Artykuły

Horsztyński

Lubił Słowacki wariacje na tematy podjęte już przez innych twórców - tak jak gdyby był muzykiem. O Szczęsnym Kossakowskim jako o "polskim Hamlecie" wiele pisano, bo w istocie zamiar nawiązywania do tragedii Szekspira jest tutaj chyba zupełnie świadomy. Podobieństwa można dostrzec nie tylko w postaci głównego bohatera, nie tylko w poszczególnych scenach i motywach, ale nawet niektóre wyrażenia są jak gdyby trawestacjami. Ale na tle tych podobieństw tym silniej rysuje się w dramacie to, co polskie, a także to, co stanowi jakby wewnętrzną polemikę z hamletyzmem.

Jeśli bowiem pisano tomy o tym, czy Hamlet dorósł czy nie dorósł do zadania, jakim go los obarczył, jeśli istnieje jeszcze w świadomości ogólnej tradycyjna - choć próbowano ją obalić - wersja o niezdecydowaniu księcia, które w jakimś stopniu uwarunkowało tragiczny bieg wydarzeń - to w Horsztyńskim mamy do czynienia z tragicznością "czystą", z takim splotem wydarzeń, że jakikolwiek krok Szczęsnego musiał przynieść zło i nieszczęście. Szczęsny to człowiek osaczony może być tylko albo zdrajcą własnego narodu - wówczas uratuje ojca, albo połączyć się z rewolucjonistami i wówczas ojca zgubi. Co więcej, nawet jeśli nic nie będzie robił - to także w jakiś sposób popełnia zaoczne morderstwo na ojcu. Ta głęboko tragiczna sytuacja wiąże się ściśle z samą istotą zagadnień narodowego życia w końcu wieku XVIII. Zryw rewolucyjny i zdrada magnatów. Udział ludu w walce i okrutny, ale sprawiedliwy wyrok dla odszczepieńca. Powolny zmierzch szlacheckiego dworu, a wśród tych, których historia przytłoczy - dwie postacie mocne, ostro rysowane, jakże kontrastowe! Sędziwy konfederat, niedołężny, ślepy, niemal pomnik męczeństwa, niegdyś bohater, a z drugiej - pan okrutny i bezwzględny, pełen buty, gotów na wszelkie ustępstwa wobec tyranów. A jak gdyby jeszcze mało było nieszczęść i konfliktów - między tymi ludźmi stoją jeszcze dwie kobiety, matka Szczęsnego i Salomeą, której zdradę wygrywa Hetman jako atut w walce z Horsztyńskim.

W tym tragicznym, pełnym sprzeczności świecie przebywa Szczęsny - nieszczęsny, koncentrujący w sobie wszystkie konflikty, wszystkie cierpienia, z "sercem rozdartym na cztery części", Szczęsny ratujący się hamletyczną pozą, przybierający różne maski, ironiczny i gorzki, człowiek, mówiący o sobie, że jest "obywatelem w kraju niepotrzebnym". Najtragiczniejsza chyba postać w naszej literaturze.

Z niepokojem oczekiwaliśmy "Horsztyńskiego" na scenie telewizyjnej. Czy - tak bardzo wszystko zbliżający mały ekran - nie spowoduje wyjaskrawień, przeciągnięć, czy nie ujawnią się jakieś efekty- melodramatyczne. Ale nie zawiodła ręka wytrawnego reżysera, Jerzego Kreczmara. Otrzymaliśmy utwór sceniczny bardzo polski, a zarazem - wszędzie gdzie poeta sam mocno to zaakcentował - w stylu szekspirowskim. Świetnie skontrastowane są postacie dwóch szlachciców - adwersarzy, sceny z ich udziałem są twarde, zwięzłe, mocnymi liniami obrysowane, w czym pomogli wyrazistą interpretacją dwaj świetni aktorzy: Jan Świderski i Władysław Hańcza. Młody aktor Andrzej Antkowiak nasycił rolę Szczęsnego, bolesną zadumą, wewnętrzne rozdarcie wyczuwa się jako tragiczne napięcie pod maską ironii i pozy. Ostatnia scena - rozmowa z Nieznajomym - należy do majstersztyków aktorskich: rozegrana półszeptem, w dużych zbliżeniach dwóch młodych twarzy wstrząsa dzięki temu, że relację z tragicznych wydarzeń odczytujemy całkowicie poprzez reakcje Szczęsnego. Nieznajomy - Zbigniew Zapasiewicz doskonale zrozumiał rolę narratora, który tylko ze skupieniem i dyskrecją podaje wiadomości.

Na tle tych wspaniałych interpretacji nieco słabiej wypadły dwie główne bohaterki - kobiety. Zabrakło przejmującego nastroju poezji i smutku, który winien towarzyszyć pojawieniu się każdej z nich. Akcenty rubasznego humoru i temperamentu wniosła Maria Żabczyńska jako Małgorzata.

"Piosenki świata... kończą się gwałtownym zerwaniem strun" - tak zaczyna się "Horsztyński", a słowa, którymi kończą się zachowane fragmenty tragedii, brzmią właśnie - jak zerwanie struny i stanowią mimowolną pointę, bardzo w istocie nowoczesną, pozostawiającą pole do domysłów. I cały utwór, pełen aluzji, nastrojów, niedomówień przemówił do współczesnego odbiorcy najbardziej bezpośrednio z dystansu stu kilkudziesięciu lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji