryczna chwilowo osłabła. To wtedy wzięła się do pisania książek i wspomnień. Dzięki temu światło dzienne ujrzały tomy ''Wyznania chałturzystki'', ''Już nic nie muszę'' i wspomniany już tom o Fryderyku Járosym. Katalog jej wspomnieniowych świadectw warto poszerzyć również o książki ''Nie ma się z czego śmiać'' (2007), w której powróciła do czasów swojej złotej młodości, przyjaźni z Julianem Tuwimem, występów na kabaretowych scenach i pierwszych sukcesów tanecznych, oraz ''Kłania się PRL'' (2008). Zwłaszcza tej ostatniej pozycji warto poświęcić kilka słów, ukazuje bowiem doskonale talent satyryczny Stefanii Grodzieńskiej skierowany przeciw absurdom socjalizmu. ''Autorka z wdziękiem rozdaje kopniaki prosto w siedzenia prominentów z wzorowym robotniczo-chłopskim rodowodem, rozdętych poczucia władzy ekspedientek i urzędników. Kopniaki wymierzone stopą obutą w baletkę'' - pisał we wstępie do książki Marcin Szczygielski.

Ostatnie lata życia pisarki to gościnne wizyty w telewizyjnych programach, radiowych audycjach, a także współpraca z "Gazetą Stołeczną", na łamach której wspominała dawne czasy i na bieżąco odnosiła się do warszawskiej rzeczywistości. Mogliśmy zatem przeczytać, co dystyngowana dama ma do powiedzenia na temat m.in. stołecznej gastronomii, stanu miejskich parków, metra, handlu, wychowania dzieci i dziesiątków innych tematów. Nie oparła się też m.in. wzięciu w obronę uczestników Parady Równości (w 2008 r. Fundacja Równości uhonorowała ją nagrodą Hiacynt za zasługi na rzecz tolerancji), co dowodzi, że trudno byłoby znaleźć osobę patrzącą na rzeczywistość bardziej otwarcie.

A skoro jesteśmy przy laurach, to przypomnijmy, że Stefania Grodzieńska miała również w CV m.in. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w dziedzinie radiowej, Złoty Medal "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis", a także obiekt jej szczególnej dumy - tytuł Mistrza Mowy Polskiej. Trzeba przyznać, że ten ostatni należał się jej jak chyba mało komu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji