Artykuły

Powieść za trzy godziny

Niekończący się spór o przy­datność i celowość przerabiania powieści na widowisko teatralne odżywa z każdą nową próbą przerobienia klasycznej epiki w dra­mat sceniczny, a prób tych, jak wiadomo, jest coraz więcej. Taki spór odżywa nawet przy adap­tacji z Dostojewskiego, a więc tego pisarza, który spośród wielkich epików nadaje się jakby najbardziej do udramatyzowania: przecież wszystkie wielkie po­wieści i sporo opowiadań Dosto­jewskiego uzyskały już swą wer­sję sceniczną i - co ważniejsze - osiągnęły znamienny sukces, tłumaczony również ich walora­mi teatralnymi. To co na przy­kład, tylko wyjątkowo udało się w stosunku do dzieł Tołstoja - a nigdy, na przykład, w stosunku do powieści Sienkiewicza - w przypadku Dostojewskiego jest niemal regułą. Z tworzywa ge­nialnego epika powstaje dobry teatr.

Czy dobry teatr powstał rów­nież pod ręką Stanisława Brejdyganta, który swą młodą karierę reżyserską rozpoczął od innej adaptacji Dostojewskiego i w ogóle manifestuje swoje zafascy­nowanie jego twórczością? Warunkiem pełnego sukcesu adapta­cji jest znalezienie dla rozlewnej epiki ambiwalentnej formy dra­matycznej. Udało się to w przy­padku ,,Wojny i pokoju" Piscatorowi, który właściwie na kan­wie epopei Tołstoja napisał własny utwór (podobnie jak Brecht "Pana Puntilę" na kanwie pewnego fińskiego opowiadania). Nie idąc tak daleko, udało się to również Hanuszkiewiczowi, gdy adaptował "Przedwiośnie" lub gdy pokazał na scenie "Zbrodnię i karę" Dostojewskiego.

O, właśnie. Brejdygant znalazł się na rozdrożu. Dać ilustrację czy samoistny dramat? Wybrał drogę pośrednią. Jego "Idiocie" daleko do samodzielnego życia dramatycznego, ale nie jest to też prostacki komiks, płaski bryk z Dostojewskiego. Powieściowe źródła tego "Idioty" w Teatrze Dramatycznym czuje się na każ­dym kroku; ale nie każda scena jest tylko ilustracją. Znać u Brejdyganta wysiłek zautonomizowania sytuacji dramatycznej i wysiłek ten nie zawsze kończy się porażką - finał pierwszej części to niezawodnie teatr, a nie ilustracja. Brejdygant ograniczył się do wątków psychologicznych wokół Nastazji Filipowny. To mogłoby sprowadzić "Idiotę" do melodramatycznej opowieści, jak to nieraz bywało i na pewno na­dal będzie się zdarzać w podob­nych przypadkach (widzieliśmy takich żałosnych dłubanin sporo w Warszawie). "Idiota" Brejdy­ganta nie ześliznął się ani razu na poziom "romansu z życia", choć czasem się ku niemu prze­chyla. Brejdygantowi udało się zachować niejedno z aury Dosto­jewskiego, również w paru po­mysłach plastycznych. Ascetycz­na scenografia Zofii Wierchowicz - ograniczona do najniezbędniejszych elementów w typie scenografii estradowej - wystar­czyła dla przestrzeni scenicznej tego widowiska z życia ludzi onegdajszych, a przecież wiecz­nych, słowem: ludzi Dostojew­skiego.

Aktorsko poprowadził Brejdy­gant to przedstawienie z maksymalnym spokojem i opanowa­niem, nie dopilnował jednak w dostatecznej mierze własnej dykcji w roli tytułowej, W mó­wieniu miejscami zbyt cicho na­śladowała go po części Halina Dobrowolska jako Nastazja Filipowna. Usterka ta nie wpłynęła na szczęście, na całość gry Brej­dyganta i Dobrowolskiej: sera ficzny idealizm Myszkina potrafił Brejdygant pokazać w stronie realizmu, bez obciążeń rodzajowością, bez odwoływań się do stanów klinicznych; a z trudną i skomplikowaną postacią Na­stazji Filipowny też sobie Dbrowolska poradziła nieźle, o ile to możliwe w scenicznym skrócie i zwężeniu: sławną scenę z rzucaniem w ogień stu tysięcy rubli zagrała z nerwem i napięciem dramatycznym, bliżej końca spektaklu była słabsza.

Szczególnie wyraziście przekazał los nieszczęsnego syna kupieckiego Rogożyna Zbigniew Zapasiewicz. Wśród raczej kosmopolity­cznych postaci w tej wersji "Idio­ty" był on najbardziej z intencji Dostojewskiego. Jeszcze jedna pierwszoplanową rola Agłai, za­sługuje również, w interpretacji Mirosławy Krajewskiej, na uzna­nie. Role epizodyczne wypadły słabiej, z wyjątkiem Lebiediewą - Tadeusza Bartosika.

A teraz - poczytajmy sobie po­woli, w ciszy, i samotności, po­wieść Dostojewskiego. Potrwa to dłużej niż trzygodzinny spektakl na Sali Prób Teatru Dramatycz­nego, ale trud się opłaci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji