Artykuły

Samobójstwo: to takie proste

"Samobójca" w reż. Marka Fiedora warszawskiego Teatru Dramatycznego na XI Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze (LENAR) [Michał Lenarciński] w Dzienniku Łódzkim.

"Samobójca" Nikołaja Erdmana, którego obejrzeliśmy w wykonaniu warszawskiego Teatru Dramatycznego, idealnie rymuje się z nazwą łódzkiego festiwalu: jest sztuką przyjemną i nieprzyjemną zarazem. Ogląda się ją znakomicie, bawiąc się, a rozmyśla o niej z goryczą.

Spektakl w reżyserii Marka Fiedora toczy się wartko, ostrze Erdmanowskiej satyry wycelowane jest tu w kierunku każdego: głównego bohatera - tchórza i nieudacznika, otępiałej teściowej, dzielnej, choć jednak bezwolnej żony, polityki, społecznej magmy, pieczeniarstwa. "Samobójca" jest też oskarżeniem elit, które ulokowane wysoko ponad społeczeństwem, za nic mają los jednostki. I choć tekst powstał w 1928 r., a autor opisuje w nim rzeczywistość stalinowskiego ZSRR, wciąż - niestety - nic nie stracił na aktualności.

Przedstawienie jest znakomicie skonstruowane, manipulacjom reżysera podlegają również widzowie pędzeni z widowni (na scenie oglądamy mieszkania bohaterów) do foyer (tu odbywa się "pijany" bankiet, podczas którego Podsiekalnikow ma się zabić) i z powrotem. Akcja, często prowadzona symultanicznie, wciąga i nakazuje nie tylko uczestnictwo, ale i narzuca zachwyt, należny inscenizacji oraz sprawności aktorów.

Wśród nich prym wodzi Gabriela Muskała (żona), która ujmuje intensywnością wyrazu. Znakomitą rolę nawiedzonej teściowej stworzyła Ewa Żukowska, świetny jest również Wojciech Wysocki (polityk z opornikiem) i tytułowy samobójca - Sławomir Grzymkowski.

Na zdjęciu: scena z "Samobójcy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji