Artykuły

W rytm czardasza

Zainteresowanie tytułem jest tak duże, że wyprzedano już bilety na spektakle do końca roku. Ope­ra zapowiada jednak, że przygotuje dodatkowe przedstawienia.

Całość na szczecińskiej scenie wyre­żyserowała Maria Sartowa (niedawno na Zamku oglądaliśmy jej "Bal maskowy"), choreografię opracował Władysław Ja­nicki, scenografię Anna Bobrowska-Ekiert. Jak zwykle chór przygotował Pa­weł Osuchowski, a kierownictwo muzyczne sprawuje Warcisław Kunc, dy­rektor Opery na Zamku.

Pracę nad "Księżniczką czardasza" przerwał Emmerichowi Kalmanowi wy­buch I wojny światowej. Szybko jednak powrócił do partytury i ukończył "Czardaszkę" w 1915 r. W tym samym roku odbyła się jej prapremiera przyjęta przez publiczność aplauzem na stojąco. Już dwa lata później operetkę oglądała pub­liczność polska.

Libretto Leo Steina i Beli Jenbach - opo­wiadające o miłości Sylwii, pięknej gwia­zdy varietes, i księcia Edwina, bogatego arystokraty, któremu rodzice stanowczo zakazują wiązać się ze zwykłą szansonistką, mimo przeciwności kończy się hap­py endem (czyli małżeństwem) - dla potrzeb przedstawienia przetłumaczyli i opracowali Maria Sartowa i Warcisław Kunc, pozostawiając dowcipne teksty piosenek Jerzego Jurandota.

Obsada: Sylvia Varescu (Renata Drozd, Agnieszka Maciejewska), Leopold Ma­ria von Lippert-Weylersheim, książę (Mirosław Kosiński, Ireneusz Naguszewski), Anhilda, jego żona (Barbara Żarnowiecka), Edwin, ich syn (Mieczysław Błaszczyk, Grzegorz Pazik - tu cieka­wostka: partia w zależności od solisty śpiewana tenorowo lub barytonowo), Sta­sia (Ewa Filipowicz, Agata Rozumek), Boni Kancsianu, hrabia (Szymon Jędruch, Piotr Zgorzelski), Feri von Kerekes, hrabia (Grzegorz Hołówko), Rohnsdorf, porucznik (Jakub Gwit, Adam Jeleń), notariusz Kiss (Janusz Lewandowski), panna Miss (Iwona Faj-Falkowska), Loka (Marek Szemiel), Von Billing (Michał Marszałek) oraz orkie­stra, balet i chór Opery na Zamku.

Maria Sartowa

reżyser

Zaczynając pracę nad "Księżniczką czardasza", intuicyjnie wyobraźnią pognałam do kabaretów. Nie były to jed­nak kabarety mojej młodości, przepełnio­ne zabawnymi dowcipami politycznymi czy też skeczami o naszej szarej wówczas rzeczywistości, lecz kabaret paryski.

Moje poszukiwania nie były łatwe do zrealizowania, bo kabaretem mojej wyo­braźni nie był ten dzisiejszy, zaadresowany do publiczności amerykańsko - japońskiej, lecz ten, który prawdopodobnie jesz­cze mógł bawić Emmericha Kalmana podczas jego stałego pobytu w Paryżu.

Pierwszy kabaret na świecie powstał w Paryżu za czasów Ludwika XV pod nazwą Caveau, czyli Piwnica. Także w Paryżu w 1856 r. Jacques Offenbach wprowadza do swojej operetki pt. "Orfe­usz w piekle" zabawny taniec kankan, któ­ry zyskując olbrzymi aplauz publiczno­ści, staje się narodowo-paryskim symbo­lem. French Can-Can to pierwszy nieś­miały publiczny strip-tease, który z ope­retki przenosi się do kabaretu. "Bóg stwo­rzył świat, Napoleon Legię Honorową, a ja Montmartre - mózg świata" - powie­dział o sobie z dużą dozą skromności Rodolph Salis, otwierając na Montmartrze słynny kabaret Chat Noir (Czarny Kot).

W kabaretach można było spotkać zna­nych finansistów, arystokrację, artystów, polityków, literatów, intelektualistów, jak również ludzi marginesu. Łączyła ich wspólna potrzeba ucieczki od codzien­ności, przeciętności, burżuazyjnego myślenia. Mit kabaretów pobudzał wyobraź­nię wielu twórców XIX i początków XX w. W tej atmosferze mającej coś z kosztowania zakazanego owocu znajdywali wiele romantyzmu, liryzmu, a równocześnie oddawali się młodzień­czej niekontrolowanej zabawie.

Emmerich Kalman urodził się nad je­ziorem Balaton, ale wielką popularność jako kompozytor operetek zdobył w Wiedniu. Swoje życie związał z tym miastem, a także z Paryżem i Ameryką. Jego twórczość oparta na tradycjach ope­retki wiedeńskiej wzbogacona jest licz­nymi motywami muzyki węgierskiej, ży­dowskiej i jazzu amerykańskiego.

Aby sprowokować świadomą ucieczkę od węgierskiego folkloru w sensie kostiumowo-scenicznym, miejscem inspi­racji naszego dzisiejszego przedstawie­nia stał się kabaret paryski. Gestem tym pragnęłabym równocześnie oddać hołd historii kabaretu. Zmiana ta nie oddala nas od muzyki czy libretta, tylko poma­ga nam uzyskać bardziej uniwersalne środki wyrazu. Umożliwia zmiany tekstowo-sytuacyjne, a tym samym pozwa­la nam uaktualnić to urocze dzieło.

W imieniu własnym i realizatorów za­praszam Państwa na ponadczasową, niepozbawioną wzruszeń zabawę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji