Artykuły

Potęga wiersza

Stało się już tradycją, że istotnym powodem wyjścia do Teatru Starego jest nazwisko raczej reżysera niż autora sztuki. Oglądamy Jarockiego, Lupę, Grzegorzewskiego czy Wajdę, na drugim dopiero miejscu myśląc o Gombrowiczu, Musilu czy Tołstoju.

Wystawione właśnie na dużej scenie "Wesele" jest znów bardziej "Weselem" Wajdy niż Wy­spiańskiego. I dzieje się tak poniekąd na przekór zamiarom reżysera, który w przedpremierowych wypowiedziach akcentował wierność tekstowi i swoje podporządkowa­nie rytmowi wiersza Wyspiańskiego. Dra­mat ten bowiem jak chyba żaden inny polski tekst sceniczny, łączy w sobie wizyjność, dynamikę akcji i potoczysty, jędrny wiersz. Na pierwszej próbie Andrzej Wajda opo­wiadał anegdotę o Elii Kazanie, który po obejrzeniu filmowej wersji "Wesela" dopyty­wał się, skąd Wajda wziął tak świetnego scenarzystę. Są w tej sztuce wszystkie ele­menty genialnego dzieła scenicznego. Jest wreszcie "Wesele" od premiery w 1901 roku nieustannym wyzwaniem dla kolejnych po­koleń aktorów, reżyserów i dyrektorów. Te­atr, który potrafi dobrze wystawić "Wesele", może swój teatralny egzamin uznać za uda­ny. W twórczości Wajdy sztuka ta obecna jest od wielu lat. Powraca on do niej chyba równie często jak do "Hamleta", którego reali­zował już 4 razy. Obecne "Wesele", grane w odmiennej rzeczywistości politycznej, zgodnie z myślą reżysera próbuje wyjść poza doraźne aluzje, zawierzając sile samego wier­sza. Czyni to, co trzeba podkreślić, nad wyraz udatnie. Pierwsze recenzje zaraz po premierze akcentowały niedopracowanie, rozwlekłość i braki w aktorstwie. Jeżeli pier­wsze dwa zarzuty dałoby się obalić - inscenizacja Wajdy toczy się wartko i porywa widza swoim rytmem - to aktorstwo pozos­tawia wiele do życzenia. Gra wiele gwiazd Starego: Peszek jako Pan Młody, Tadeusz Huk jako Gospodarz, Jerzy Trela - Poeta, Jerzy Grałek - Czepiec, Krzysztof Globisz - Dziennikarz, Dorota Segda - Panna Młoda, Anna Dymna - Gospodyni i gościnnie - trzy niezwykle interesujące role: Teresa Budzisz-Krzyżanowska - Rachela (gdy wchodzi na scenę, nawet jej partnerzy zaczynają lepiej grać), Andrzej Grabowski - Jasiek (wykonawca scenariuszy Schaef­fera, tu grając ostro, często na granicy dobrego smaku, czyni z Jaśka postać żywą, śmieszną, a zarazem tragiczną) i Jerzy No­wak (bardzo dobry aktor charakterystyczny - zagrał z lekkim dystansem, ale jakże pięknie, rolę Żyda - Jankiela).

Rozpisałem się o gościach, przy stałych aktorach Starego ograniczając się do wymie­nienia nazwisk. Nie oznacza to bynajmniej, iż grali źle - odniosłem tylko wrażenie, jakby niektórzy z niech dopiero za­czynali konstruowanie roli, próbują rozmai­tych ustawień sytuacji. Daleko w tym jednak do perfekcji i mistrzostwa.

Skąd więc tak wysoka ocena spektaklu? Wajda wspólnie ze scenografem Krystyną Zachwatowicz i kompozytorem Stanisła­wem Radwanem (dyskretnie punktowane plamy dźwiękowe) zbudowali spójną struk­turę. Trzy godziny 15 minut mija dość szybko. Wajda nie zaskakuje inscenizacyj­nymi konceptami. Wszystko raczej "po bo­żemu", gdzieniegdzie spowite dymem; naj­wyżej Dziennikarz ściska w ręce... świeżutki numer "Krakowskiego Czasu". I wciąż pytanie - ile w tym zasługi Wajdy, a ile "autora scenariusza". Jedno jest niepodwa­żalne. Teatr Stary zakończył udany sezon - premiery "Ślubu", "Śmierci Iwana Iljicza" i "Wesela" potwierdziły klasę zespołu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji