Artykuły

Czerwone światło

- Bardzo lubię pracować z Krystianem, mimo że przygotowania do "Persony. Marilyn" dużo mnie kosztowały. Teraz jestem dumna, że przez to przeszłam. Każdy wieczór, kiedy gram ten spektakl, to nowe doświadczenie - mówi KATARZYNA FIGURA, aktorka Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Dla Katarzyny Figury trwa teatralna hossa. Od czterech sezonów występuje w ciekawych projektach, a przed nią kolejna premiera - "Gąski" Nikołaja Kolady w Teatrze Capitol w Warszawie. Z aktorką rozmawia Kamila Łapicka.

PANI: Przed Tobą rola w komedii. Kim jest Ałła z "Gąski" Nikołaja Kolady?

KATARZYNA FIGURA: To aktorka teatralna, która z powodu zdrady męża wpada w skrajne stany. Rozpacza, szaleje, próbuje ratować rodzinę. Gra wszystkie możliwe role. Jest połączeniem Raniewskiej i lady Makbet. Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz wybrał specyficzną komedię, bo jest w niej dużo łez i dramatu. Być może, paradoksalnie, ta rola jest idealnie przystosowana do moich możliwości. Ałła nie wie, kiedy gra tragedię swojego życia, a kiedy tragedię Kolady.

Zgodzisz się, że w teatrze są teraz dwie grupy reżyserów: pierwsza, która robi spektakle dla widzów, i druga, liczniejsza, która robi spektakle dla siebie?

- Świat stał się egocentryczny. Ego artystów, nic tylko reżyserów, aktorów także, wychodzi na pierwszy plan. Reżyser mówi do widza: "Przedstawiam ci swoje dzieło - jak chcesz, to oglądaj, jak nie chcesz, to mam cię gdzieś". Jaka jest pozycja aktora w takim teatrze? Aktor może dyskutować z reżyserem, ale nie w dniu premiery. Może walczyć z całym światem, ale nie wolno mu skompromitować granej przez siebie postaci.

Jesteś na etacie w Teatrze Dramatycznym. Tam znalazłaś swoje miejsce?

- Kiedy po "Alinie na Zachód" (2006, reż. Paweł Miśkiewicz - przyp. K.Ł) dyrektor Piotr Cieślak zaproponował mi przystąpienie do zespołu, uznałam to za honor. Teatr Dramatyczny stał się moją bazą i... siłownią. Tam dźwigam ciężary; ćwiczę brzuch (śmiech). Dla aktora trening jest tak ważny jak dla sportowca. Musi rozwijać się, pompować szare komórki, serce, duszę, być w pełnej gotowości.

Takim zadaniem "na gotowość" była współpraca z awangardowym reżyserem teatralnym Robertem Wilsonem. Wilson prowadził w Dramatycznym warsztaty i przygotowywał sztukę "Symptoms/Akropolis".

- Zgłosiłam się na casting, ponieważ okazało się, że nie ma limitu wieku. Każda z kandydatek, było nas ponad siedemdziesiąt, a zostało wybranych sześć, mogłaby być moją córką. Chciałam pracować z Wilsonem, a poza tym kocham ekstremalne zadania, jestem trochę wariatką (śmiech).

To wyjaśnia Twoje kolejne role. Zagrałaś dzikuskę - Kobietę w Zieleni w "Peer Gyncie" Henrika Ibsena, potem Czerwoną Królową w "Alicji" według "Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla. Pozwalasz sobie na wyzwania.

- Bezpieczeństwo to nie jest to, co interesuje mnie w teatrze. Kiedy zapala się zielone światło, projekt już mnie nie pociąga. Kiedy miga żółte - zastanawiam się, ale najlepsze jest czerwone - stop. I wtedy Figura się rzuca (śmiech).

Rzuciłaś się we współpracę z Krystianem Lupą w Teatrze Dramatycznym.

- Bardzo lubię pracować z Krystianem, mimo że przygotowania do "Persony Marilyn" dużo mnie kosztowały. Teraz jestem dumna, że przez to przeszłam. Każdy wieczór, kiedy gram ten spektakl, to nowe doświadczenie. Tekst jest dziełem Krystiana, powstawał na przestrzeni miesięcy, m.in. na podstawie improwizacji Sandry (Korzeniak - przyp. K.Ł.) z aktorami. Nasza trwała cztery godziny Krystianowi bardzo się to podobało.

Efekt jest świetny. Paula Strasberg, przyjaciółka Marilyn, jest na scenie jej godnym przeciwnikiem.

- Krystian powiedział: "Rozkręć się w tym, rozgość, nie spiesz się. Masz w sobie coś takiego, że wskakujesz na motor, pędzisz i jesteś na innej planecie. To rzadkie u kobiet". Zobaczył we mnie mężczyznę i sprawiło mi to przyjemność.

Masz swoje zwyczaje przed przedstawieniem?

- Lubię być w teatrze godzinę wcześniej. Muszę pozbierać myśli, wejść w rolę. Nie mam takiej gotowości jak wielu kolegów, którzy wchodzą na scenę z marszu i już są kimś innym. Gdy uda mi się skoncentrować, pytam: "Czy potrafię wykonać to, czego oczekiwał ode mnie reżyser?".

KATARZYNA FIGURA

URODZIŁA SIĘ W 1962 ROKU. JEDNA Z NAJPOPULARNIEJSZYCH AKTOREK FILMOWYCH. SYMBOL SEKSU POLSKIEGO KINA LAT 80. ("POCIĄG DO HOLLYWOOD" RADOSŁAWA PIWOWARSKIEGO, "KINGSAJZ" JULIUSZA MACHULSKIEGO). OSTATNIO JEJ SPECJALNOŚCIĄ STAŁY SIĘ ROLE ROZCZAROWANYCH, ZGORZKNIAŁYCH KOBIET ("ŻUREK" RYSZARDA BRYLSKIEGO ). WIELE LAT SPĘDZIŁA W USA, ZAGRAŁA TAM EPIZODY, M.IN. U ROBERTA ALTMANA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji