Artykuły

Umykająca iluzja

"Niedokończony utwór na aktora" według Mewy Antoniego Czechowa/"Sztuka hiszpańska" Yasminy Rezy w reż. Krystiana Lupy Teatru Dramatycznego w Warszawie na Festiwalu Festiwali Teatralnych "Spotkania" w Warszawie. Pisze Malwina Głowacka w Teatrze.

Na prawie pustą scenę wchodzi rozdrażniony młody człowiek. Z wyraźną złością ustawia na stole filiżanki. Nie wiadomo, czy są one przeznaczone dla aktorów uczestniczących w próbie Mewy prowadzonej przez Krystiana Lupę, czy dla postaci występujących u Czechowa? Czy to jeszcze próba, czy już spektakl? Za chwilę usłyszymy pierwszy dialog między Maszą i Siemionem Miedwiedienko. Wkrótce wbiegnie na scenę rozgorączkowany Konstanty Trieplew i przedstawi publiczności swoją sztukę. Pokaże ją osobom dramatu, ale również widzom zgromadzonym w Teatrze Dramatycznym. Tłem dla sztuki Konstantego jest jezioro, które w przedstawieniu Lupy nawet nie próbuje udawać jeziora naturalnego, jest sztuczne; sprawia wrażenie, jakby wylało na deskach scenicznych. Lupa tak komentuję ten stan: "Konstanty pracuje nad swoim jeziorem, my nad jeziorem Konstantego... i ponownie jesteśmy w teatrze, w którym musimy zapomnieć, że to teatr, żeby sobie o tym przypomnieć. Zapomnieć, żeby ocalić... et cetera. Oni - aktorzy - ale i oni sami - twórcy (czyli Konstanty i Nina), ale i oni... czyli ja...".

Niejednoznaczność będzie się wdzierała w każdą sytuację sceniczną. Będzie towarzyszyła Niedokończonemu utworowi na aktora, na który oprócz Mewy składa się Sztuka hiszpańska Yasminy Rezy. Oba utwory rządzą się bowiem zasadą teatru w teatrze. W Mewę wpisany jest dramat Konstantego wystawiony przez niego w umownym

teatrze nad brzegiem jeziora. Z kolei bohaterami dramatu Rezy są aktorzy grający w Sztuce hiszpańskiej, a jedna z aktorek występujących w Sztuce hiszpańskiej przygotowuje rolę, którą gra w Sztuce bułgarskiej.

Labirynty złudzeń

U Lupy prywatność, którą wnosi na scenę aktor, przenika do wykonywanej przez niego roli. Kiedy w Sztuce hiszpańskiej Maja Komorowska zarzuca autorce kostiumów, że niedorzecznie ubrała Pilar, graną przez nią postać, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w jej monologu brzmi skarga Komorowskiej. Świat pozasceniczny nieustannie wkracza do teatru. Arkadina ma oczy, głos, ruchy, chód Mai Komorowskiej, choć Komorowska szczelnie obleka się w stworzoną przez Czechowa postać. Zapominamy, że to Komorowska, żeby sobie o tym przypomnieć. W Niedokończonym utworze na aktora granica między sceną i widownią "rozciekła się". Aktorzy czasami wchodzą od strony widowni lub zasiadają między publicznością. Dekoracje zjeżdżają na oczach widzów, brygadierzy bez skrępowania wchodzą na scenę: wynoszą i wnoszą rekwizyty. Raz nawet oglądamy teatr od kulis. Garderobiana pobłażliwie strofuje Piotra Skibę, który przysnął w najlepsze, a tu musi zmienić kostium, bo zaraz wchodzi na scenę.

Pamiętamy, z jakim uporem Lupa budował kiedyś przezroczyste pokoje, klatki, w których rozgrywały się jego spektakle. Starał się stworzyć złudzenie, że podglądamy autentycznych ludzi zamkniętych w czterech ścianach, obcujemy z wycinkiem rzeczywistości. Dziś nie odgradza widowni od aktorów, przeciwnie - miesza ze sobą dwa światy, a raczej wychodzi z założenia, że ingerencja rzeczywistości w teatr i na odwrót jest nieunikniona.

W stronę aktora

Niedokończony utwór na aktora to przedstawienie o aktorach, które daje im szerokie pole do popisu, ale też jest dla nich wyzwaniem. Dla wielu z nich to spektakl bardzo osobisty. Muszą najpierw obnażyć siebie, żeby potem schować się za postaciami. Dotyczy to przede wszystkim tak znanych aktorów jak Maja Komorowska czy Władysław Kowalski, którzy zarówno w Mewie jak i w Sztuce hiszpańskiej tworzą wybitne role.

Komorowska gra Arkadinę, a u Rezy aktorkę występującą jako Pilar w Sztuce hiszpańskiej. Komorowska aktorka gra aktorki. To pierwszy poziom jaki musi osiągnąć. Następny to Arkadina i Pilar odbijające się w sobie jak w zwierciadle. Obie są dojrzałymi kobietami z klasą, zdradzającymi ślady dawnej urody, nadal atrakcyjnymi dla mężczyzn. Arkadiny nie odstępuje na krok wzięty pisarz Trigorin, Pilar jest adorowana przez przystojnego wdowca Fernana. Arkadina nie oszczędza uszczypliwych uwag synowi, nie przypuszczając, że uraziła jego młodzieńczą dumę. Pilar, choć jej córki są dorosłymi kobietami, wtrąca się w ich życie, traktuje je jak małe dziewczynki. Aurelia i Nuria nie pozostają dłużne matce, zwracają się do niej bez należnego szacunku. Zarzucają jej, że jest upierdliwa, albo nazywają ją histeryczką. Szydzą z jej romansu z Fernanem.

Złożone zadanie ma Władysław Kowalski. Kiedy wchodzi na scenę jako aktor grający Fernana i recytuje rozpoczynający Sztukę hiszpańską monolog o aktorach, wydaje

się, że jest sobą. Po chwili zmienia się we wdowca nieudolnie flirtującego z Pilar. Piotr Skiba wykonuje dwie role: Trigorina i Mariano. W Mewie widzimy znudzonego, nieciekawego człowieka i pisarza, którego dopadła rutyna. O jego atrakcyjności decyduje jedynie związek z fascynującą kobietą, jaką jest Arkadina. Mariano, mąż aktorki, jest równie mało interesującym typem; "facetem pozbawionym woli", "mięczakiem bez zasad moralnych".

Na uwagę zasługuje Jadwiga Jankowska-Cieślak. Gra aktorkę występującą w Sztuce hiszpańskiej, która z kolei gra w Sztuce bułgarskiej. Jej bohaterka zaprzepaściła talent, nie zdołała przebić się w zawodzie. Jankowska-Cieślak jest początkowo opanowana, prowadzi rozmowy na nieważne tematy. Za chwilę jednak maska opada i daje znać świadomość zmarnowanego życia i upływającego czasu. Aurelia wylewa z siebie gorycz: "...mnie czas kompletnie rozwala, niszczy mnie, czas mnie niszczy, jest już za późno, nic już nie zrobię ze swoim życiem".

W roli siostry Aurelii, Nurii, także aktorki, występuje Agnieszka Wosińska. Nuria jest gwiazdą, której rozpromieniona, szczęśliwa twarz widnieje na okładkach kolorowych magazynów i zwykłą kobietą, której życie prywatne odbiega od ideału.

Koniecznie trzeba wspomnieć o innych rolach. Debiutująca Marta Król jako Nina Zarieczna gra zalęknioną, kruchą dziewczynę. Natura obdarzyła ją wrażliwością, która nie wytrzymuje konfrontacji z niewzruszoną rzeczywistością. Poraniona przez życie tańczy w finale Mewy dramatyczny taniec. Przypomina bezwolną szmacianą lalkę szarpaną przez los.

Bardzo dobra jest również Agnieszka Roszkowska jako Masza. Towarzyszące jej uczucie niespełnienia sprawia, że cała, od głowy aż po czubki palców, wypełniona jest bólem.

Inaczej niż to bywa w tradycji wystawiania Mewy została pokazana postać Konstantego Trieplewa. Zwykle Konstanty jest nawiedzonym grafomanem, który w symbolicznej sztuce manifestuje pogląd na temat dualizmu rzeczywistości i jej podziału na część materialną i duchową. Czechów kompromituje tak zwaną "nową sztukę", zderzając mętne wynurzenia Trieplewa z Mewą stanowiącą dla niego model dramatu. Andrzej Szeremeta broni postaci Konstantego. Gra marzyciela, niedojrzałego, ale utalentowanego artystę, który chce wyzwolić teatr z rutyny, codzienności, chce, żeby sięgał istoty bytu.

W konwencji Bernharda

Gdybym nie wiedziała, kto jest autorem dramatu Rezy, pomyślałabym, że odnaleziono nieznany tekst Thomasa Bernharda. Choć autorka zatytułowała swój utwór Sztuka hiszpańska, z Hiszpanią ma on niewiele wspólnego. Jej bohaterowie mają iście austriacki temperament i nie przypominają południowców. Mówią językiem Bernharda, monologują z maniakalnym zacięciem, roztrząsając w nieskończoność rzeczy nie warte uwagi. Fragmenty Sztuki hiszpańskiej przywodzą na myśl Rodzeństwo. Na przykład sceny przy stole, podczas których poznajemy drażliwe relacje między siostrami i kiedy daje o sobie znać "Hassliebe" łącząca matkę i córki. Pilar, szukając zrozumienia u Fernana, żali się na dzieci: "Poświęcasz im lwią część życia i któregoś dnia stajesz się nikim. Ale naprawdę nikim". Za chwilę jednak bohaterka Rezy zmieni się nie do poznania. Przestanie urągać na dzieci, zapomni, że jest matką i babcią. Stanie się młodsza o kilkadziesiąt lat.

Maja Komorowska tańczy flamenco

Oto właśnie Fernan prosi Pilar o rękę. Bohaterka Rezy nie wierzy własnym uszom. "Co ty mówisz, Fernan?... Powtórz to, powtórz to, nie jestem pewna, czy dobrze usłyszałam..." - zwraca się do swojego podstarzałego adoratora. Nie przesłyszała się, Fernan właśnie się jej oświadczył. Rozpromieniona, z błyskiem w oku zaczyna tańczyć flamenco. Stopniowo nabiera tempa, jej ruchy stają się coraz bardziej energiczne, jest w nich ogromny ładunek emocjonalny. Pilar tańczy z ekspresją właściwą nastoletniej kobiecie, która oszalała ze szczęścia. W tym momencie wbiegają na scenę wszyscy aktorzy biorący udział w obu częściach przedstawienia. Mają na sobie prywatne ubrania. Klaszczą i podziwiają tancerkę. Nie wiadomo, czy to jeszcze Pilar czy już Maja Komorowska tańczy flamenco. Komorowska daje się ponieść hiszpańskim rytmom. Tańczy z pasją, jakby osiągnęła tajemnicze "duende", będące stanem euforycznego uniesienia, przeżyciem wręcz mistycznym prowadzącym do oczyszczenia duszy. Ta scena zostaje w pamięci widzów na długo.

Marzyciele

Lupa nie kończy przedstawienia forte, tylko piano. Po efektownym flamenco następuje nastrojowa, refleksyjna scena. Nad brzegiem jeziora spotykają się Konstanty i Aurelia. Pochodzą z różnych rzeczywistości literackich, ale są sobie bliscy. On - odrzucony, wyśmiany artysta, autor naiwnej, pretensjonalnej sztuki posiadającej jednak autentyczność i siłę. Ona - wybitnie zdolna aktorka, która roztrwoniła talent, a teraz marnuje go dalej, występując na peryferiach miasta w Sztuce bułgarskiej z lat siedemdziesiątych. Oboje utalentowani, ale bez siły przebicia, zbyt słabi, żeby zaistnieć w świecie, w którym liczą się uwielbiany przez czytelników pisarz Trigorin i piękna aktorka Nuria. Tak oto Konstanty i Aurelia splatają ze sobą oba dramaty, które, choć dzieli wiek, mówią o tym samym: o wielkich tragediach małych ludzi, niezrealizowanych nadziejach, niemożliwych świętach, rodzinnych katastrofach.

Dzieło otwarte

Niedokończony utwór na aktora jest próbą odsłonięcia kulis teatru i aktorstwa. Jest próbą pokazania, w jaki sposób powstaje rzeczywistość sceniczna i jak aktorzy próbują zlać się z postaciami. Jak dowodzi spektakl Krystiana Lupy, zawsze pozostaje wieloznaczność, w jaką uwikłany jest teatr i aktor. Czy zatem prawda w teatrze jest możliwa? Skoro przyjmiemy, że prawda w teatrze to iluzja doskonała, która sprawia, że to, co oglądamy, jest imitacją rzeczywistości, jej perfekcyjną kopią, nie do odróżnienia od oryginału, to Lupa w Niedokończonym utworze na aktora zdaje się w tak pojętą prawdę wątpić. Każda scena, każda rola ma drugie dno. Lupa mnoży wątpliwości, waha się, tak prowadzi spektakl, że niczego nie możemy być pewni. Jeden z największych polskich reżyserów przeszedł długą drogę. Dziś jest wielkim mistrzem, który im więcej wie o teatrze, im więcej przedstawień ma na koncie, tym ostrzej widzi, jak bardzo materia teatralna jest skomplikowana, niezbadana, niepojęta, wymykająca się ludzkiej percepcji.

Teatr Dramatyczny w Warszawie: Niedokończony utwór na aktora według Mewy Antoniego Czechowa i Sztuki hiszpańskiej Yasminy Rezy. Przekład: Natalia Gałczyńska / Barbara Grzegorzewska. Reżyseria, adaptacja, scenografia i opracowanie muzyczne: Krystian Lupa. Premiera na Festiwalu Festiwali Teatralnych "Spotkania" w Warszawie 1 i 2 X 2004.

Na zdjęciu: scena ze "Sztuki hiszpańskiej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji