Artykuły

Teatr tajemnic

WSZYSTKO jest w tej niezwykłej sztuce. Kosmos i człowiek, ludzkość i jednostka, X-wieczne Bizancjum i współczesność, lub raczej całe czasowe continuum, od przeszłych wieków po daleką przyszłość. Jest tu kabalistyka i apokalipsa, misterium i demonologia, magia i lucyferyczność. Wszystkie wiedze tajemne wszystkich epok, filozoficzne systematy i okultyzmy - obok racjonalistycznej, czasem ostrej drwiny, a także - historiozofii przepojonej patriotyczną ideą.

Dziwność istnienia, ta Witkiewiczowska, przeżywana przez monadę (Witkiewicz powiedziałby: Istnienie Poszczególne), metafizyka i racjonalizm, człowiek sięgający po boskość i człowiek - groźne monstrum. Przenikają się byty, ze Złem walczy Dobro upadają cesarstwa, aby odrodzić się w nowym doskonalszym kształcie. Poetyckie słowo nabiera mocy zaklęcia, jest władne zmienić rzeczywistość, ją zastępować.

Wielki Mag, Wielki Guślarz, Wielki Wtajemniczony, budowniczy nadgwiezdnych miast, Kosmokrator - na co dzień zwący się, chyba przez nieporozumienie, Tadeusz Miciński - odprawia w mrokach złotego pałacu obrzęd inicjacji w tajemnice istnienia, w zagadkę Bytu i Nicości.

Wydawało się kiedyś, że poetyka modernizmu, to rozdział już zamknięty, że tamten świat pojęć brzmi dziś już głucho. Ale pochopnie detronizowane kiedyś dawne wielkości po kolei znów ożywają w nowych wydaniach i inscenizacjach, aby przypomnieć choćby Przybyszewskiego. A Miciński? Jego wielkości nigdy nie podważano, trwał jednak, jak niegdyś Norwid, w obojętności i zapomnieniu, zrażając ciekawszych swą hermetycznością, fantastyczną kabalistyką, stopniem trudności. Wyjątek stanowił jedynie może jego zbiór poetycki "W mroku gwiazd".

Dramaty Tadeusza Micińskiego czekały na swoje sceniczne ożywienie. Wieloletnie milczenie przełamane zostało przed jedenastoma laty w poznańskim Teatrze Polskim dzięki inicjatywie Stanisława Hebanowskiego, prapremierą "Bazylissy Teofanu" w reżyserii Marka Okopińskiego. W Teatrze "Wybrzeże" wydarzeniem stały się zaadaptowane na scenę "Termopile Polskie" Micińskiego. Obecnie - druga inscenizacja, która przejdzie do historii polskiego teatru - tym razem dokonana przez Stanisława Hebanowskiego, w jego też adaptacji, z rewelacyjną scenografią Mariana Kołodzieja, i muzyką Jerzego Satanowskiego. Myślę, iż wśród wielu innych - tu właśnie zasługa policzona będzie Hebanowskiemu za największą: że przywrócił polskiej scenie dzieła wielkiego poety i dramaturga, że nie uląkł się skali związanych z tym trudności.

O dziele Micińskiego powie w swym eseju entuzjasta jego twórczości, Stanisław Ignacy Witkiewicz, iż zawiera "...natężone do ostatnich granic poczucie Tajemnicy Istnienia, dziwności i dziwaczności bytu", aby stwierdzić następnie: "...są to spiętrzone w zawiłych wybuchach piramidy mające zastygnięty w ich konstrukcjach pęd, siłę i zawikłanie erupcji pierwotnej. Mogące stanowić podstawę niebywałej twórczości dla prawdziwie twórczego reżysera".

Tak właśnie się stało. Zobaczyliśmy teatr integralny, ze wszystkimi elementami dźwięku, materii, światła i ruchu wzajemnie spojonymi w nową, niezwykłą jakość.

Uczytelniając - drogą okrojeń - obszerny tekst Micińskiego, Stanisław Hebanowski nie zatraciwszy znaczeń, chciał wydobyć teatralność tego niezwykłego, tak przy tym zawikłanego utworu, duże piękno poetyckiego słowa, jego śmiałe nowatorstwo, wzbudzić "dreszcz tajemnicy istnienia".

Magia tego misteryjnego przedstawienia-obrzędu udziela się w sposób niesłychanie sugestywny widowni. Pogrążeni w racjonalnej, prozaicznej rzeczowości, szukamy przeżyć niezwykłych, pociąga nas świat zjawisk niewytłumaczalnych, otoczonych tajemnicą. Tak właśnie odbiera się tę inscenizację.

Ogromna w tym zasługa wspaniałej oprawy scenograficznej Mariana Kołodzieja, łączącej monumentalizm z nieprawdopodobnym wypracowaniem szczegółów. Nasuwają się tu skojarzenia z frontonami świątyń hinduskich, z rzeźbą dawnego Meksyku, stopioną z bizantynizmem. Stworzył Kołodziej "opowiadający" sztukę środkami plastyki własny świat-kosmos, jak urzeczywistnienie peyotlowych wizji Witkiewicza.

Właściwy Kołodziejowi styl znalazł w tej realizacji swoją kulminatę - trudno wyobrazić sobie, aby można było" pójść dalej w tym kierunku. Choć w wypadku tego artysty, wszystko wydaje się możliwe! Udowodnił on jednocześnie, że możliwe są dziś, w epoce pośpiechu, dokonania dające się porównać - stopniem włożonego w nie trudu i twórczego napięcia - z osiągnięciami sztuki średniowiecza, wielkimi dziełami sztuki Dalekiego Wschodu (słowa uznania należą się przy tej okazji zespołowi technicznemu Teatru "Wybrzeże").

Scenografia ta, budująca "mroki złotego pałacu", tłumaczy zarazem i uzupełnia ten utwór, dopowiada słowami plastyki usunięte przez adaptatora partie tekstu. Dzieło Mariana Kołodzieja udowadnia jednocześnie żywotność sztuki Micińskiego, zdolnej w tym stopniu zainspirować świetnego artystę.

Jest to zarazem scenografio mobilna, zaskakująca co chwila swymi wielorakimi rozwiązaniami, w których umiejętne użycie światła odgrywa tak istotną rolę (wspaniała sekwencja po bitwę, gdy odkrywa się ogromna, jak wszechświat, głębia scenicznego tła, scena z biczownikami - i wiele innych momentów o wielkiej piękności).

W budowaniu nastroju istotną rolę spełnia muzyka Jerzego Satanowskiego, drżąca, ściszona, misteryjna. Końcowym scenom gdy padają słowa: "...za cmentarzem waszego Bizancjum kryją się zorze nowej Słowiańszczyzny", po pięknej apoteozie morza (motyw tak silnie zaznaczony w całej twórczości Micińskiego), odejściu Bazylissy, która wypowie jeszcze: "Jestem samo, oto jedyna prawda" - towarzysza głębokie, milknące tony organów. Nad postacią Teofanu - ogromne, rozdwojone oblicze. Symbolicznym językiem dawnych mitów przedstawia tu Marian Kołodziej lucyferyczność i boskość. Dobro i Zło, przenikające się nawzajem dwa grawitujące ku sobie bieguny ludzkiej natury, łączącej w sobie wszystkie możliwości.

Halina Winiarska jako Bazylissa Teofanu wypełniła swym świetnym, dojrzałym aktorstwem rolę, stawiającą wykonawcy najwyższe wymagania, wieloznaczną, łączącą - wydawałoby się wykluczające się jakości. Jej Teofanu była uosobieniem ludzkiego losu, człowieczego istnienia, walczącego o samopoznanie, doświadczającego siebie i świat czynem i równą czynowi - zawartą w słowie - myślą.

Połączyła Winiarska w swej Bazylissie Witkiewiczowski "niepokój metafizyczny", a także bezwzględność - było wcieleniem ludzkości, poszukującej odpowiedzi na odwieczne pytania. Gdy w finałowej scenie staje Bazylissa pod olbrzymim kołem z janusową twarzą, jest - używając słownictwa Micińskiego - świętą i umęczonym lucyferem w jednej osobie. Zapada powoli ogromna pokrywa. Jest teraz Teofanu schodzącym ze świata ze wszystkimi swoimi lękami i nie rozstrzygniętymi wątpliwościami - człowiekiem.

Znakomitą kreację tworzy w roli Choeriny Józef Onyszkiewicz.

Szekspirowski mądry błazen z ludowych moralitetów, antagonista, ale i "drugie oblicze" Teofanu - wie wszystko, wszystko rozumie i przewiduje, poprzez fakty widzi sens wydarzeń. Na pytanie: - Kto jesteś? odpowie: - Wiedzący! Jest Onyszkiewicz świetny w swej masce, jak z obrazu Breughela, w całym "złożeniu" postaci, precyzyjnym i przemyślanym; jak z teatru Grotowskiego - w sposobie podawania tekstu oczyszczonym z "gry" i sztuczności. Wybitna rola, którą ten utalentowany aktor daje się poznać wybrzeżowej publiczności.

Wymienić trzeba również Stanisława Michalskiego (Cymisches), Halinę Słojewską (Teodora), Wandę Neumann (Kumeraliady), Krzysztofa Gordona (Nikefor), Stanisława Dąbrowskiego (Patriarcha), Jerzego Kiszkisa (Bazyleus Roman), a także Lecha Grzmocińskiego (Św. Atanazy), Edwarda Ożanę (Melodos), Zenona Burzyńskiego (Bazyli).

Autorem udanych układów pantomimicznych jest Przemysław Śliwa. Dziełem Teresy Wróblewskiej jest przynoszący klarowną wykładnię skomplikowanej idei utworu, zamieszczony w programie esej "Historia, metafizyka, mit", W spektaklu wystąpili również z powodzeniem słuchacze Studium Aktorskiego przy Teatrze "Wybrzeże".

Satysfakcję z oglądania tego przedstawienia psuła rażąca często dykcja niektórych wykonawców, bądź to "połykających" swe kwestie, bądź też mówiących "do kamizelki" - w kilku zaś wypadkach zapominających, w jakiego rodzaju sztuce występują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji