Artykuły

Śmierć na gruszy

Kto dziś, po 39 latach od chwili wystawienia w Teatrze im. Słowackiego "Śmierci na gruszy" - pamięta na­zwisko autora sztuki, która na skutek jej politycznego, agitacyjnego tonu przeciw kapitalistyczno-burżuazyjnej Polsce - padła po sześciu przedstawieniach? Co najciekawsze, pisarstwo Witolda Wandurskiego - teoretyka teatru i potencjalnego dramaturga, działacza na rzecz stworze­nia sceny robotniczej, która by rozbudzała świadomość proletariatu - to pisarstwo ko­jarzy się głównie z nurtem poetyckim pierw­szego pięciolecia międzywojennego, zwłaszcza w związku z tomem poezji "Trzy sal­wy", napisanym wspólnie z Broniewskim i Standem. Późniejsze, coraz rzadsze utwory poetyckie, powstałe w ruchliwym okresie pracy agitacyjnej Wandurskiego, jako człon­ka Komunistycznej Partii Polski - wchodzą w skład zbioru "Sadze i złoto", świadomie podporządkowując artystyczne wartości - treściom ideowym o doraźnym, propagando­wym charakterze. Autor wzoruje się tu wyraźnie na plakatowej twórczości rewolucyj­nych poetów radzieckich, rezygnuje z poszu­kiwania własnego wyrazu artystycznego. Jego poezja ma na celu jedno, jasno okre­ślone, zadanie: agitować bezpośrednio maso­wego odbiorcę, który mógłby nie zrozumieć bardziej finezyjnej oprawy wiersza, jego symbolicznego nurtu zawartego w wymyśl­nej metaforze - czy skomplikowanej pięknosłowiem problematyki filozoficznej. To dążenie do prostoty i afiszowych tenden­cji, przesłaniało Wandurskiemu zasadę utrzy­mania równowagi pomiędzy treścią i formą utworów, prowadzić musiało do uproszczeń i pisarskiej deklaratywności, które przeszka­dzają nawet najbardziej zaangażowanej ideo­wo produkcji literackiej uzyskać rangę i moc artystyczną.

Stąd zapewne porzuca wkrótce warsztat poetycki - i próbuje swych sił na terenie od dawna go nęcącym - w teatrze i dramatopisarstwie. Tu pragnie wskrzeszenia tea­tru plebejskiego o współczesnym kształcie. Ów kształt zarysowuje mu się w połącze­niu z nawiązywaniem do opowieści i legend - lub najprostszych tradycji szopkowych. Tędy, jego zdaniem (i wielu twórców ludowego teatru rewolucyjnego) wiedzie droga do, niewyobcowanych z kręgu świadomości i wyobraźni odbiorcy, form oddziaływania teatru na masy.

Skontrastowanie wątków przypowieści lu­dowych z biblijnymi, dawnych moralitetów, opartych na wzorach szopki, jasełkowej -nadprzyrodzonej "cudowności" w zestawie­niu z rozsądkiem, chytrością i trzeźwą oce­ną aktualnej sytuacji życiowej ze strony przedstawicieli ludu - oto najprostsze przy­kłady, na podstawie których ugruntowała się koncepcja politycznego teatru plebejskiego - łatwo dostępnego umysłowości i emo­cjonalnym wyobrażeniom widza, jakiego na­leżało pozyskać i zdobyć dla rewolucyjnej idei oraz walki klasowej. Nic tak bowiem nie ilustruje budzenia świadomości niespra­wiedliwego układu społecznego, jak właśnie podział na "wywyższanych" i "poniżanych", dla których tzw. zapłatą ma być bliżej nie­określone w przyszłym życiu - piekło i niebo. Przeniesienie tych obietnic na grunt do­czesny - zwrócenie uwagi przede wszystkim na możliwości poprawy istniejącego sy­stemu - oto zaczątek buntu i prawidłowe­go procesu rozwojowego na ziemi. Stąd - krok do teatru politycznego.

Wandurski pisze więc swoje utwory dra­matyczne "Śmierć na gruszy" i "Grę o Herodzie" w oparciu o pozory tematyki klechdowo-szopkowej. Z tych dwóch sztuk, na pewno "Śmierć na gruszy" demonstruje naj­więcej walorów dramatycznych, zarówno w treści ideowej jak i przez rozwiązania arty­stycznej formy utworu. Nie znaczy to, że ów żart sceniczny jest wolny od uproszczeń i doraźnych celów agitacyjnych.

Trzeba powiedzieć wprost, że wystawienie tej sztuki w teatrze, dnia dzisiejszego, w jej oryginalnym brzmieniu - byłoby tylko przypomnieniem mocno zdezaktualizowanego w obecnych warunkach - dzieła. Ale przecież istnieje w "Śmierci na gruszy" zamysł twór­czy, który można odświeżyć, niejako kontynuując pisarską linię autora po 40 latach. To wizja - gdy wobec uwięzionej czarami (w legendzie) śmierci na chłopskiej gruszy - rodzi się wśród przedstawicieli klas panują­cych dwudziestolecia międzywojennego - koszmarna próba "ulepszenia świata bez śmierci" przy pomocy - nowej wojny. Tę wizję doskonale wzbogaca adaptacja Broszkiewicza i Mierzeji, jak najbardziej sensow­na i pozostająca w zgodzie z założeniami pisarskimi Wandurskiego. Porównując uważnie pierwowzór z nową adaptacją - łatwo dojść do wniosku, że utrzymano w całości dawną kanwę utworu, zaostrzając jedynie dowcip i groteskowe sytuacje, a także kondensując napięcie dramatyczne, zwłaszcza na skutek końcowej zmiany układu tekstu - co w sumie przyczyniło się do zwiększenia czytelności i jasnego, logicznego toku akcji na scenie.

Tak przysposobiona do wymogów współ­czesnego teatru sztuka, okazała się w rękach reżyserskich Józefa Szajny - spraw­nym, zabawnym i w miarę potęgującym tra­giczne narastanie obrazu lat nowej wojny oraz zagrożenia atomowego - instrumentem działania politycznej sceny. A więc, realizacja nowohucka "Śmierci na gruszy" wypełniła zadanie, jakie postawił sobie za cel Wandurski chcąc ukazać funkcje teatru politycznego, przeznaczonego dla ludowego widza. Z zachowaniem tragi-groteskowego wymiaru.

Sądzę, że dobrze wspomagał reżyserski punkt widzenia - Daniel Mróz poprzez kukłowe, jasełkowe symbole dekoracyjne, nie zapominając o prawach współczesnej scene­rii w tle raju i przypowiastkowej "polskiej wsi z gruszą".

Dowcipnym pomysłem stało się wprowadzenie do gry, jak w misteryjnych widowiskach średniowiecza - postaci Sąsiadki, w którą wcielił się... Jan Guntner. Odpo­wiednim, tym razem nowoczesnym przeciwstawieniem była tu rola Kapitalisty - po­wierzona aktorce, Marii Cichockiej.

W ogóle wybór pozycji repertuarowej i samo przedstawienie należy do bardziej interesujących osiągnięć Teatru Ludowego i zapowiada powrót do widowiskowo udanych oraz ideowo potrzebnych i nawiązu­jących do artystycznie najciekawszych tradycji tej sceny.

Bardzo dobrze grali w spektaklu: Anna Lutosławska (Śmierć), Zdzisław Klucznik (Antek), Tadeusz Szaniecki (Wojtek), Zbi­gniew Bednarczyk (Kaźmirek), a także Fer­dynand Matysik (Wyrobnik), Eugenia Horecka (Wyrobnikowa), Tadeusz Wieczorek (Św. Piotr), Tadeusz Kwinta (Archanioł Mi­chał) i Krzesisława Dubielówna (Nieznajo­my). Ponadto, o czym wspomniałem - ka­pitalnym poczuciem humoru wyposażył po­stać Sąsiadki - Jan Guntner.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji