Artykuły

Ranking Glińskiej

- Dotarło do mnie, jakim kosmosem może być teatr. Zobaczyłam, że można stworzyć nową, wirtualną przestrzeń, cały świat. Choć widziałam inne przedstawienia Lupy, "Lunatycy" najgłębiej we mnie zapadli - o swoich największych przeżyciach teatralnych opowiada Agnieszka Glińska, reżyser.

Lunatycy Hermanna Brocha. Reżyseria Krystian Lupa. Premiera 1995: - Ten spektakl zmienił mój sposób myślenia o teatrze. Widziałam go wielokrotnie. Pracowałam wtedy w Krakowie i mieszkałam na Sławkowskiej nad Sceną Kameralną, więc mogłam oglądać tę sztukę tak często, jak ją wystawiali. Pierwszy raz dotarło do mnie wówczas, jakim kosmosem może być teatr. Zobaczyłam, że można stworzyć nową, wirtualną przestrzeń, cały świat. Choć widziałam inne przedstawienia Lupy, "Lunatycy" najgłębiej we mnie zapadli. W tym świecie było coś takiego, że kompletnie się w nim zatracałam, poddawałam się magii. Dla mnie był to też rodzaj umysłowego otwarcia. Poczułam, że może istnieć niezwykła więź między widzami i tym, co dzieje się na scenie. To było moje najważniejsze doświadczenie teatralne.

Wielopole, Wielopole Tadeusza Kantora. Premiera 1980 [na zdjęciu]: - Niestety "Wielopole" widziałam tylko w wersji zarejestrowanej przez telewizję. Mimo to siedziałam przed telewizorem jak zaklęta. Widziałam wcześniej dwa przedstawienia Kantora na żywo: "Niech szczezną artyści" i "Dziś są moje urodziny". One jednak mnie tak nie poruszyły. "Wielopole" uruchomiło mnie emocjonalnie. Dotarło do mnie, jak istotna jest osobista wypowiedź artysty, do jakiego stopniajego przeżycia mogą kształtować język teatralnego wyrazu. To było dla mnie odkrycie, może naiwne i późno, ale przyznaję się do tego szczerze.

Hamlet Petera Brooka. Festiwal Wiedeński. Premiera 28 listopada 2000 roku w Paryżu w Teatrze des Bouffes du Nord: - Widziałam ten spektakl niedługo po premierze, na festiwalu w Wiedniu. To była inna wersja niż ta, którą można było później zobaczyć w Polsce. Dla mnie Brook zrobił tego "Hamleta" z perspektywy mędrca. Pokazał mi, że do najprostszego trzeba dochodzić latami. Przy minimalnej ilości środków opowiedział wstrząsającą historię. Na pomarańczowym dywanie, z patyków i poduszek, kilku aktorów stwarzało ten teatr na oczach widzów, bawiąc się przy tym jak dzieci. To miało duży wpływ na moją pracę ze studentami. Staram się przekazywać młodym ludziom, że teatr stwarza się wyobraźnią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji