Artykuły

Tarnów. Konflikt u Solskiego trwa

To kłamstwa, pomówienia i oszczerstwa - tak o treściach zawartych w liście otwartym, wystosowanym m.in. przez część aktorów tarnowskiej sceny, mówi dyrektor teatru Edward Żentara, zarzuca zwolnionym aktorom, iż nie ukończyli szkoły aktorskiej i nie są dyplomowanymi aktorami. Zwolnieni zapowiadają obronę swoich racji w sądzie.

Edward Żentara, dyrektor Tarnowskiego Teatru, podsumował swoje działania od jesieni 2008 roku. Uczynił to w odpowiedzi na jeden z zarzutów podnoszonych w liście otwartym, podpisanym przez część zespołu tarnowskiego teatru. Jak dodaje Rafał Balawejder, zastępca dyrektora, mówienie o złej organizacji pracy w teatrze to nietrafiony zarzut.

- Mieliśmy w ostatnim czasie wiele kontroli, żadna nie wykazała złamania prawa, co najwyżej drobne uchybienia, powstałe często za poprzednich dyrekcji - mówi Balawejder.

Zamieszanie wokół tarnowskiej sceny nie milknie, każda ze stron wyciąga coraz to nowe argumenty i kontrargumenty. Pomówienia i oszczerstwa - tak o treści listu otwartego, który kilka tygodni temu wystosowało 9 osób związanych z tarnowską sceną, mówi dyrektor tarnowskiego teatru.

- List zawiera szereg nieprawd, przekłamań czy wręcz oszczerstw pod moim adresem. Podpisało się pod nim kilka osób spośród 42 pracujących na etacie w teatrze, a niektórzy z podpisanych pod listem grają okazjonalnie. Grupka osób formułuje list w tonie sugerującym, iż występuje w imieniu całego zespołu teatru -mówi Edward Żentara.

Mówienie o jednoosobowej radzie artystycznej, złożonej tylko z osoby dyrektora Żentary jest - jego zdaniem - kłamstwem. W teatrze nie ma rady artystycznej, jako dyrektor naczelny Edward Żentara jest również dyrektorem artystycznym i odpowiada za decyzje artystyczne i programowe.

- Grupa pracowników nie może narzucać dyrektorowi, jak ma wyglądać repertuar, jakie spektakle mają być grane i kto ma je reżyserować - mówi dyrektor Żentara. - Oszczerstwem jest zarzut o uprawianie w teatrze prywaty i czynienie jej wyznacznikiem działań. Oszczerstwem jest twierdzenie, iż osoba bez wykształcenia aktorskiego została gwiazdą teatru. Patrycja Szwarc, prywatnie moja partnerka życiowa, ma wykształcenie aktorskie, jest absolwentką studia aktorskiego Lart w Krakowie, grała w różnych teatrach, natomiast w Tarnowskim Teatrze na 17 premier zagrała tylko jedną główną rolę i dwie drugoplanowe.

Dyrektor Żentara wyjaśnił powody zwolnienia aktorów - Anny Lenczewskiej (przebudowa zespołu oraz brak propozycji ról w najbliższym czasie; Lenczewska będzie występować gościnnie) i Przemysława Sejmickiego (zwolniony dyscyplinarnie). Ale to nie jedyne powody rozstania z tą dwójką.

- W dokumentach, które znajdują się w teatrze, jest nieprawdziwe oświadczenie dotyczące wykształcenia, P. Sejmickiego. Z danych tych wynika, iż Sejmicki skończył studia z dyplomem, a my otrzymaliśmy z wrocławskiej PWST oświadczenie, z którego wynika, iż zaliczył sześć z ośmiu semestrów i studiów nie skończył. Dochodzi pytanie o pobieranie w takiej sytuacji zawyżonego wynagrodzenia, więc analizujemy sprawę od strony prawnej - mówi Rafał Balawejder.

Dyrektor Żentara dodaje, iż dyplomu ukończenia szkoły aktorskiej nie posiada także Anna Lenczewska.

- Postanowiłem od tego sezonu zatrudniać na etat tylko dyplomowanych aktorów, czyli po szkole aktorskiej lub egzaminie zdanym przed komisją ZASP. Z Patrycją Szwarc współpraca została na razie zawieszona, jej role zagra dublerka. Aktorka nie będzie zatrudniona na etat, ponieważ nie ma dyplomu ani egzaminu eksternistycznego - wyjaśnia Edward Żentara. - Przy okazji porządkowania akt osobowych pracowników teatru pojawiają się braki w dokumentach niektórych osób. Okazuje się, że pan Mariusz Szaforz nie przedstawił świadectwa maturalnego, nie wiemy więc, czy zdał maturę. Badamy sytuację i sprawdzamy,'czy osoba nieposiadająca średniego wykształcenia mogła zdawać aktorski egzamin eksternistyczny.

W odpowiedzi na pierwszy list otwarty pojawił się drugi list - głos zabrali pozostali pracownicy teatru i członkowie związku NSZZ Solidarność '80. Są oburzeni zarzutami skierowanymi pod adresem dyrekcji teatru, uznają je za bezzasadne. Wyrażają życzenie szybkiego zakończenia "obrzucania się błotem i oskarżeniami", a zajęcia się teatrem i sztuką. Zwolnieni aktorzy nie składają broni.

- Nie zgadzam się z zarzutami dotyczącymi mojego wykształcenia. Do Tarnowskiego Teatru trafiłem w 2000 roku, przyjmował mnie ówczesny dyrektor Stanisław Świder, który widział mnie w spektaklach dyplomowych i dlatego zaprosił do Tarnowa. Nikt nie wymagał wtedy ode mnie tytułu magistra, ale nigdy też nie posługiwałem się takim tytułem - mówi Przemysław Sejmicki. - Studia w szkole aktorskiej to cztery lata, a po zaliczeniu wszystkich przedmiotów przygotowuje się jeden bądź dwa spektakle dyplomowe. Praktycznym zakończeniem studiów jest zagranie spektaklu dyplomowego i uzyskanie pozytywnych ocen, co uprawnia do posługiwania się tytułem aktora. Nie napisałem i nie broniłem pracy magisterskiej, tak jak większość aktorów, którzy nie wiązali swojej przyszłości z uczelnią. Potem przepisy się zmieniły. W indeksie mam oceny z wszystkich obowiązkowych egzaminów i spektakli dyplomowych. Mówienie, że ukończyłem tylko sześć semestrów, jest kłamstwem. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Złożyłem już pozew. Podobnie zrobiła Anna Lenczewska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji