Artykuły

Poza firmą

Agnieszka Glińska: - Bohaterowie Belbela wysypują się codziennie o czwartej po południu ze wszystkich banków, z biur, z firm, ubrani w garnitury, oddani swojej pracy. Zapominają, kim są, zapominają o uczuciach, może nie zapominają, ale mają na nie coraz mniej czasu, choć tęsknią przeraźliwie za drugim człowiekiem. Władysław Kowalski: - Praca staje się chorą religią, jakby wszystko można było nią zastąpić. Na ludzkie odruchy w czasie pracy już nie ma miejsca. To wyścig, to obowiązek. Agnieszka Glińska i Władysław Kowalski przygotowali w Teatrze Poszechnym premierę sztuki Katalończyka Sergiego Belbela "Po deszczu". Akcja rozgrywa się na dachu wieżowca, na który bohaterowie dramatu - prawnicy prestiżowych firm - wymykają się w tajemnicy przed przełożonymi, żeby przez chwilę poczuć się wolnym. Premiera w niedzielę.

Akcja sztuki "Po deszczu" rozgrywa się na dachu 49-piętrowego wieżowca. Dach to synonim wolności. Bohaterowie dramatu - pracownicy prestiżowych firm - wymykają się tu w tajemnicy przed swoimi przełożonymi na papieroska, żeby przez chwilę poczuć się wolnym.

Na Małej Scenie Teatru Powszechnego sztukę Katalończyka Sergiego Belbela reżyserują wspólnie Agnieszka Glińska i Władysław Kowalski. Premiera w niedzielę.

DOROTA WYŻYŃSKA: Ostatnio widzieliśmy się w dość nietypowym miejscu - na dachu jednego z warszawskich drapaczy chmur, na dachu hotelu Marriott. Aktorzy próbowali choć przez chwilę poczuć się jak bohaterowie sztuki. Spojrzeć z tej wysokości na miasto, poczuć jak silnie wieje wiatr, przekonać się, co to znaczy lęk wysokości. Czy na próbach w teatrze często powracały wspomnienia z tamtej wycieczki?

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Częściej, niż myśleliśmy.

AGNIESZKA GLIŃSKA: Utkwiły nam w pamięci pewne detale: telepiąca się ściereczka zawieszona na antenie, która porusza się w rytm wiatru, i ten dziwny lęk o innych. Tam na dachu dotarło do nas, że samemu podejść do barierki nie jest tak trudno, ale kiedy widzimy, że ktoś inny wychyla się zbyt odważnie, ogarnia nas lęk.

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Po tej wycieczce mamy świadomość, co znaczy zbliżanie się do gzymsu.

"Po deszczu" to sztuka współczesna: jej bohaterami są pracownicy prężnie działających firm: sekretarki, kierownik administracji, komputerowiec... Ich historie przypominają listy z kolorowych magazynów kobiecych: "Cały dzień spędzam w pracy, dobrze zarabiam, ale jestem samotna". Co Belbel na to?

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Dosyć ostro atakuje tę hierarchię.

AGNIESZKA GLIŃSKA: Belbel wytyka nam ucieczkę od człowieczeństwa, zagubienie i zatracenie w tej machinie. Wpadł mi ostatnio w ręce artykuł o pewnej firmie, która miała swój hymn na melodię "Pieśni o małym rycerzu" z tekstem "zbudźmy olbrzyma prowizji". To mnie rozśmieszyło i przeraziło. Dotarło do mnie, że to, o czym pisze Belbel, jest tak dotkliwe, tak namacalne, tak powszechne. To nie jest wyimaginowany świat. Bohaterowie Belbela wysypują się codziennie o czwartej po południu ze wszystkich banków, z biur, z firm, ubrani w garnitury, oddani swojej pracy. Zapominają, kim są, zapominają o uczuciach, może nie zapominają, ale mają na nie coraz mniej czasu, choć tęsknią przeraźliwie za drugim człowiekiem.

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Praca staje się chorą religią, jakby wszystko można było nią zastąpić. Na ludzkie odruchy w czasie pracy już nie ma miejsca. To wyścig, to obowiązek.

AGNIESZKA GLIŃSKA: Przerażająca konstatacja: nie wiadomo, kto tym manipuluje, ale wszyscy jesteśmy manipulowani...

Bohaterowie Belbela wymykają się podczas pracy na dach, na papieroska...

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Te papieroski to raczej pretekst. Dach to synonim wolności, miejsce pewnej swobody, odprężenia, spotkania tych ludzi na płaszczyźnie prywatnej. "Poza firmą" - jak mówi jedna z bohaterek.

AGNIESZKA GLIŃSKA: To jest miejsce, gdzie toczy się życie.

Czy tu, w Teatrze Powszechnym, też jest taki dach?

AGNIESZKA GLIŃSKA: My jeszcze mamy to szczęście, że pracujemy w tzw. twórczym zawodzie. W zawodzie, o którym się mówi "wolny zawód". Pracujemy z nieprzymuszonej woli i jeszcze w 90 proc. sprawia nam to przyjemność. Nie potrzebujemy dachu...

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Nad bohaterami sztuki wisi ciągły lęk. Że mogą stracić pracę. Że ich życie może im się nagle rozsypać. Że mogą być niepotrzebni, że mogą nie nadążyć za innymi. Że to wszystko tak pędzi, że każde spóźnienie może przekreślić karierę czy życie...

Czy jest szansa, że ci ludzie w garniturach, którzy o 16 wychodzą z banków, przyjdą do teatru na "Po deszczu"?.

AGNIESZKA GLIŃSKA: Fajnie by było...

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Jeżeli oczywiście znajdą czas...

AGNIESZKA GLIŃSKA: No właśnie, ta ciągła pogoń. Wszyscy gonimy albo za pieniędzmi, albo za sukcesem. Myślę, że Belbel napisał tę sztukę po to, żebyśmy uświadomili sobie, że nie trzeba wcale tak gnać.

Po raz drugi Agnieszka Glińska i Władysław Kowalski reżyserują razem. Na czym to polega? Jak się reżyseruje razem?

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Ja powiem tak. Agnieszka jest znakomitym reżyserem, bardzo utalentowanym. Ja jestem doświadczonym aktorem, który trochę się zna na reżyserii. Uzupełniamy się.

AGNIESZKA GLIŃSKA: Mamy zaufanie do swego gustu, chętnie się siebie słuchamy.

WŁADYSŁAW KOWALSKI: Agnieszka ma 30 lat, a ja mam 65 lat...

AGNIESZKA GLIŃSKA: Są rzeczy, o których ja nie wiem, bo nie mogę wiedzieć, musiałabym do tego dochodzić dwa tygodnie, a Władek już wie, bo wie. Nie kłócimy się, nie mamy różnych wizji. Oczywiście są pewne drobne różnice w myśleniu o danej sztuce, ale wyjaśniamy je między sobą. Mówimy tym samym językiem i mamy wspólny punkt, do którego dążymy.

O bohaterach mówią Agnieszka Glińska i Władysław Kowalski

Kierownik administracji - Krzysztof Stroiński

Wykończony gość. Ten sam model, tylko 20 lat później, kiedy się okazało, że życia nie da się ułożyć, łącząc jednocześnie pracę z życiem rodzinnym. Nie potrafi zapanować nad swoim życiem, rozszedl się z żoną, praca go nie zadowala i czuje się w niej beznadziejnie, ale się nie umie do tego przyznać. Funkcjonuje jako tako tylko dlatego, że życie kopie w tylek i pcha do przodu

Komputerowiec - Rafał Królikowski

Idealny fachowiec. Człowiek znerwicowany, zestresowany. Ma poważne problemy emocjonalne. Robi na kobietach duże wrażenie i to go peszy

Blondynka - Edyta Olszówka

To blondynka...

Dyrektorka - Olga Sawicka

Człowiek maszyna, który zjada sam siebie. Jest najbardziej wtrybiona, żyje pracą, wokół pracy i dla pracy. Marzy o jeszcze lepszej pracy

Ruda - Jolanta Fraszyńska

Kłębek nerwów. Przerost poczucia obowiązków nad możliwościami

Brunetka - Katarzyna Herman

Mówi: "ja jestem normalna". Z tą swoją normalnością nie umie się dopasować do tego świata. To "jestem normalna" w jej ustach ma znaczenie szalenie pejoratywne. To znaczy, że jest kaleką: niczym się nie wyróżnia, jest niczym, jest zerem

Szatynka - Dominika Ostałowska

Ma inną hierarchię wartości. Jest najbardziej bezradna i przeżywa największą tragedię

Goniec - Jacek Braciak

To goniec - normalny gość, z którym konfrontujemy ten zidiociały świat. Jego problem jest taki, że nie ma przyszłości. Za chwilę nikt już nie będzie potrzebował gońców, zastąpią go maszyny. Wie, że będzie niepotrzebny

SERGI BELBEL

Katalończyk. Ur. w 1963 roku. Jako dramaturg debiutował w 1987 roku, ale swoje pierwsze utwory nazywa dziś jedynie "wprawkami". Dopiero kilka lat później powstały jego "dojrzałe" sztuki, wśród których jest "Po deszczu" z 1993 roku. Pisał ją, eksperymentując. Wyszedł od przestrzeni. Wiedział, że bohaterami będąpracownicy firm, ale ich historie wymyślał z marszu. Za "Po deszczu" otrzymał we Francji Nagrodę im. Mkoliera. Sergi Bebel zajmuje się też reżyserią, jest również tłumaczem - przetłumaczył "Fedrę" Racine'a - i scenarzystą filmowym - napisał scenariusz oparty na pomyśle "Korowodu" Artura Schnitzlera.

DOW

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji