Artykuły

Zmarszczka to charakter

BEATA TYSZKIEWICZ zawsze piękna, choć sama śmieje się przekornie: Tylko w zakurzonej wystawowej szybie przeglądam się sobie z przyjemnością.

Piękna kobieta, ja? Podoba się pani mój nos? Przecież mam zadarty nos myszy, która węszy, co dobrego jest do zjedzenia (pokazuje, jak węszy mysz entuzjastka). Skąd czerpię ten entuzjazm? Istnieję. Lubię ludzi, interesuje mnie, jak żyją, jak można im pomóc. Gdy człowieka obchodzi rzeczywistość, kąciki ust podnoszą się do góry. Pani znów z tą piękną kobietą... A ja, kiedy słyszę: piękna kobieta, myślę zaraz: Boże, trzeba by się jakoś ubrać, i od razu mnie mdli. Ciągle byłam ubierana, wiele kostiumów do filmu, te godziny spędzane na czynnościach bezczynnych, czyli miarach, obliczyłam, do Balzaka stałam jak manekin, a krawcowa wpinała szpilki osiem dni po 12 godzin! Noszę to, co wygodne, aż się rozpadnie definitywnie (podnosi wysoko nogę w czarnych pantoflach na płaskim obcasie, co tu ukrywać, podniszczonych). Córki pytają: kiedy je wyrzucisz, bo noszę je pięć lat, raz po raz zeluję u szewca artysty. Torebkę zmieniam, kiedy dno mi odpadnie. Maluję się w pięć minut, jadę taksówką na plan, raz-dwa jestem gotowa. Muszę malować oczy, boby nie było widać, że je mam.

Z wiekiem jakoś tak się dzieje, że oczy, usta stają się mniej konkretne, na szczęście coraz gorzej widzimy. Lepiej chodzić bez okularów, i robię to. Tylko w wystawowej szybie trochę zakurzonej przeglądam się sobie z przyjemnością (wybucha śmiechem). Moje ciało? Kiedy przybywa lat, dobrze mieć więcej tej kobiecej natury... Przytulam kogoś i wiadomo, do czego przytulam, siadam i, och, współczuję chudym kobietom, mnie jest na każdym twardym krześle miękko. Nigdy nie jest mi zimno, bo ma mnie co grzać. Cudnie. Upadnę, nie boli, ciało amortyzuje. Nim pulchny schudnie, chudy... wiadomo co. Ostatnio grałam w Plebanii, siadam w fotelu, patrzę, a tu szyja 65-letniej kobiety, wzięłam klamerkę, taką do bielizny, którą oni na planie folię przypinają, i z tylu tę skórę chaps, spięłam (demonstruje, szyja gładka jak u szesnastki). Ot, taki żart. Jestem, kim jestem. Zmarszczka jest charakterem. Ważna jest naturalność twarzy. Nie można uciec od siebie. Najważniejsze, żeby nie gnuśnieć. Jak coś robię, to ma być najlepsze. Na najwyższych obrotach. Nic nie odbębniam, odwalanie życia nie opłaca się, radość życia działa ożywczo. Chyba ma pani rację, poprawia wygląd skóry, lepiej od witamin (śmieje się).

Na zdjęciu: Beata Tyszkiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji