Artykuły

Moje wyzwanie

- "Ryszard III" jawi mi się jako widowisko pełne teatralnego przepychu, a nawet teatralnej magii, o której zapomnieliśmy - albo ją deprecjonujemy, albo, co bardzo częste, nie ma środków, aby ją wydobyć - JERZY STUHR o przygotowywanym przez siebie przedstawieniu.

Już wiemy, jak ma wyglądać Pański powrót do "wielkiego teatru". Proszę jednak bliżej opowiedzieć o koncepcji "Ryszarda III". Dlaczego ma się to odbywać w Teatrze Ludowym?

- To wszystko wiąże się z jubileuszem Teatru Ludowego: 10 grudnia będą wielkie uroczystości, cieszę się więc, że i ja mogę się do tego jubileuszu przyłączyć. Przecież byłem z tą sceną związany przez dotrę 15 lat! Kilka "Szekspirów" tam zrobiłem, sam grałem tam wiele razy, mój zespół tam jeszcze jest obecny, choć część już odeszła.

Zrealizowałem na tamtej scenie wiele pamiętnych dla mnie przedstawień: "Iwona, księżniczka Burgunda" - to było zaraz po moim zawale serca, grałem Króla, a Hajewska grała Królową, potem był prawdziwy hit: "Poskromienie złośnicy" - grane latami; wyreżyserowałem też "Makbeta", po nim "Mieszczanina szlachcicem", w którym zagrałem, a potem zrobiłem "Wesołe kumoszki z Windsoru".

Bardzo mi było miło, gdy Andrzej Żurowski, pisząc o Szekspirze w ostatnich 20 latach, napisał, że moje "Poskromienie złośnicy" było jednym z największych odkryć w dziedzinie komediowości Szekspira. Barańczak robił specjalne tłumaczenie dla nas. To był całkiem nowy, niezwykle śmieszny tekst. I teraz też kusi mnie teatr, ciągle mnie kusi taki wielki teatr.

A "Ryszard III" jawi mi się jako widowisko pełne teatralnego przepychu, a nawet teatralnej magii, o której zapomnieliśmy - albo ją deprecjonujemy, albo, co bardzo częste, nie ma środków, aby ją wydobyć. Więc jak mam okazję zrobienia widowiska, które nas oczaruje także magią - w czym pomogą mi scenografowie, kompozytor, no i sam teatr - to chcę zrobić.

Może dlatego wybrałem "Ryszarda", że jest to jedyna sztuka Szekspira, gdzie on sam w pierwszej scenie podpowiada inscenizację. Gdzie jest taka druga sztuka, żeby facet wchodził na początku i mówił: wyrąbię wszystkich, zamorduję, zobaczycie, jak to będę robił. Nie ma żadnego wstępu. Nawet w "Makbecie" muszą najpierw być wiedźmy, jakieś informacje, pod wpływem których coś się wokół zaczyna zmieniać, a tu nic, akcja zaczyna się od razu od sedna. To mi się szalenie podoba, to jest bardzo nowoczesne. Napisałem więc adaptację jak scenariusz filmowy, poniewa połowa akcji będzie się działa na ekranie, przeto producenci, w tym przypadku teatr, sami muszą się zorientować, co ich czeka.

A poza tym "Ryszard III" to jest moje wyzwanie. To jest rola, która chodzi za mną całe życie. Pamiętam z dzieciństwa, jak Jacek Woszczerowicz grał Ryszarda i pamiętam pierwszą scenę, gdy mówił: skończyła się wojna, a na te słowa spadały kraty ze wszystkich czterech stron. Pamiętam do dziś, jak mocne wrażenie zrobiły na mnie, bardzo młodym człowieku, te spadające ze wszystkich stron kraty. Więc ta rola pozostała we mnie. Nawet Krzysiek Kieślowski marzył o "Ryszardzie III" i obiecywał, że wtedy na pewno tę rolę zagram. Może miałoby to sens, taki "Ryszard III" na tamte czasy? Ale do tego nie doszło.

Oczywiście, jak czytam tę sztukę dzisiaj, to muszę te akcenty przełożyć. W każdym razie, poprzez media możemy zaobserwować różnych Ryszardów z bliska. Przecież dla mnie Stalin to był zawsze tylko portret czy popiersie - a dziś mogę nawet zobaczyć, że miał niedowład ręki. Dzisiaj mogę z bliska się przypatrzyć, jak wyciągają Saddama Husajna z nory, i zobaczyć koniec tyrana, a to jest przecież Ryszard III z aktu V.

Wymyślone to byłoby tak, że pół widowiska będziemy oglądać na ekranie. Teraz rzeczywiście sporo jest widowisk multimedialnych. Jest duża łatwość w posługiwaniu się filmem, jakość tych produkcji jest już wysoka, tylko często w korzystaniu z tej techniki razi mnie sposób jej użycia. Amatorski, często nieuzasadniony. Natomiast jeśliby z pełną i żelazną konsekwencją włączyć ekran w inscenizację, to niesie to sporo możliwości interpretacyjnych.

Chodzi o to, żeby widz miał poczucie, że wszystko na tej scenie jest do podglądnięcia. Chcę stworzyć "świat podglądany". Bo dzisiaj ja mogę podglądać wszystkich i sam mogę być podglądany. Ma to dwie strony: ma służyć naszemu bezpieczeństwu, a z drugiej strony daje nieskończone możliwości inwigilacji! Chcę stwo rzyć wrażenie, że bohater może mieć wgląd we wszystko. I to jest przerażające.

Na zdjęciu: Jerzy Stuhr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji