Artykuły

Woland gościł nad Sekwaną

"Mistrza i Małgorzatę" przez dwa tygodnie grali w Paryżu artyści Starego Teatru. Tym razem Krystian Lupa zaproponował podróż do czasów Stalina i Hitlera, którego głos przez chwilę rozbrzmiewał w radio. Publiczność dopisała

Na podstawie powieści Bułhakowa Krystian Lupa wyreżyserował ośmiogodzinny spektakl, podzielony na dwie części. "Mistrza i Małgorzatę" aktorzy Starego Teatru grali w Paryżu przez czternaście dni. W ciągu tygodnia spektakl dzielono na dwa kolejne wieczory, w weekendy od 14.30 odbywały się niemal dziewięciogodzinne maratony. I właśnie taki spektakl widzowie chętniej wybierali.

- Sala teatralna Odeonu jest w remoncie, spektakle odbywały się więc w zaadaptowanych na potrzeby teatru magazynach, w XVII dzielnicy Paryża. Mimo że miejsce nie jest może zbyt atrakcyjne, publiczność i tak dopisała - opowiada Janusz Jarecki z impresariatu Starego Teatru.

W sali Ateliers Berthier jest 480 miejsc, wszystkie były zajęte. - Najwięcej widzów pojawiło się w ostatni weekend - mówi Jarecki. - Byli i tacy, którzy musieli odejść z kwitkiem. Szkoda, bo przyszło trochę młodych, którym nie przeszkadzałoby siedzenie na schodach, ale ze względów bezpieczeństwa nie wpuszczono ich na salę.

Nazwisko Lupy nie jest nad Sekwaną nieznane. Sztuki w jego reżyserii, m.in. "Lunatyków" wg Brocha czy "Braci Karamazow", wystawiano już we Francji kilkakrotnie i z roku na rok cieszyły się tam coraz większym powodzeniem. Nic dziwnego więc, że jego "Mistrza i Małgorzatę" francuska publiczność przyjęła bardzo przychylnie. Widzowie bez sprzeciwu dali się zasypać deszczem rubli, podczas całkowicie ich pochłaniającego spektaklu czarnej magii. Zwroty w akcji "Mistrza i Małgorzaty" były równie nagłe jak w powieści Bułhakowa. Publiczność pogrążała się w labiryncie nie tylko dekoracji (pojawia się mieszkanie o krwistoczerwonych ścianach czy wnętrze szpitala psychiatrycznego o zielono-niebieskich ścianach pokrytych graffiti), ale i emocji, wrażeń. Nasuwały się pytania, na które niełatwo znaleźć odpowiedź: o to, czym jest zło, czym dobro i wybaczenie. I czy można się uwolnić od śmierci i tyranii.

Z francuskich recenzji "Mistrza i Małgorzaty"

"Nie ma wątpliwości, że W Wolanda i M Mistrza w gruncie rzeczy, chociaż odwrócone, wyobrażają to samo. Nie oddzielając tych dwóch postaci, reżyser wślizguje się między nie tak, jak zdaje się to robić Małgorzata. (...) Krystian Lupa nie może twierdzić, że znajduje się poza przedstawieniem, poza sceną i udawać, że udało mu się wymknąć chorobie wieku. (...) Trzydziestka aktorów z Krakowa nie okazała się zbyt liczna, by nie móc pokazać piękna".

"Le Monde", 30 września 2003

"...adaptacji Lupy nie można odmówić wierności, jej atutem jest pełna mocy gra ponad 30 aktorów, i to nawet jeśli sztuka jest linearna i nie udaje jej się oddać równocześnie wszystkich planów opowieści. To akurat udało się w ubiegłym roku Niemcowi Kastorfowi, ale podczas krótszego spektaklu i dzięki użyciu obrazów wideo, ekranów i kamer.

Tutaj natomiast widzimy wynik olbrzymiej pracy i wspaniałą trupę. Tylko co znaczy uczestniczyć w przedstawieniu, nie rozumiejąc ani słowa? Tutaj znajomość intrygi nie wystarczy, jest ona zbyt diaboliczna. A ponieważ Krystian Lupa jest surowy i odmawia operowania pięknymi obrazami, żeby wyeksponować sens, żeby sprawić, by on eksplodował, widz, który nie rozumie polskiego, czuje się o coś zubożony".

"Le Quotidien du Medecin", 1 października 2003

"Krystian Lupa i jego zespół - 36 aktorów całkowicie zaangażowanych, energicznych i spowitych lekką warstwą ironicznej drapieżności, nieodzownych do przedstawienia tej wielkiej powieści, wiernie podąża za wydarzeniami w książce. Deszcz rubli, aktorzy zwracający się do publiczności i wychodzący na salę pod koniec pierwszej części - spektakl toczy się wokół wielkiego seansu czarnej magii, pozwalającego włączyć publiczność do spektaklu. (...). Znajdziemy w tym wszystkim Diabła Bułhakowa i pojmiemy odwagę, niezbędną w Moskwie lat 30. i 40. do wypowiedzenia sarkastycznej, gwałtownej krytyki".

"Le Figaro", 30 września 2003

"W Mistrzu i Małgorzacie polski reżyser wydobył z cienia ludzkość nawiedzaną przez jej demony. Teatr żywy, soczysty, surowy, uderzający. (...) Widzowi wystarczy tylko wyciągnąć dłoń żeby dotknąć aktorów, wspaniałych aktorów i zderzyć się w porażającym tete-a-tete ze złem, któremu oddaje się Lupa. Cudowna podróż do Bułhakowa, pełna tajemnic, bólu i duszonego śmiechu (...)".

"L'Express", 25 września 2003

wybrała MDV

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji