Artykuły

Wspomnienie: Mieczysław Milecki (09.11.1907-23.02.1988)

Trudno mi uwierzyć, że tyle już lat minęło od Jego śmierci. Stale wydaje mi się, że zaledwie wczoraj rozstaliśmy się, wychodząc z gmachu Polskiego Radia przy ul. Myśliwieckiej.

Mietek był znakomitym aktorem, wspaniałym kolegą i przyjacielem. Urodził się w Warszawie. Ukończył Gimnazjum Mikołaja Reja, a potem studia aktorskie na Oddziale Dramatycznym przy Konserwatorium Warszawskim - tak się wtedy nazywała Szkoła Teatralna. Po studiach wyjechał do Teatru Miejskiego w Bydgoszczy. Tam w 1927 r. debiutował na scenie w sztuce Wincentego Rapackiego "Papa się żeni". Wrócił do Warszawy. Zaangażował się do Teatru Polskiego, do dyr. Arnolda Szyfmana.

Piękne warunki zewnętrzne, talent, urok osobisty i kultura sprawiły, że szybko zdobył sympatię publiczności i uznanie krytyków. Grał między innymi tytułową rolę w "Mariuszu" Pagnola i Ludmira w "Panu Jowialskim" Fredry. Raz tylko widziałem go przed wojną na scenie w "Rozkosznej dziewczynie" Benatzky'ego. W czasie okupacji zrezygnował z aktorstwa. Pracował jako barman w restauracji Znachor. Działał w konspiracji. W czasie Powstania Warszawskiego walczył w szeregach AK. W obozie jenieckim na terenie Niemiec doczekał końca wojny.

Kiedy w 1945 r. wrócił do Warszawy, funkcjonował już Teatr m.st. Warszawy. Dyrektor Jan Mroziński przyjął go z otwartymi ramionami, a Helena Buczyńska, autorka sztuki i reżyserka "Obcym wstęp wzbroniony", włączyła go do obsady. Grałem i ja w tym przedstawieniu. Wtedy zaczęła się nasza przyjaźń.

W następnym sezonie pracowaliśmy razem w Teatrze Polskim. W 1946 r., w inauguracyjnym przedstawieniu "Lilli Wenedy" w reżyserii Juliusza Osterwy, Mietek zagrał Polelum, a ja Lechona. Po raz trzeci i ostatni graliśmy razem, w sztuce produkcyjnej Krzysztofa Gruszczyńskiego "Dobry człowiek" w Teatrze Kameralnym.

W Teatrze Polskim miał najpiękniejszy okres. Był Laertesem w "Hamlecie" w reż. Arnolda Szyfmana, za którego dostał nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Warszawie, Janem w "Fantazym" Słowackiego, Ferdynandem w "Intrydze i miłości" Fryderyka Schillera, Piotrem Strozzi w "Lorenzaccio" Musseta, Księdzem Piotrem w pierwszej powojennej inscenizacji "Dziadów" Mickiewicza w 1955 r. w reż. Aleksandra Bardiniego, Księciem Witoldem w "Zakonie krzyżowym" Morstina.

W 1959 r. przeniósł do Teatru Narodowego. Pracował tam za dyrekcji Władysława Krasnowieckiego, Wilama Horzycy i Kazimierza Dejmka. Odnosił sukcesy w takich sztukach jak "Maria Tudor" Wiktora Hugo z Ireną Eichlerówną i "Fantazy" Słowackiego, gdzie zagrał tytułowego bohatera.

W latach 60. należał do zespołu Teatru Dramatycznego. Grał tam m.in. Juliusza Cezara w szekspirowskim dramacie w reż. Ludwika Rene i Kreona w "Medei" Eurypidesa.

Ostatnia jego rola to wymyślony przez Jerzego Grzegorzewskiego Stary Konrad zbudowany z wybranych tekstów Wyspiańskiego i wprowadzony do mickiewiczowskich "Dziadów" w Teatrze Studio w 1987 r. Odwiedziłem go wtedy w garderobie. Uściskaliśmy się serdecznie i przyrzekliśmy sobie spotkanie, które niestety już nie nastąpiło. W lutym 1988 r. rozstał się z tym światem. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim na Woli. Pozostały po nim liczne nagrania radiowe i telewizyjne, filmy. Jego aktorstwo oparte na emocjonalnym zaangażowaniu i bogatej prawdzie przeżyć porywało publiczność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji