Artykuły

Kota strofa na służbie baśni

Bajki są właśnie po to, żeby dzieci z ochotą, chciały zawsze poznawać je - o "Kocie w butach" w reż. Paulina Danecka z Nowej Siły Krytycznej.

Jak czytać bajki? Jak odczytywać je po raz wtóry? Jak je czytać na scenie, a jak odczytywaliśmy je po raz pierwszy - czy już w kontekście, czy jeszcze między słowami? - takie pytania zadawałam sobie i widzom dorosłym w duchu, przed wyjściem "Kota w butach" na toruńską scenę. Co ja tutaj robię, na przedstawieniu dla dzieci? Patrzę. Pamiętać muszę, że to przedstawienie dla dzieci. Patrzeć na nie jak na przedstawienie dla dzieci, a jednak równocześnie jak na przedstawienie: baśni, kultury, rzeczywistości. Jak na śpiewną projekcję postaw.

Bajki są właśnie po to, żeby dzieci z ochotą, chciały zawsze poznawać je Jest trzech braci. Jest młyn, osioł i kot, którego jeszcze nie ma, którego trzeba (w) sobie poszukać - jak wskazują głębsze interpretacje baśni: kot, to męska intuicja, którą każdy chłopiec nosi pod swą infantylną koszulinką, po drodze, wśród pluszowych drzew i marzeń o księżniczce. Jak to? Przecież kot przychodzi sam, taki mądry kot Bo to przedstawienie dla dzieci - to bajka, w której nad wyraz uśmiechnięty Młynarczyk i wyszczerzone zielone duszki lasu nie wydają się (?) karykaturalne, choć na oko starszego widza są przejaskrawione, doprowadzone do granic wyrazistości wzorca: nieodzownie różowa (choć obdarzona dużą dozą przekorności i elementami autorefleksji) Księżniczka, nowe szatki Młynarczyka - niebieskie. Różowa panienka i niebieski paniczyk - taki młody, piękny jak z obrazka i nic więcej. Taki trochę wykształcony, bo przez Panią Srokę i Panią Sowę zapoznany z elementami języków obcych, a przez Pana trenera Raz-Dwa-Trzy upozowany na męskiego, i nic więcej. To przedstawienie dla dzieci, bajka i nic więcej, chociaż

Kot! - ach ten Kot, Kotem trzeba się pozachwycać! Kot, który bierze los Młynarczyka w swoje łapy. Kot trafiający przez żołądek do serca króla i przez żołądek po rozsądek Młynarczyka. Sssprytny Kot - mrauuu! Kot ma nosa, chód sprężysty, własne ścieżki i dużo cierpliwości - świetna kreacja i reprezentacja kota na scenie - i choć to bajka dla dzieci, Kota czytam wieloznacznie. Kot ma buty czerwone, które oddał mu Młynarczyk (ciekawy gest, jeśli but czerwony rozpatrywać analogicznie do czerwonych trzewiczków - oddać mu wymiar świadomej seksualności, przeboju, witalności i siły życiowej). Kot ma buty czerwone i kapelusz takiż, kot się kłania. Dla mnie tylko Kot nie został upupiony na scenie - oto kot na służbie niepłaskich, niejednowymiarowych wartości. Kot, który mówi do dziecka jak do człowieka, który wprowadza Młynarczyka na ścieżkę dorastania - ale to jeszcze długa droga.

Bajki i piosenki - dla małych i dużych ludzi. Wciąż tak niewiele w nich niepowielania stereotypów. Za mało baśni w tej bajce, a jednak przebłysk nadziei, bo "Kot w butach" to bajka drogi: re-prezentacja butów i metod kilku - na dobry początek, ale być może: fatalny koniec, jeśliby zajrzeć za kurtynę za lat kilka - za te wszystkie niemówienia, krainy stwarzane kocim swędem, za silny dualizm chłopca-kota i królewny która: Chcę! (nie odmawia się królewnie, bo rozpłacze się najpewniej). Czemu ja zawsze jestem głodny? - zapyta król i będzie tył i tył. Królewicz zamilknie w trzech językach obcych, albo i nie - o ile w najmłodszym z rodziny jest wystarczająco dużo odwagi, by wyruszyć na poszukiwanie kota. Nawet będąc królewną, nie czekać, aż miłość zapuka do drzwi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji