Artykuły

Cóż to? Wy drżycie?

Niezmienne w ciągu całego przedstawienia czarne tło kojarzy się z kirem. Pusta przestrzeń, z jej głębią, zdaje się nie mieć końca. Wygląda jak czeluść, w której znikają kolejne ofiary. Jedyną konstrukcją scenograficzną jest ukośny pomost z lewej strony, z prześwitami, plastyczna wykładnia walki o władzę, przeciągania się graczy: góra, dół. Klapa, którą można się wydostać na wierzch, zamyka się z trzaskiem. Wyładowują także za jej pomocą swoją złość i bezsilność postacie sztuki. Żadnego przepychu, tronu, mebli. Raz tylko pojawiają się mary. Cała uwaga widza skupia się na bohaterze Szekspirowskiej tragedii "Ryszard III", metodach jego wspinania się do władzy.

Reguła jest jasna, dobrze wyćwiczona w historii. Ktokolwiek się sprzeciwia, jest usuwany spośród żywych. Wystarczy cień podejrzenia, inne zdanie... za dowód winy. To upoważnia do wymierzania kary ostatecznej.

Ryszard, książę Gloucester, który sam siebie koronuje jako Ryszarda III, jest od początku akcji samozwańczym panem życia i śmierci. Szekspir zresztą niczego nie zmyślił. Jedynie udramatyzował po mistrzowsku prawdziwe wydarzenia zapisane w angielskich kronikach historycznych - w cieniu twierdzy Tower. Te zapiski są same w sobie serialem kryminalnym. Trup ściele się gęsto w drodze do najwyższych dostojeństw. I nic nie znaczą więzy krwi. Przeciwnik to przeciwnik. "Cóż to? Wy drżycie? Wszyscy się lękacie? Nie chcę was ganić - jesteście śmiertelni..." Słowa brzmią niczym memento.

Nie straciło świeżości zdanie Jana Kotta, że Szekspir jest jak świat albo życie. Każda epoka znajdzie w nim czego sama szuka i co sama chce zobaczyć. Maciej Prus, reżyser "Ryszarda III" w Teatrze Polskim w Warszawie, pokazuje, z jaką siłą toczy się koło przemocy. Raz puszczone w ruch samo się napędza.

O biegu zdarzeń w stołecznym spektaklu decydują przede wszystkim: tytułowy bohater i płatny morderca, rozumiejący w pół słowa swego mocodawcę; z zimną krwią wykonuje jego rozkazy. Gdy Jan Englert - Ryszard III - mówi, że tak kogoś z duszy kocha, iż chce go jak najrychlej do nieba wyprawić - to jest jednoznaczne z zapadnięciem wyroku.

Englert stworzył postać wytrawnego gracza, który nie da się podejść innym. Sam ich w każdej sytuacji przechytrza, uderza z nienacka. Biada tym, którzy sądzą, że pochlebstwem i uległością zdobyli sobie raz na zawsze jego względy i oczekują sowitej nagrody. Tym bardziej nimi pogardza: "Dziś świat tak się popsuł, że królik dziobie, gdzie orzeł siąść nie chce". Znajduje perwersyjną satysfakcję w żonglowaniu dworakami, których traktuje jak marionetki. Chociaż niejednemu się zdaje, że to jego rada ma znaczenie, gdy podpuszcza władcę: "Bądź jak dziewczyna, mów nie, a bierz wszystko". Daremnie jednak oczekują pochwały za swoją służalczość.

Ryszard Englerta jest uosobieniem przewrotności. Przy wszechwładzy, którą sobie uzurpuje, przeżywa wielką samotność. Nie znajduje z nikim porozumienia. Ma świadomość, że droga którą kroczy, a z której już nie ma odwrotu, prowadzi do samozniszczenia. Sam płaci głową.

Przenikliwie oceniający sytuację, odgrywa się na otoczeniu także za swoje kompleksy, brak urody, kalectwo (utyka na nogę, ma uschniętą rękę). Englertowi udało się nawet poskromić swoją przystojność, aby dowieść, że zewnętrzna powłoka bohatera mogła odstręczać kobiety, co jeszcze bardziej rozpalało jego pożądanie. Mimo odrazy, którą budzi, nie rezygnuje z podbojów.

Do najmocniejszych scen przedstawienia należą dialogi z żoną poprzednika na tronie, Edwarda IV, Elżbietą. Halina Łabonarska w tej roli ma godność i odwagę wykrzyczenia w twarz prawdy (zgładził jej dwóch synów). Miłośnicy Niny Andrycz mogą smakować jej niepowtarzalny styl, gdy jako Małgorzata, wdowa po Henryku VI, rzuca klątwy na Ryszarda.

Zofia de Ines wymowną ascezę scenografii, którą opisałam na początku, wynagrodziła stylowymi kostiumami. Na czarnym tle błyszczą piękne suknie dam, podkreślające walory ich urody.

Dyrektor Kazimierz Dejmek oznajmił, że sezon rozpoczął rozmyślnie z opóźnieniem. Ze względu na rosnące koszty prowadzenia teatru bardziej opłaca się nie grać. Dobrze jednak, że premierowy początek jest udany. Przedstawienie będzie się na pewno podobać. Dotyka bowiem najbardziej mrocznych tajemnic człowieka. Bohaterowie sceniczni są z krwi i kości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji