Artykuły

Gdańsk. Monodram operowy w Operze Bałtyckiej

Dlaczego nie zrobić show z koncertów operowych, które zwykle docierają wyłącznie do koneserów? - Zrobimy to dla osób, które postanowiły, że nigdy w życiu nie przyjdą do Opery. Zmienią zdanie! - zapowiadają twórcy autoironicznego spektaklu operowego.

Koncert operowy to takie wykonanie opery, w którym śpiewacy nie są przebrani w kostiumy i nie odgrywają całego libretta, lecz śpiewają jedynie arie. Zwykle wygląda to tak: uwertura, kilka arii, uwertura, kilka arii...

- Kilka lat temu, siedząc na prawdopodobnie 250 koncercie w moim życiu, gdy po raz kolejny zobaczyłem na scenie divę ubraną w "jakąś bombkę" i z dziwną fryzurą, pomyślałem, że tak być nie musi - opowiada Jerzy Snakowski, spiritus movens większości wydarzeń, dzięki którym Opera Bałtycka pokazuje swoją "nową twarz". - Diva ukłoniła się, a następnie przeistoczyła w inną osobę. Zaczęła śpiewać w obcym języku o czymś, czego nikt kompletnie nie rozumiał, po czym skończyła i stała się na powrót dawną osobą. Tak mnie to rozśmieszyło, że w efekcie uświadomiłem sobie nonsens tego typu koncertów.

I dlatego, od czasu do czasu, artyści Opery Bałtyckiej próbują wtłoczyć więcej życia w ten nieco skostniały gatunek. Przed trzema laty przygotowali "Zakochanego Mozarta", czyli multimedialny show, oparty na muzyce austriackiego geniusza, będący połączeniem klasycznego, operowego śpiewu, kukiełek i barwnych wizualizacji. W połączeniu ze szczyptą ironii oraz gramem... erotyki, zaowocowało to wyjątkowo udanym spektaklem, który można było podziwiać w kościele św. Jana, w ramach festiwalu Świętojańskie Świętowanie.

Najnowszym pomysłem jest coś na kształt "monodramu operowego". Jego reżyserem będzie gdańska aktorka, Dorota Kolak (Złote Lwy za drugoplanową rolę kobiecą na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 2009 w Gdyni), jako gwiazda wystąpi solistka Opery Bałtyckiej, mezzosopranistka Alicja Węgorzewska [na zdjęciu].

Co takiego wyjątkowego znajdziemy w tym spektaklu? Będzie to swego rodzaju autoironiczny przewodnik po gatunku. - Śpiewaczka opowie publiczności, dlaczego w Operze nie można niczego zrozumieć, dlaczego historie operowe dziś wydają się nam tak koszmarnie głupie, słowem pokaże operowe nonsensy i tym samym uczyni Operę sympatyczniejszą i bliższą widzom - tłumaczy Jerzy Snakowski, pomysłodawca i autor scenariusza.

Na decyzje śpiewaczki, która długo biła się z myślami, czy zaryzykować i zaangażować się w projekt, czy nie, czekano dwa lata. W końcu zgodziła się. Później były długie pertraktacje z Dorotą Kolak, której kalendarz artystycznych projektów zapisany jest drobnym maczkiem, ale i ją udało się namówić do eksperymentu.

Prapremiera monodramu planowana jest na styczeń 2010 roku w Warszawie, w Teatrze Polonia Krystyny Jandy. Okazało się, że aktorce, a zarazem dyrektorce teatru, projekt spodobał się do tego stopnia, że postanowiła wprowadzić go jako stały punkt repertuaru prowadzonej przez siebie instytucji. Alicji Węgorzewskiej towarzyszyć będzie pianista, swobodnie poruszający się po różnych stylach muzycznych - wciąż trwają poszukiwania odpowiedniego kandydata do tej roli. Tytuł roboczy monodramu brzmi "Alicja po drugiej stronie kurtyny".

- Planujemy objechać z tym spektaklem wszystkie Opery w Polsce, także Operę Bałtycką - deklaruje Snakowski. - To projekt dla osób, które postanowiły, że nigdy w życiu nie przyjdą do Opery. W tym przypadku zmienią zdanie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji