Artykuły

"Kobieta z morza" - recenzja

Legendy, mity oraz baśnie zawsze inspirowały twórców różnych dziedzin, a w szczególności pisarzy, dramaturgów i poetów. Opowiadają one zazwyczaj o nieprawdopodobnych wydarzeniach, nieprzeciętnych bohaterach, często występują też elementy fantastyczne, np. potwory czy magia. Mimo to odnajdujemy w nich również uniwersalne problemy ogólnoludzkie. "Kobieta z morza" to dramat Ibsena oparty na skandynawskich legendach, gdzie tematem jest miłość, tęsknota i marzenia. Na jego podstawie Susan Sontag napisała własny tekst, który wystawił Robert Wilson. Spektakl ten możemy obejrzeć w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.

Mam nadzieję, że nie zasugerowałem w żaden sposób, że "Kobieta z morza" może przypominać "Władcę pierścieni" czy "Wiedźmina" . Choć wszystkie te utwory łączy z pewnością obecność elementów nierealistycznych, to jednak w sztuka Ibsena to przede wszystkim dramat symboliczny i nie ma tu wartkiej akcji. A o czym generalnie jest "Kobieta z morza". Główna bohaterka imieniem Ellida wierzy, że jej matką nie jest zwykła kobieta, ale pewna istota, która niemal przez cały rok przybiera postać foki. Tylko w święto 3 króli zrzuca swoją skórę i jako człowiek wraz z innymi podobnymi stworzeniami hula u brzegu morza. Bohaterka uważa, że gdy jednego z tych dni matka bawiła się na lądzie, pewien mężczyzna ukradł jej skórę. W poszukiwaniu utraconego mienia kobieta dotarła do złodzieja. Okazało się jednak, że ten nie zabrał skóry dla jakiejkolwiek materialnej korzyści, ale chciał zwabić tajemniczą istotę, bo ją bardzo gorąco pokochał. Ukrył przed nią skradzioną rzecz i wkrótce poślubił przybyłą kobietę. Ze związku narodziła się Ellida. Mężczyzna trzymał klucz do skrzyni zawsze przy sobie, ale pewnego razu postąpił nieuważnie. Jego żona, stęskniona za dawnym życiem, odzyskała skórę, uciekła i nie wróciła.

Ellida, gdy utraciła wkrótce także ojca, poślubiła doktora Hartwiga Wangela, wdowca, który ma dwie córki z poprzedniego małżeństwa. Jedna z nich nie akceptuje nowej macochy i wyraźnie się buntuje. Rodzina mieszka z dala od miasta. Tytułowa kobieta z morza natomiast czuje się szczęśliwa z mężem. Ma wrażenie, że szczęście osiągnie tylko gdzieś wśród wód, że ląd nie jest dla niej odpowiednim miejscem. Hartwig bardzo troszczy się o małżonkę i jej zachowanie próbuje tłumaczyć jako objawy jakiejś choroby. Ponadto, rodzinę odwiedza Arnholm, były nauczyciel jednej z córek doktora. Tyle mogę powiedzieć praktycznie o fabule, bo zakończenia jednak nie chciałbym zdradzać.

Sztuka pewnie wydała Wam się nudna, gdyż, jak widać, niewiele się w niej dzieje. Spektakl, mimo tego, może zrobić "piorunujące" wrażenie. Odnajduję w nim wiele efektów wizualnych, które skutecznie oddziałują na odbiór sztuki. Efekty dźwiękowe zasługują na jeszcze większy plus. Nastrojowa muzyka znakomicie pasuje do odpowiednich scen. Ponadto spektakl pełen jest różnych odgłosów łącznie z groźnymi hukami w punktach kulminacyjnych, które mogą wstrząsnąć odbiorcą. "To teatr silnych wrażeń wizualnych, laboratoryjnie czystych (..) pod względem estetycznym najwyższa klasa". - pisze o spektaklu "Rzeczpospolita". Uwagę zwraca też gra aktorska. Niektóre sceny są istnymi popisami artystycznymi, które już same w sobie bez słów wiele sugerują widzowi. Pierwsza scena należy do takich pokazów wirtuozerii. Ruchy aktorów często są nienaturalne, tajemnicze i niezwykle "teatralne". Myślę, że jednych mogą znużyć, ale innych bez wątpienia zachwycić. Na pewno jednak wszystkie role wymagały od aktorów wielu godzin ciężkiej pracy. Według mnie, znakomicie się oni spisali.

W spektaklu występują:

Anna Dereszczekówna, Dominika Kluźniak, Dominika Ostałowska, Danuta Stenka, Krzysztof Dracz, Henryk Niebudek, Władysław Kowalski oraz Miłogost Reczek.

Ponieważ sztuka Ibsena jest dramatem symbolicznym, nie brakuje w nim licznych symboli i alegorii, które mogą zaintrygować widza. Fabuła jest raczej pretekstem do ukazania pewnych prawd dotyczących ludzkich pragnień i relacji międzyludzkich. Obserwuję tu ponowne zderzenie racjonalizmu z romantycznym światem marzeń. Ujęcie tego problemu nie należy jednak do typowych. Myślę, że głównym tematem dzieła są ludzka tęsknota, znudzenie rzeczywistością i wiara, że człowiek w pewnym miejscu na Ziemi może być wiecznie szczęśliwym. Wszystko to nie ma rozsądnego wyjaśnienia może być niestety krzywdzące dla innych, nawet dla najbliższych. Nie ma tu jednak oczywiście banalnego moralizatorstwa, dramaturg pomaga widzowi zrozumieć też główną bohaterkę.

Podsumowując, uważam, że spektakl jest raczej przeznaczony dla tych, którzy pragną poznać, "wchłonąć" prawdziwą, teatralną sztukę. Wprawia w niezwykle melancholijny nastrój i zadumę. Osobiście polecam, choć to nie lekka rozrywka, ale trudna, kunsztowna sztuka.

Źródło informacji: Informacja własna, www.teatrdramatyczny.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji