Spektakl bez głów
Lubimy gości, czekamy na gwiazdy. Łódzka publiczność ma znakomitą opinię - tej, która umie nagradzać. Trudno się dziwić, że wizyta renomowanego Teatru Powszechnego z Warszawy spotkała się z zainteresowaniem.
Aczkolwiek sztuka Sergi Belbela pt. "Po deszczu" nie należy do najsławniejszych, fakt, że przygotowali ją wspólnie: młoda gwiazda reżyserii Agnieszka Glińska i znakomity artysta Władysław Kowalski, to istotna rekomendacja. Do tego aktorzy: Dominika Ostałowska, Edyta Olszówka, Krzysztof Stroiński, Rafał Królikowski... Choć bilety były po 50 i 60 zł, rozeszły się niemal wszystkie.
I okazało się, że czeka widzów seria przeszarżowanych aktorsko skeczy, w których dominująca była maniera w stylu Hanki Bielickiej. Miało być o życiu w tonie gorzkiej satyry. I było. Tylko okazało się, że oznacza to wszystko i nic. Czyżby od premiery dobrze przyjętej przez stołeczną krytykę spektakl tak się zmienił? Do tego trudno powiedzieć z jaką twarzą sceniczne postacie opowiadały o żonach, kochankach, nadziejach na zawodowe sukcesy i erotyczne podboje, bowiem... nie miały głów. Barierka otaczająca przestrzeń dachu, na którym rozgrywa się akcja (palacze chodzą tam chyłkiem na papierosa) zakrywała twarze. Spektakl okazał się jednym z cięższych doświadczeń teatralnych.
Uznajmy ten wieczór "Po deszczu" za nieprzyjemny wstęp do Festiwalu Sztuk Przyjemnych, na który co roku śpieszymy do łódzkiego Teatru Powszechnego.