Artykuły

Szlachetny zamiar

Zainspirowany obchodami stulecia urodzin Janusza Korczaka, w ogłoszonym przez UNESCO na wniosek Polski Roku Korczaka, Teatr Nowy uczynił gest trochę artystycznie ryzykowny, ale moralnie godny.

Z punktu widzenia artystycznego sięgnięcie po sztukę Janosza Korczaka "Senat szaleńców", zagraną tylko w "Ateneum" w 1931 r., a więc prawie przed pół wiekiem, stanowi pewne ryzyko, zwłaszcza że poza pamięcią, iż wówczas eksponowaną rolę grał sam Jaracz, trudno mówić o trwalszej tradycji inscenizacyjnej oraz wzorach. Trzeba było dziś podejść do. tekstu całkiem na nowo. Inscenizator i reżyser Wojciech Zeidler musiał potraktować tekst odgrzebany po latach z pietyzmem jak cenne znalezisko, co do którego nie można mieć pewności, jakim blaskiem zagra przy realizacji.

A temat jest trudny. Scenerię stanowi zakład leczniczy dla chorych umysłowo i poza ten zakład akcja nie wychodzi. Przy czym autor każe lekarzowi (granemu bardzo przekonywająco przez RYSZARDA BACCIARELLEGO) nie tracie nadziei, że jego pacjenci są uleczalni; wierzyć, że przy pozornym upośledzeniu mają pełnię cech ludzkich, choćby przytłumioną czy niedorozwiniętą jak dzieci, które można dobrze albo źle poprowadzić. Trzeba było mieć tyle miłości dla ludzi, co Janusz Korczak, wielki wychowawcą i opiekun dzieci oraz bohater, który dla nich posunął się, do największej ofiary ze swego życia, by w swojej sztuce na temat upośledzonych wystąpić w ich obronie.

Artyści Teatru Nowego przejęli, się zadaniem. Przeprowadzili studia w domach dla nerwowo chorych; odbyli dyskusję ze znakomitym psychiatrą profesorem Kazimierzem Dąbrowskim, rzecznikiem idei, że tzw. nienormalni miewają wybujałe życie uczuciowe, trudne do podporządkowania rozumowi. Będąc nieopanowani, potrafią być szczerzy jak dzieci, a nawet widzieć więcej "z tego i nie z tego świata" niż pospolici.

To potwierdzone przez psychiatrę humanistyczne podejście Janusza Korczaka do naszych braci osobliwych, dziwnych, różnych od normy, jako niekoniecznie upośledzonych, i bo w rekompensacie bogatszych niepospolite doznania, wymagało od artystów wielkiego wysiłku, by sprawy nie ośmieszyć. Słowem nie rezygnując w określonych przypadkach z zabawności sytuacyjnej, nie uczynić swoich bohaterów komicznymi, lecz głęboko ludzkimi w swoich doznaniach, przeżyciach i rewelacjach.

Podziwiać można zespół, jak na serio potraktował szlachetny zamiar, by przekazać wielką niezachwianą miłość do człowieka, promieniującą z utworu Korczaka o "szaleńcach" niepewnie poruszających się w ramach ustalonych "norm". Każdemu z dwudziestu artystów należy się oddzielne studium recenzenckie, na które brak miejsca. Wszakże w dotarciu do prawdy ludzkiej wydał mi się pierwszym między również godnymi pochwały Józef Pieracki w roli Starca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji