Artykuły

Nie jesteśmy bandą kretynów

- Stwierdzenie, że niech artysta się nie wygłupia i milczy, bo się nie zna, byłoby oddaniem całego życia publicznego w ręce specjalistów, którzy również popełniają błędy. Polityka jest działaniem dla społeczeństwa, a aktor jest częścią społeczeństwa. Jednak jeśli już chce zabrać głos, to niech się najpierw głęboko zastanowi, żeby potem nie wygadywał głupot - mówi ANDRZEJ SEWERYN, aktor Comedie Francaise w Paryżu.

Rozmowa z Andrzejem Sewerynem, aktorem związanym z Comedie-Francaise, odtwórcą głównej roli w filmie "Różyczka", od września dyrektorem Teatru Polskiego w Warszawie

WPROST: O "Różyczce" zrobiło się głośno jeszcze przed premierą, kiedy córka Pawła Jasienicy zażądała, by granej przez pana postaci nie utożsamiać z jej ojcem.

ANDRZEJ SEWERYN: Nie bardzo rozumiem całą tę dyskusję. Film nie jest o Pawle Jasienicy. Koniec i kropka.

Ale przyzna pan, że ta historia przypomina biografię historyka?

- Można również powiedzieć, że kojarzy się z życiem Nazima Hikmeta. To turecki poeta, którego bliska osoba była współpracownikiem rosyjskiego KGB. Takich przykładów jest w historii znacznie więcej. Dostałem piękny scenariusz, który dał mi wiele do myślenia. Na dodatek pamiętam moment historyczny, o którym ten film opowiada, sam to wszystko przeżyłem. Nie będę hipokrytą i nie będę udawał, że postać pana Pawła Jasienicy nie istniała w mojej świadomości.

Ostatnio podobny skandal rozpętał się wokół książki "Kapuściński non-fiction", której publikację próbowała wstrzymać wdowa. O wielkich Polakach powinniśmy pisać tylko dobre rzeczy?

- W naszym kraju sprawa mówienia pełnej prawdy o człowieku jest zazwyczaj związana z różnymi kontekstami politycznymi. Wydaje mi się, że nie wolno ich pomijać. Mam na myśli choćby książkę o Lechu Wałęsie. Jestem przeciwny jakiejkolwiek cenzurze, jednak ci, którzy pragną docierać do prawdy, powinni zadać sobie pytanie: co ta prawda oznacza i jakie będą konsekwencje jej ujawnienia? Apeluję o odpowiedzialność za słowo publiczne. Powiem brutalnie: to, że ktoś pierdnie w obecności kobiety, nie oznacza, że nie może być wielkim działaczem, obrońcą praw człowieka. Kiedyś w prasie ukazały się zdjęcia

znoszonych butów Jarosława Kaczyńskiego. Nie jestem walczącym PiS-owcem, wręcz byłem zasmucony rządami tej partii, ale po co takie coś pokazywać? Czy to jest element prawdy, o którą należy walczyć? Wracając do sprawy pana Kapuścińskiego - należy się zastanowić, czy warto sprawiać ból jego żonie. Związki reportera z władzami PRL-u są od dawna znane, nie ma z czego robić afery. Olechowski jest kandydatem na prezydenta, a jakoś nikt się już jego przeszłością nie przejmuje. Na szczęście to my, odbiorcy, jesteśmy decydentami i nikt do czytania nas nie zmusi. Myślę, że społeczeństwo nie jest bandą niewykształconych kretynów, która każdą podaną informację traktuje jak słowo Boże. Musimy cały czas myśleć i nie dać się zmanipulować. Nie należy bowiem zapominać, że różne akcje ujawniania prawdy są często sterowane pieniędzmi. Na skandalu można zarobić.

A może czytelnik ma prawo wiedzieć i sam zadecydować, czy przedstawiane fakty są ważne?

- Jak najbardziej. "Tylko prawda nas wyzwoli". Jednak są prawdy ważne i mniej ważne, zasadnicze i poboczne. To, że np. pan Kapuściński lubił kobiety, do prawd zasadniczych nie należy. Wydaje mi się, że w tym przypadku uczucia żony są ważniejsze niż ta mało istotna prawda. Autor za każdym razem, kiedy decyduje się na ujawnienie jakiegoś faktu, powinien wykonać rachunek sumienia. Jednak nigdy nie powiem, że społeczeństwo nie ma prawa wiedzieć.

Artystom łatwo publicznie manifestować poglądy. Joanna Szczepkowska w proteście przeciw pewnemu modelowi teatru pokazała podczas spektaklu gołe pośladki. Aktor ma prawo do samowoli artystycznej?

- Nie.

Aktor ma się skupić na pracy, a nie na wygłaszaniu opinii?

- Nigdy nie powiem, że artysta coś powinien lub czegoś nie powinien. Stwierdzenie, że niech artysta się nie wygłupia i milczy, bo się nie zna, byłoby oddaniem całego życia publicznego w ręce specjalistów, którzy również popełniają błędy. Polityka jest działaniem dla społeczeństwa, a aktor jest częścią społeczeństwa. Jednak jeśli już chce zabrać głos, to niech się najpierw głęboko zastanowi, żeby potem nie wygadywał głupot. I tu wracamy do kwestii odpowiedzialności. Cechą tej epoki jest zdewaluowanie słowa. A dyscyplina myśli jest konieczna, bo inaczej damy się ogłupić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji