Artykuły

W teatrze jak na wojnie: głośno i brudno

"Niech żyje wojna" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Michał Wyszkowski w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich online.

Idą i jeńców nie biorą. Przez Dolny Śląsk, do kolejnych miast i teatrów. Po ich wizycie powietrze niespokojnie pulsuje, gęste i przygniatające. Tak jak teraz w Wałbrzychu. Monika Strzępka i Paweł Demirski już wyjechali. Co zostało?

Przeklinają, sikają, kopulują, rzygają. I jeszcze dalej. Krzyczą, broczą krwią, epatują nagością, obrzydzają, wyrzucają z siebie kloaczne wiązanki słowne. Ale to nie wszystko. Bo oblewają się jeszcze wodą, plują na siebie, warczą, mówią za szybko i bez celebry. Za mało? No to jeszcze gwałcą, profanują polskich bohaterów, walą głowami po ścianach, plują jajkami, zębami i czym tylko się da.... Wystarczy? No to teraz zapraszamy odważnych do wałbrzyskiego teatru na "Niech żyje wojna!!!". Najodważniejszą/najgorszą* sztukę ostatnich kilku sezonów.

Teatr podjął ogromne ryzyko decydując się na tę produkcję. Wobec widowni pewnie trochę też, choć reakcje po dwóch spektaklach, które miałem okazję zobaczyć, były bardziej niż pozytywne. To ryzyko wobec tych, którzy decydują. Ludzi z różnych zmurszałych gmachów, którzy rządzą, którzy dysponują pieniędzmi i możliwością wykonania przykrego telefonu. Także wobec stereotypów. O tym jak powinien wyglądać teatr, jak powinniśmy myśleć o naszej historii, stereotypów dosłownie o wszystkim. Demirski i Strzępka poszli na wojnę totalną.

W formie to kolaż, jak zwykle w przypadku tego duetu, teatralny slapstick bez wyraźnego początku i końca. Z "Czterech pancernych i psa" ostały się jedynie imiona bohaterów i kilka niewyraźnie zarysowanych scen. Pewnie z marketingowego punktu widzenia, utrzymać "Pancernych" na afiszu byłoby lepiej, jednak to dobrze, że tytuł został zmieniony.

"Niech żyje wojna!!!" też brzmi dobrze, a osoby, które oczekiwały na scenie kartonowego czołgu, okopów i Janka z błękitnym spojrzeniem, dzięki niemu nie pójdą i unikną bolesnego rozczarowania.

Aktorsko to rój, gęsty, niebezpieczny, w chaosie pnący do przodu. Zaletą Strzępki jest to, że ustawia aktorów tak blisko widza jak tylko się da. Nie ma bumelowania za zastawkami, albo się gra i to widać, albo się snuje wśród rekwizytów i to też widać. Nikt nie odstaje, obsada to miks młodości i doświadczenia, świetnie wypadają zwłaszcza zmagający się z dwugłosem Olgierda i Czereśniaka, Marcin Pempuś oraz imponująca sceniczną odwagą i zacięciem komicznym, Małgorzata Łakomska. Bardzo to specyficzny humor, trzeba dodać. Czarno - krwisto - ustrojowy.

Na najczęściej padające pytanie znajomych, czyli o czym to jest, nie ma prostej odpowiedzi. Że o wojnie to jasne, ale o której, skoro ciągle jakieś toczymy? Bo ta wielka, ta o której zawsze myślimy mówiąc wojna, skończyła się ponad 60 - lat temu. I tak myślę, że my wszyscy z niej, zmieniamy tylko broń i inną pobieramy amunicję. - Czemu on ma mi mówić co mam pamiętać? - strzela z pretensją, jeden z bohaterów. - Nie ma już dla was żadnej świętości - odpowiada w gniewie inny. To wojna o wojnę. Trwa wszędzie, w mediach, w domach, w partiach, przy stołach. Dlaczego nie może toczyć się w teatrze?

"Pancerni..." są do tego świetnym pretekstem. To w końcu serial wyklęty i kochany. O historii, której nie było, oklaskiwany przez miliony, na stadionach. Jest zresztą w spektaklu świetna scena kolaudacji, na której kartki ze scenariusza wylatują w powietrze, tak jak kolejne fakty z żywota narodu polskiego. Tak się stało kiedyś, otwarte pozostaje pytanie czy to fałszowanie nie dzieje się też teraz? W innych filmach, w imieniu innych wartości, na barkach innych pancernych. Spektakl skrzy się od takich pytań. Jak świętować, aby nikogo nie urazić? Jak długa ma być minuta ciszy? Dlaczego teraz na horyzoncie nie widać czterech dziarskich chłopców, którzy przyjadą i rozpieprzą ten kryzys w drobny mak? Tak bardzo przecież na nich czekamy.

Przedstawienie ma swoje wady. Dzieje się w jednym tempie. Taki live z dance macabre może męczyć. Do wielu scen trzeba docierać, przedzierać się przez stosy kurew i niepotrzebnych gagów. Wrażliwcom zdecydowanie nie polecam. Ja Strzępkę, Demirskiego i teatr kupuję. Z wojną lub nie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji