Artykuły

Przypadek Treli

Gwiazda polskiego kina - rozpieszczana propozycjami i sesjami zdjęciowymi, znana nie tylko z ciekawych ról teatralnych i filmowych, ale także z koncertów rockowych nagle - w zasadzie z dnia na dzień - rezygnuje ze statusu celebrytki, zamyka się w domu i zaczyna nowy etap życia. Jest scenarzystką, myśli o reżyserii. Portret GRAŻYNY TRELI.

Na ekrany wszedł film "Moja krew", reżyserski debiut tarnowianina Marcina Wrony, do którego niegdysiejsza aktorka współtworzyła scenariusz.

"Moja krew", pełnometrażowy reżyserski debiut tarnowianina, Marcina Wrony (krakowska premiera 29 stycznia), jest kolejnym owocem twórczej współpracy młodego reżysera z krakowianką, Grażyną Trelą.

Współautorka scenariusza "Mojej krwi", nagrodzonego już m.in. na festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie oraz w polskiej i międzynarodowej edycji prestiżowego konkursu "Hartley-Merrill", pracowała wcześniej z Wroną nad jego spektaklami telewizyjnymi "Pasożytem" i "Doktor Haliną", z kolei na tegorocznym festiwalu w Gdyni odbędzie się premiera "Chrztu" - kolejnego filmu Marcina Wrony według scenariusza m.in. Grażyny Treli. Sukces goni sukces.

Historia jest zresztą prawie filmowa. Gwiazda polskiego kina - rozpieszczana propozycjami i sesjami zdjęciowymi, znana nie tylko z ciekawych ról teatralnych i filmowych, ale także z koncertów rockowych i spektakularnych, nagłaśnianych przez prasę romansów (m.in. ze Stanisławem Sojką), nagle - w zasadzie z dnia na dzień - rezygnuje ze statusu celebrytki, zamyka się w domu i zaczyna nowy etap życia. Jest scenarzystką, myśli o reżyserii.

Niby nic nowego, w końcu co jakiś czas kolejna polska aktorka (aktor) próbuje pisać, malować, medytować, prowadzić biznes albo chociaż potańczyć sobie z gwiazdami w blasku telewizyjnych kamer, przy okazji przypominając mediom, że aktorstwo to już zamknięty temat...

Ale w momencie, kiedy pojawia się pierwsza wartościowa lub profitowa propozycja - w teatrze, kinie lub w serialu - wszelkie tego typu deklaracje biorą w łeb, i obrażona "na syfiastą branżę" gwiazda, na nowo wita się z gąską...

Przypadek Grażyny Treli jest odmienny. Jest konsekwentna. Wielokrotnie kuszona spektakularnym powrotem na plan filmowy, nie dała się sprowokować. Czuje się spełniona: wykłada w Krakowskiej Szkole Filmowej, pisze powieści i scenariusze, prowadzi warsztaty, a wiosną tego roku rozpoczyna zdjęcia do fabularnego debiutu - filmu "Noc wrześniowa", który powstanie w ramach programu "30 minut". To będzie kolejny debiut Grażyny Treli. Ma ich już na koncie co najmniej kilkanaście.

W latach 80. była gwiazdą i seksbombą polskiego kina. W "To tylko rock" Pawła Karpińskiego z 1983 roku, jako Sylwia, wokalistka zespołu Krzyk, spotkała się na planie nie tylko z Jandą, Fronczewskim i Wilhelmim, ale także z najpopularniejszymi wówczas zespołami rockowymi - Śmiercią Kliniczną, Dezerterem, Oddziałem Zamkniętym czy Rejestracją. Obyczajowym skandalem był "Łuk Erosa" Jerzego Domaradzkiego według powieści Kadena-Bandrowskiego. Billboardy z Trelą w dezabilu pojawiły się w całej Polsce. "Łuk" był jednym z pierwszych filmów promowanych u nas na modłę zachodnią. W erze przed tabloidami, "Nagim instynktem" i dobrodziejstwem internetowych "atrakcji", śliczny - jakże niewinny - biust Grażyny Treli robił na wszystkich wrażenie.

Autentyczny talent Trela udowodniła jednak w innym repertuarze. W teatrze pracowała z Jerzym Jarockim (Baba w "Pieszo" i Anabella w "Portrecie" Mrożka), ale także z Andrzejem Wajdą czy z Zygmuntem Hübnerem, natomiast w filmie rolę życia zagrała w witkacowskim "Pożegnaniu jesieni" w reżyserii Mariusza Trelińskiego. W podwójnej roli - komunistki Giny i Zosi Osłabędzkiej, narzeczonej Atanazego Bazakbala (Jan Frycz), była jednocześnie eteryczna i zmysłowa, rozwibrowana i sarkastyczna. Prawdziwie witkacowska.

Grażyna Trela miała jednak apetyt na (coraz) więcej. Z jednej strony występowała w największych komercyjnych hitach lat 80.: "Seksmisji" Machulskiego, "C.K. Dezerterach" Majewskiego, czy w "Wielkim Szu" Chęcińskiego, z drugiej - śpiewała w Piwnicy pod Baranami, była także muzą Marka Grechuty (piękna piosenka "Gdy dzieci tańczą"). Jeszcze jako aktorka zaczęła przeprowadzać wywiady do branżowego "Filmu", równolegle wydała prowokacyjny tom opowiadań "Dobry mężczyzna to martwy mężczyzna", nagrała dwie rockowe płyty - w tym przebojowe "Świerszcze" z udziałem zespołu DAAB, koncertowała ze Świetlikami i z Plastic Bag, wreszcie zrealizowała zabawny dokument "Eros-ex" - historię prezerwatywy w powojennej Polsce. Studiując na wydziałach scenariopisarskich i reżyserskich w Łodzi, Katowicach i w warszawskiej "Szkole Wajdy", okazjonalnie pojawiała się na planie. Ostatnie filmowe role Grażyny Treli to "aktorka" w "Nic śmiesznego" Koterskiego, Halina Wyczerówna w "Sławie i chwale" Kutza według powieści Iwaszkiewicza oraz malarka Mena w znakomitych "Dwóch księżycach" Barańskiego.

Dzisiaj nie tęskni za popularnością sprzed lat. W pełni odpowiada jej status osoby (niemal) anonimowej. Poza tym jakimś cudem udało się Treli zakpić z upływu czasu. Wygląda prawie identycznie jak w latach 80. Świetnie ubrana, sympatyczna, sexy. Jak to się robi?

Bardzo ciekawy scenariusz...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji