Artykuły

Medea w Operze Bałtyckiej

ANTYCZNA tragedia Medei, kobiety naprzód szalonej z miłości, a póź­niej z nienawiści, miłośnicy i zbrodniarki nie jest łatwa do udźwignięcia w wersji baletowej. "Medea" z muzyką Ju­liusza Łuciuka była już wy­stawiana w wersji baletowej w choreografii Teresy Kuja­wy i odniosła duży sukces. W Operze Bałtyckiej balet otrzymał nowe libretto i no­wą choreografię Gustawa Klauznera. Libretto nie zosta­ło w programie wydrukowa­ne, zastąpiły je fragmenty tragedii Eurypidesa wyjaśniające akcję. Kierownictwo muzy­czne spoczywało w rękach Zygmunta Rycherta, scenografię przygotował Marek Le­wandowski.

Juliusz Łuciuk, kompozytor z dużym i wartościowym do­robkiem twórczym dał się poznać jako artysta mający własny styl, władający warsz­tatem, czujący formą. Jego balety wystawiane w Gdań­sku miały muzykę tak war­tościową, że mogła się poja­wić na sali koncertowej i obroniłaby się z całą pewnoś­cią. Tym razem muzyka do "Medei" zadziwiła niejednoli­tością, brakiem jednorodnoś­ci materiału muzycznego. Były miejsca puste nijakie, w pierwszym akcie nasuwało się pytanie: czy to w ogóle jest muzyka? Okazało się, że w kompozycję J. Łuciuka wmontowano "efekty perku­syjne" Mariana Wandtke. Czy to wolno? Dzieło to czyjś przeżyty, przecierpiany świat. Czy może w nim gospodaro­wać ktoś obcy wedle własnej woli? Nie chcę nazwać spra­wy po imieniu.

Choreografia Gustawa Klauznera jest blada. Dynamizują ją wejścia zespołu i to są najlepsze momenty baletu.

Solistom brak dramatyzacji gestu. Medea - Izabela Zub nie przekonuje ani w miłoś­ci, ani w zemście. Od pastelo­wej, ciepłej i dziewczęcej kró­lewny Kreuzy (Lidia Dro­żyńska) różni ją kolor sukni - jedna jest czerwona, dru­ga biała, ale środki choreo­graficzne tu i tam są jednakowe. Brak charakterystyki postaci jest podstawową wa­dą choreografii G. Klauznera. Broni się Marek Andrzej Stasiewicz w partii Jazona, bo jest w znakomitej formie technicznej, bo wszystko co robi jest przemyślane, ma znacze­nie wyrazowe. To cecha wielkiego talentu. Jeśli się do tego doda warunki fizycz­ne tego tancerza, szlachetne proporcje, taki występ nie może przejść bez wrażenia. Partię Kreona i Aletesa wy­konał bardzo sprawnie Mirosław Żukowski, w roli Matki-Rodzicielki wystąpiła Bar­bara Brandt, dziećmi Medei byli: Irena Tarasiewicz i Jan Łukasiewicz.

Nie brak było w choreogra­fii G. Klauznera momentów ciekawych, pięknych plastycznie. Do takich należało po­jawienie się smoka i walka z nim. Wiele pomógł w tej sce­nie scenograf samym kostiumem, kolorytem, ustawieniem sytuacyjnym. Pomysł rozegrania sprawy smoka grupą jednakowo ubranych ludzi i zbiorowym ruchem był bar­dzo wyrazisty i widowiskowy. Także niektóre momenty du­etów tanecznych przypomina­jące malowidła z waz grec­kich, zatrzymane na moment w nieruchomej pozie - mia­ły plastyczne piękno.

Scenografia Marka Lewan­dowskiego interesująca i szla­chetna w kształcie, w kolorze, podpowiadająca wyobraź­ni widza, zawsze zrozumiała i funkcjonalna. W imię prawdy trzeba przyznać, że po przedstawieniu re­akcja widowni była żywa, oklaski długie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji