Artykuły

Futra na lato

Śmiech premierowych gości zdołał nawet za­głuszyć hałasy tradycyjnie wpadające przez okna Te­atru Kameralnego z sopoc­kiego "monciaka". To moc­ny dowód na to, że sztuka "Nie teraz, kochanie" ma szansę spodobać się pu­bliczności.

To drugie podejście no­wej dyrekcji teatru Wybrze­że do budowania na sopoc­kiej scenie bulwarowego repertuaru, przydatnego la­tem w kurorcie. Tym razem udane. Wyższej próby oka­zał się i sam tekst, i - co ważniejsze - reżyseria. Far­sa "Nie teraz, kochanie" nie jest arcydziełem gatunku, to prawda. Przekładaniec z wciąż nowych mężów, żon i kochanek, natykających się na siebie w jednym sklepie z futrami i rozbierających się z wierzchnich okryć to - nawet jak na farsę - trochę mało. Można by tak bez końca - komentują samokrytycznie sami autorzy sztuki w jej finale. Nie wszystkie trybiki akcji są do siebie dobrze dopasowa­ne, w pierwszej części roz­kręcają się trochę zbyt wol­no. Ale kiedy już cała ma­szyneria zostaje puszczona w ruch, powodów do śmie­chu rzeczywiście nie bra­kuje.

Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz zadbał o to, by była ona porządnie na­oliwiona. Szarża to zwykły dla Chrapkiewicza sposób potykania się z publiczno­ścią. W "Nie teraz, kocha­nie" szarżuje mocno. Naj­bardziej, może nawet za bardzo, został przez niego podkręcony Grzegorz Gzyl, grający jurnego właściciela sklepu futrzarskiego. Gzyl częściej krzyczy niż mówi, przeskakuje przez kanapę, przebiega z jednego końca sceny w drugą. Inni grają bardziej powściągliwie, ale czuje się, że reżyser każde­go nakłaniał do komediowego luzu i że każdego - no, może z jednym wyjątkiem - udało mu się do tego prze­konać.

Najbardziej udany wy­stęp zalicza Arkadiusz Brykalski. Trochę dlatego, że grany przez niego Arnold Crouch, kuśnierz o mental­ności kwakra, to jedyna po­stać obdarzona przez auto­rów więcej niż jednym wy­miarem. Mógł co prawda Brykalski jeszcze wyraźniej pokazać, jak sztywnemu, sparaliżowanemu przez nieśmiałość młodzianowi coraz bardziej zaczyna smakować gra w ukrywanie w pokoikach roznegliżowa­nych kobiet. Ale i tak aktor zrobił wiele, by Crouch okazał się osobnikiem o co najmniej dwóch twarzach. Brykalski pokazuje w "Nie teraz, kochanie", że jest komediowym aktorem, w któ­rego warto inwestować.

Jeśli scenografia miała ilustrować kiepski gust, w jakim dzisiaj mebluje się sklepy i biura, to spełniła swoje zadanie. Najtrudniej zrozumieć, dlaczego kostiu­my są tak różnorodną zbie­raniną jak na bazarze. Za­pewne jednak letnia pu­bliczność uzna to za natu­ralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji