Artykuły

Arystokraci i szansonistki

"Księżniczka czardasza" w wykonaniu zespołu muzycznego Opery na Zamku w Szczecinie zachwyciła premierową publiczność.

Oczekiwania widzów były spore. "Księżniczka czardasza" Emmericha Kalmana bowiem to jedna z najbardziej znanych i lubianych operetek. Reżyser Maria Sartowa zapowiadała, iż trochę się jej przed­stawienie będzie różnić od tego znanego sprzed lat.

Już początek spektaklu szokuje. Rodzi się nawet wątpliwość, czy z tradycyjnej operetki z przebojami "Ta głupia miłość", kankanami, "Ar­tystkami z variete" zostanie cokol­wiek w szczecińskim przedstawie­niu. Zaczyna się całkiem nowoczesnym tańcem i podobną muzyką, potem na scenie pojawia się boha­terka spektaklu - Sylvia Varescu, gwiazda paryskiego kabaretu "Czardasz". Żegna się ze swoimi fa­nami, chce bowiem zrobić karierę w Ameryce. Nie chce do tego dopuścić śmiertelnie w niej zakochany książę Edwin. Na drodze młodym staje ojciec Edwina, który nie chce zgodzić się na ślub syna - arystokra­ty z "szansonistką". Te przeciwności trwają przez kolejne akty, zgodnie jednak z operetkową tradycją wszystko kończy się happy endem.

Komórka, e-mail, internet

Uwspółcześnienie "Księżniczki czardasza", która powstała w 1915 r., oprócz nowoczesnych tańców polega także na wprowa­dzeniu w akcję nowoczesnych rekwizytów. Oto książę Edwin rozpa­cza, bo Sylvia nie odpowiada na je­go e-maile i sms-y, ojciec zaś Edwina niczego "nie kuma", mowa jest także o tak modnej dziś Unii Europejskiej. Wszystko to wywołuje efekt komiczny, na co odpowiednio reaguje widownia. Poza tym jednak wszystko jest jak trzeba - piękne stroje i scenografia Anny Bobrow­skiej - Ekiert, tańce przygotowane przez Władysława Janickiego oraz piękna muzyką Emmericha Kalma­na. Nad muzyczną całością czuwał dyrektor Warcisław Kunc.

Solówki

Największe brawa otrzyma­ła Barbara Żarnowiecka w roli matki księcia Edwina. Widow­ni, jak zwykle, podobał się Piotr Zgorzelski, także za po­pisy popisy aktorskie. Nieco mniej wrażeń muzycznych dostarczył widzom śpiew Renaty Drozd (Sylwia) oraz Mieczysława Błaszczyka (Edwin), choć i im udawało się od cza­su do czasu zyskiwać aplauz publiczności. Szkoda, że niektórzy widzowie nie byli pewni, kto kreuje poszczególne role - w programie wyczytali po dwa nazwiska przy niektórych rolach. Wystarczyło dołą­czyć karteczkę z aktualną ob­sadą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji